[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cił na ziemię. Rycząc ze śmiechu szedł dalej, wrzeszcząc do ucha każdemu śpiącemu, na
którego natknął się po drodze; siadali zaskoczeni, z szeroko otwartymi oczami i moc-
no bijącymi sercami. Zmiejąc się ciągle Stagg złapał za nogę jedną ze śpiących dziewcząt
i zaczął ją łaskotać w piętę. Dziewczyna niemal popłakała się ze śmiechu, błagając go,
by przestał, a młodzieniec, jej narzeczony, stał nieruchomo z boku. Zaciskał wprawdzie
pięści, lecz przeszkadzanie Słonecznemu Bohaterowi byłoby świętokradztwem.
Stagg zerknął w górę i dostrzegł go. Zmarszczył czoło, puścił dziewczynę, i wypro-
stował się wolno. W tej chwili wróciła dziewczyna, którą posłał po jedzenie, niosąc tacę,
na której stały również dwa dzbany piwa. Stagg wziął jeden z nich i powoli, ze stoic-
kim spokojem, wylał jego zawartość na młodego człowieka. Wywołało to wybuch śmie-
chu ze strony dziewczyn, stając się jednocześnie sygnałem dla całego obozu. Rozległo
się wycie.
Dziewczyna, która przyniosła tacę, uniosła drugi dzban i wylała piwo na tłuściocha
wyrzuconego z hamaka. Plując zimnym płynem grubas poderwał się na nogi. Pobiegł
do namiotu i wrócił niosąc niewielką beczkę, której zawartość wylał na dziewczynę. Gra
w oblewanie piwem stopniowo objęła cały obóz i wkrótce nie sposób było znalezć ko-
goś nie skąpanego jeszcze w piwie lub whisky. Mokry był nawet sarn Słoneczny Boha-
ter, który śmiał się rozbawiony, czując jak chłodny płyn spływa mu po skórze i szukał
pełnych beczek. Po drodze zmienił jednak zamiar. Wpadł mu do głowy nowy, iście sza-
tański pomysł. Zaczął przewracać namioty tak, że nikt nie mógł z nich wyjść. Ze środ-
ka dobiegały ryki protestu. Nie musiał długo czekać na naśladowców i wkrótce na polu
trudno było znalezć stojący namiot.
Stagg złapał dziewczyny; tę, która mu usługiwała i tę, którą łaskotał w pięty.
 Musicie być maskotkami  powiedział.  Inaczej nie byłybyście tak rozebrane.
Jakim cudem pominąłem was zeszłej nocy?
44
 Nie jesteśmy wystarczająco piękne na pierwszą noc.
 Sędziowie byli ślepi  ryknął Stagg.  Przecież jesteście dwiema najpiękniejszy-
mi i najbardziej godnymi pożądania dziewczynami, jakie spotkałem w życiu.
 Dziękujemy ci, lecz nie tylko uroda liczy się przy wyborze na narzeczoną Słonecz-
nego Bohatera, panie, chociaż nie powinnam w ogóle o tym mówić, bo kapłanki pod-
słuchują wszędzie. Ale jest prawdą, że jeśli dziewczyna ma majętnego i wpływowego
ojca, to szansa na wybór się zwiększa.
 Więc jak się wam udało znalezć w mym otoczeniu?
 Obie zajęłyśmy drugie miejsce w konkursie Miss Ameryki, panie. Nasza obecność
tutaj to wprawdzie nie to samo, co debiut w Waszyngtonie, ale jest także wielkim hono-
rem. Mamy nadzieję, że tu, w Wiele Aaski...
Patrzyły na niego szeroko rozwartymi oczami. Usta i piersi im nabrzmiały. Oddycha-
ły ciężko.
 Po co czekać do wieczora!  ryknął Stagg.
 Nie jest w zwyczaju, panie, robienie czegokolwiek przed początkiem ceremonii.
No i większość Słonecznych Bohaterów dochodzi do siebie dopiero wieczorem.
Stagg wypił do dna, po czym wyrzucił pusty dzban w powietrze tak wysoko, jak tyl-
ko mógł i roześmiał się.
 Nie spotkaliście jeszcze takiego Słonecznego Bohatera jak ja. Jestem prawdziwym,
wielkim Rogaczem.
Wziął obie dziewczyny pod pachę i zaniósł do jednego z namiotów.
Rozdział szósty
Churchill wykonał unik, po raz ostatni starając się dosięgnąć kopniakiem zębów
szczerbatego marynarza, cios w głowę był jednak zdecydowanie mocniejszy, niż mu się
wydawało. Z trudem oderwał nogę od ziemi.
 Spróbuj, dziecino!  warknął Szczerbaty, który uskoczył widząc ruch Churchil-
la, a teraz pewnie zrobił krok do przodu i wymierzył przeciwnikowi cios nożem wprost
w splot słoneczny.
W tym momencie powietrze rozdarł pisk i mały człowieczek wskoczył pomiędzy
walczących z wyciągniętą do przodu ręką. Nóż trafił w rozpostartą dłoń i przebił ją na
wylot. Pociekła krew.
W ten niezdarny choć skuteczny sposób Sarvant uratował życie swojemu przyjacie-
lowi, lecz niebezpieczeństwo zażegnane zostało tylko na chwilę. Inny marynarz pchnął
z całej siły Sarvanta, przewracając go na ziemię (nóż nadal tkwił w ranie) i skoczył z za-
miarem dobicia Churchilla, gdy nad jego uchem rozległ się nagle przerazliwy gwizd, na-
tychmiast przerywając atak.
Mężczyzna, który tak skutecznie użył gwizdka, uzbrojony był w laskę w kształcie ciu-
pagi i jej ostrzem zdążył już objąć chudą szyję Szczerbatego. Ubrany był w błękitną tu-
nikę harmonizującą z jego niebieskimi, zimnymi jak lód oczami.
 Ci ludzie  powiedział  są pod ochroną samej Columbii. Znikajcie stąd natych-
miast, jeśli nie chcecie wisieć za dziesięć minut. Nie będziecie szukać na nich zemsty za
to, co tu zaszło.
Pod warstwą opalenizny żeglarze wyraznie zbledli. Kiwnęli głowami z trudem prze-
łykając ślinę, i rzucili się do ucieczki.
 Zawdzięczamy ci życie  powiedział Churchill drżącym głosem.
 Zawdzięczacie je Wielkiej Białej Matce, która odbierze co jej według swych zamia-
rów. Ja tylko jej służę. Przez cztery tygodnie będziecie pod naszą opieką i mam nadzieję,
że okażecie się jej godni.  Mężczyzna spojrzał na okrwawioną dłoń Sarvanta.  Jemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl