[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeszła na drugą strąnę łóżka. Wzięła Julie za nadgarstek i trzymała ją
przez chwilę, patrząc na duży zegarek.
- Co się dzieje? - wyszeptała Julie przestraszona. - Co się stało?
- Masz pęknięcie czaszki na linii włosów i lekki wstrząs mózgu - odrzekł
Allen uspokajającym tonem. - Ale się nie martw. Wyzdrowiejesz.
- Ale ... jak to się stało?
- Nie pamiętasz?
Julie poruszyła leciutko głową i zaraz zbladła; ból przeszył jej czaszkę.
- No, no, kochanie - odezwała się pielęgniarka - najlepiej jeszcze przez
jakiś czas się nie ruszać. I proszę się nie niepokoić. Często się zdarza, że
ludzie nie pamiętają, co się działo przed czymś takim i po tym.
- Czymś takim? To znaczy czym?
- Zostałaś postrzelona - wytłumaczył Allen. - Zdaje się, że biegłaś, więc
nie stanowiłaś dobrego celu. Kula wyorała płytką bruzdę w twojej czaszce,
uszkodziła tyle naczyń krwionośnych, że wyglądało to tak, jakby połowa
płata czołowego... a zresztą mniejsza z tym. W każdym razie masz na
skroni wygolony kawałek skóry, założyli ci sześć czy osiem szwów i jesteś
zabandażowana jak Boris Karloff w Mumii.
- Naprawdę? - Oswobodziła rękę i podniosła ją do głowy. Allen chwycił ją
za palce.
- Nie, nie, żartuję sobie tylko. To nic wielkiego. Nie widziałaś, jak potem
było zabawnie. Powinnaś była widzieć, jak Bull się rozkleił, kiedy
zobaczył, jak Tabary wybiega z lasu umazany twoją krwią i jak tobie krew
kapie z włosów. Wyglądało na to, że Tabary słyszał strzał i wiedział, gdzie
cię szukać. Wróciłem właśnie z lunchu, kiedy ta komedia się zaczęła.
Myślałem, że Bull i Tabary pobiją się o to, który z nich ma cię zawiezć do
szpitala. Potem obaj zaczęli równocześnie wrzeszczeć i wzywać policję.
Domagali się, żeby jeden oddział szukał tego, kto strzelał, i żeby reszta
wskoczyła do samochodów i eskortowała cię jak najszybciej do szpitala.
Biedny szeryf i jego ludzie zupełnie stracili głowę. Było jak w kinie.
Naprawdę to by była doskonała scena. Szkoda, że jej nie widziałaś.
- Dobrze, że ty ją widziałeś - zauważyła Julie trochę ironicznie.
- Nie myśl, że jestem taki nieczuły. Ale ja naprawdę mogłem się temu
tylko przyglądać. Ani Tabary, ani Bull nie pozwoliliby mi się do ciebie
zbliżyć. O opiece nad tobą nawet nie mówię. Nie banłzo mi się to
podobało, też chciałem być bohaterem-wybawcą.
Julie uśmiechnęła się.
- Przynajmniej teraz jesteś przy mnie.
- No tak, pozwolili mi na to. Bo obaj czuwali przy tobie w nocy
i rano. Zdaje się, że lekarz wysłał w końcu Bulla do domu, bo
doprowadzał pielęgniarki do białej gorączki. Tabary zabrał się, kiedy
usłyszał, że pęknięcie jest niegrozne i że prawdopodobnie wkrótce się
obudzisz.
Julie rozejrzała się po pokoju. Zerknęła na kwiaty i na pielęgniarkę, która
przykryła rękę pacjentki prześcieradłem, poklepując ją lekko, i teraz
strząsała termometr.
- Jeżeli to pęknięcie to nic poważnego, to po co to wszystko? Allen
uśmiechnął się szeroko.
- Nie wiedziałem, że to nic poważnego, i musiałem coś zrobić.
- Jak długo będę musiała tu leżeć? - zapytała.
- Nie bądz taka niecierpliwa. Możemy się bez ciebie obejść
przez parę dni, zwłaszcza teraz. - Ja muszę skończyć film.
- Bull cię zastąpi. Na pewno sobie przypominasz, że zgłosił gotowość
dokończenia pracy. W sumie ten drobny wypadek na coś się przyda.
Można nim usprawiedliwić to, że Bull przejmuje film właśnie teraz.
Julie patrzyła na Allena przez.chwilę.
- Miło mi, że znalazłeś jakąś zaletę tej sytuacji. Mimo to chcę się stąd
wydostać.
- Dobrze - zgodził się, podnosząc ręce w górę. - Mają zamiar zatrzymać
cię na obserwacji tylko przez czterdzieści osiem godzin. Możesz stąd
wyjść jutro. Chyba że byłby jakiś problem, czego lekarze się zresztą nie
spodziewają.
- To dobrze - powiedziała zamykając oczy. - To dobrze.
- Nie wiem, czy to tak dobrze. Policja chce z tobą rozmawiać. Znowu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl