[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odrobinę niepewny. Kto wie, jakie szaleństwa mogłaby wymyślić jego rodzina pozostawiona
sama sobie. A kiedy usłyszał plan, pomyślał:  I widzisz& szalona rodzina, szalony plan . A
jednak - zadziałał. Uwodzicielskie sposoby jego ojca nadal działały. Dzięki bogom.
Kiedy straże skupiały swoją uwagę na nich trojgu i królowej, nie zauważyli jego
rodzeństwa wślizgującego się do Sali Królowej, wykorzystujących cienie na swoją korzyść.
Przygotowani do walki, ruszyli natychmiast, gdy Rhiannon owinęła łańcuch wokół szyi
królowej.
Strażnicy królowej - niektórzy z nich byli jego towarzyszami - naprawdę sądzili, że
mogą pokonać Nisko-Urodzoną rodzinę swoimi dobrze wyszkolonymi sposobami. Bercelak
parsknął na ten pomysł, wykręcając głowę smoka, dopóki nie trzasnęły kości, łamiąc się na
kawałki, w tym samym czasie przebijając swoim ogonem innego smoka, usiłującego podkraść
się za nim, pod jego brodą. Dorastanie z Aileanem Grzesznym jako ojcem przygotowało
wszystkie jego dzieci na każdy rodzaj walki. Szkolił ich wszystkich od momentu narodzin, by
potrafili walczyć z każdym, kto stanie im na drodze. I chociaż jego siostry były trochę
łagodniej traktowane niż ich bracia, były o wiele bardziej brutalne i Bercelak skrzywił się,
gdy dwie z jego sióstr rozerwały pomiędzy sobą smoka.
Odwrócił się i poszukał Rhiannon. Ufał Magii swojej matki, ale nie wiedział jak
silne albo jak słabe są jej umiejętności w porównaniu z tymi królowej.
Szybko zlokalizował swoją partnerkę i jej matkę w kącie. Rhiannon wciąż trzymała
tę sukę z łańcuchem owiniętym wokół jej szyi, co oznaczało, że tamta nie mogła się zmienić.
Ale pięcioro strażników królowej szybko się zbliżało i Rhiannon nie mogła ich pokonać albo
uciec z matką w swoich ramionach. Poza tym, znał swoją Rhiannon& nigdy by nie uciekła.
Szarżując przez salę, Bercelak niszczył po drodze większe smoki, jakby były
zabawkami. Nic nie mogło mu przeszkodzić w dotarciu do Rhiannon.
Złapał dwóch strażników za szyje, szarpiąc ich do tyłu i rzucając ich na swoich braci,
którzy podążali za nim. Ruszył ku następnym, gdy nagle zatrzymał go mały oddział smoków
bitewnych, atakujących go równocześnie.
Walczył desperacko, próbując dostać się do Rhiannon. Widział, jak znów ruszyły
straże królowej, i zobaczył grozną determinację na twarzy swojej partnerki. Wtedy jej
ramiona szarpnęły w prawo, a do uszu Bercelaka dotarł dzwięk łamanych kości. Gdy smoki
się do niej zbliżyły, Rhiannon nagle westchnęła z ulgą. Przez krótką chwilę myślał, że jeden z
nich przebił ją końcówką swojego ogona. Ale płomienie, jasne białe płomienie, zawirowały
wokół niej i następnie Rhiannon była Rhiannon Białą Smoczą Czarownicą. Najpotężniejszą
smoczą czarownicą w kraju. A teraz& Królową Rhiannon.
86
Aańcuchy i płomienie - Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Jej moc była w pełni uwolniona, jej smocza forma wróciła; podniosła głowę i, z
potężnym rykiem, wypuściła wstęgę płomienia, która osmaliła skalisty sufit ponad jej głową.
Wszyscy przestali walczyć i ich oczy skupiły się na niej.
Wyrzuciła przednią łapę i bezwładne ludzkie ciało jej matki - ze złamaną szyją -
przeleciało nad podłogą sali i uderzyło w przeciwległą ścianę.
Fiut Bercelaka drgnął, gdy niebieskie oczy Rhiannon spotkały się z oczami jej
dworu.
***
Rhiannon nigdy przedtem nie czuła się tak silna, tak żywa. Moc, moc bogów, płonęła
w jej żyłach, jak nigdy przedtem. Nawet jej smocza forma była większa. Przez te wszystkie
lata myślała, że jest po prostu mała, że jest karłem. Nie. Oczywiście jej matka utrzymała ją w
niewiedzy& ale ani dnia dłużej.
Popatrzyła na smoki ze swojego dworu. Teraz była Królową. Teraz była jej kolej, by
rządzić.
Ale najpierw&
Wraz z krótką pieśnią, wypuściła wstęgę białego płomienia nasyconego jej potężną
Magią. Jak wąż, ślizgała się ona wokół sali, omijając Bercelaka i całą jego rodzinę, dopóki nie
dosięgła straży starej królowej. Z zadziwiającą precyzją, cisnęła w nich błyskawicą, nie
pozostawiając nic oprócz kupki popiołów i kilku spalonych łusek.
Pozostali - ci, których lojalność należała bardziej do rządzącej królowej, niż Addieny
jako takiej, patrzyli przerażeni, oczekując najprawdopodobniej, że oni będą następni. Ale ona
nie miała zamiaru zabijać tych, którzy byli lojalni tronowi. Oni po prostu musieli zapamiętać
do kogo teraz tron należy.
- Moja matka nie żyje - odezwała się stanowczo do ocalałych. - Ja jestem waszą
królową. Pokłońcie się mi teraz i okażcie mi waszą dozgonną lojalność albo opuśćcie
Devenallt Mountain i Dark Plains na zawsze i miejcie nadzieję, że w tym życiu nigdy więcej
się nie spotkamy.
Myślała, że będzie musiała czekać, nim ludzie się zdecydują. Ale nie. Jak jeden,
wszyscy jej się pokłonili.
Wszyscy... z wyjątkiem jednego.
Bercelak stał wyprostowany i wpatrywał się w nią, nie zadając sobie trudu, by ukryć
swój uśmiech. Skinęła mu by uklęknął, próbując ze wszystkich sił wyglądać odpowiednio
wyniośle. W zamian uśmiechnął się ironicznie. Więc, korzystając z okazji, że wszyscy
pozostali pochylali błagalnie głowy, pokazała mu język. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • de("s/6.php") ?>