[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
88
Ludzie, schyleni w nędzach i niedolach,
Cierniowymi się kłaniają korony,
Idą i szyki witają podróżne,
I o miecz proszą tak, jak o jałmużnę"...
Gorsze dla języka polskiego nadeszły czasy, gdy po upadku po-
wstania sześćdziesiątego trzeciego roku, musiał stać się wyrazem po-
brzęku łańcuchów w ciężkich robotach sybirskich, gdy wyrażał szept
spisku i zimny ostrożny rachunek pracy organicznej. Wygnany z urzę-
du i szkoły w dwu dzielnicach, skazany na zeszpecenie i zepsucie przez
obce wpływy, zawisł w powietrzu, jako mowa warstw wykształconych
ponad chłopstwem, którego sympatię nieprzyjaciel zdobył darowizną
gruntów, ponad masą robotniczą, którą międzynarodowa współwalka
proletariatu całej ziemi odcinała od narodu i wciągała do swego rewo-
lucyjnego obozu. Dybał na to wróg, ażeby go wygnać wreszcie i z ko-
ścioła. Zaprzaniec polskości, wyrodny potomek, służący moskwicy-
zmowi, wielkorządca carski Josif Władymirowicz Hurko, tym podlej-
szy, że idący z rodu, z którego drugiej gałęzi wyszedł Tadeusz Ko-
ściuszko,  żądał swego czasu od arcybiskupa Wicentego Popiela, żeby
się zgodził na wykonanie przez naród przysięgi wierności w kościołach
polskich w języku rosyjskim. Gdy zaś arcybiskup opierał się stanow-
czo, satrapa carski nazwał język polski  "językiem kucharek". Chybił
w istocie sprawy, chybił w usiłowaniu zniewagi, a nade wszystko w złą
dla siebie godzinę rzucił to słowo. Jeden syn tego zdrajcy został bandy-
tą, a uwięzionemu z racji włamania w Paryżu, drugi syn, brat bratu,
zawiózł do więzienia z Warszawy proszek trucizny. Trzeci syn, komi-
sarz włościański, rusyfikator i działacz moskiewski, po upadku jego
przybranej ojczyzny carskiej, tuła się poza jej granicami, zaznając, co
to być wzgardzonym, wszędzie nędznym, włóczęgą, co to być bez
opieki i pomocy, co to być bez ojczyzny.
Znakomity pisarz, mistyk (a może nieco i mistyfikator) rosyjski,
Dymitr Mereżkowskij, w którego świetnych pismach, znanych po-
wszechnie i dokładnie przed wojennymi i socjalnymi przewrotami,
niewiele, po prawdzie, znalazłby kto sympatii,  ba! odrobiny współ-
czucia,  dla Polski, uciemiężonej przez państwo carów tak niewątpli-
wie i oczywiście,  który w obcowaniu towarzyskim z poetami i litera-
tami polskimi, nie chciał ongi zgodzić się na taki sposób dyskusji, aże-
by słuchać, jak rozmówca wykłada rzecz swą po polsku, a odpowiadać
po rosyjsku, gdyż twierdził, że język polski to jest po prostu "iskowier-
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
89
kannaja russkaja riecz,  teraz, uszedłszy ze swego prawosławnego
ogromu, państwa i ziemi, zapewniał o drżeniu radosnym serca na wi-
dok szarych mundurów żołnierzyków polskich, stojących na straży pol-
skiej granicy...
Co więcej  wdrapał się w Paryżu na wysokie pięterko przy ulicy
Guenegaud N. 7, do siedziby niegdyś innego tułacza i rzeczywistego
mistyka, Adama Mickiewicza, twórcy ksiąg nieśmiertelnych po
wszystkie wieki Pielgrzymstwa Polskiego. Nie wiedział, zapewne, idąc
po tamtych schodach, iż w tej jego wędrówce, w tym tak dziwnym wy-
darzeniu, lśni zaiste mistyczny uśmiech niepojętej sprawiedliwości.
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
90
ROZDZIAA 8
Obróciło się koło dziejów, to też z tego użyczenia losu, trzeba co
tchu korzystać, nie tracąc czasu na czcze przechwałki i napawanie się
pychą. Oto na język polski tych, co zostali poza linią graniczną, nastaje
Niemiec na Zląsku, nieodkupionym jeszcze świętą powstańczą krwią, 
na Mazurach, w Malborskiem, Sztumskiem, w Gdańszczyznie i za gra-
nicą zachodnią, pobratymiec Czech w Cieszyńskiem i Litwinisko tak
stare, a tak wciąż głupie. Ale już drugi swój Grunwald przemoc nie-
miecka znalazła i nigdy już Moskal nie nastąpi na Polskę. Można więc,
nie lękając się posądzenia o szerzenie rusycyzmów, cofnąć się wstecz i
podejmować słowiańskie nazwy i formy, brzmiące w "Bogurodzicy" i
w tych szczątkach, które uczeni nasi niestrudzoną, a prawdziwie zboż-
ną pracą nam odsłonili i wciąż odsłaniają. Nie chodzi o to, ażeby te
wyrazy i formy na gwałt i ogółem wcielać do mowy potocznej,  lecz o
to, żeby te wyrazy, nieznane Lindemu, mieć w zasobie języka i używać
ich w dziełach naukowych i literackich, jako synonimów, tudzież dla
wypełnienia braków nazw i pojęć, a zwłaszcza, jako zastępstwo wyra-
zów, pózniej wtrąconych, niemieckich. Nie chodzi również o to, ażeby
rugować z języka jakikolwiek wyraz niemiecki, który weń wrósł i
przystał do rzeczy jako jej znak widomy, przyrósł do tego miejsca i ma
już swe dzieje po prostu z tutejszymi rzeczami i sprawami. Nie rugo-
wałbym takich nawet koczkodanów, jak od czasu wprowadzenia pocz-
ty przez Austriaków w "Zachodniej Galicji", grasujący wciąż jeszcze w
Kielcach bryftrygier (listonosz), banhof, tudzież foksal (dworzec kole-
jowy), zdobiące słownictwo innych okolic, i mnóstwa nieprzebranego
germanizmów na Pomorzu, w Poznańskiem i na Zląsku. Mają one swe
miejsce w dziejach języka. Lecz jeśli ktoś użyje zamiast wyrazu kielnia
(die Kelle), nazwy starej korzkiew,  zamiast wyrazu dyszel (die De-
ichsel, dolno-niemieckie die Diessel) starej nazwy oje,  zamiast wyra-
zu sala (der Saal) wyrazu samborza, (który, zapewne, jest zródłem na-
zwy wsi sandomierskiej Samboborzec, czyli dworzyszcze pełne sal), 
zamiast, a raczej obok wyrazów, bać się, lękać się, postawi trzeci sto-
pień, najwyższy  zrzasnąć się  (Krzysztof Radziwiłł pisze do króla,
przedstawiając mu sytuację polityczną: "Najjaśniejszy panie, trzeba się
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
91
nie tylko bać, trzeba się lękać..."),  ażeby tego rodzaju nowacje nie
były poczytywane za wykroczenia przeciwko czystości języka, za neo-
logizmy, rusycyzmy i t. p. Gdy wyjdzie słownik mowy staropolskiej,
opracowywany i przygotowany już, pono, do druku przez prof. Jana
Aosia, niezmierzone bogactwo, przepych, piękno i dostojeństwo sta-
rych wyrazów stanie przed literaturą polską. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl