[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na połączyć z potencjalnymi możliwościami Yugashy.
Otworzyły się drzwi śluzy i wszedł Yugash.
Wpłynął byłoby bardziej adekwatnym określeniem. Stworzenie było prze-
dziwne, niemal niewidoczne w świetle. Zawieszone dobre pół metra nad podłogą
poziome i pionowe linie tworzyły coś, co wyglądało jak nakreślony czerwoną
kredką zarys obszernej szaty z kapturem, pustej w środku.
Nawet Yaxa, której oczy odznaczały się najlepszą rozdzielczością w Studni,
miała kłopoty ze skupieniem wzroku na tym stworzeniu. Możliwe, że stworzenie
byłoby najlepiej widać w zupełnych ciemnościach, bo każde światło, nie mówiąc
o jasności panującej w tym miejscu, rozmywało jego obraz prawie całkowicie.
Wydawało się, że Yugash skinął na przywitanie, lecz nie odezwał się. Było to
jedno z tych stworzeń, dla których translator nie miał żadnej wartości; nie było do
czego go przytwierdzić, bo Yugashe to istoty niematerialne.
Powoli stwór przepłynął obok Yaxy w kierunku czeluści Wrót Studni. Za-
wrócił, skinął ponownie i zdryfował we Wrota. Dziwaczne, ostro odcinające się
widmo tuż przed wchłonięciem. Jego śladem udała się Yaxa, zdenerwowana
jak nigdy przedtem i natychmiast wyłoniła się z Wrót Strefy Południowej Studni.
Yugash podpłynął do niej i dotknął ją. Yaxa poczuła osobliwe, nieprzyjemne
mrowienie, lecz nic poza tym. Nagle ogarnął ją ziąb, poczuła niepokój, zrobiło się
jej duszno. Teraz, wtapiając się w ciało Yaxy, Yugash zniknął.
W Strefie przebywała garstka innych stworzeń, lecz żadne nie poświęciło im
większej uwagi. Olbrzymie motyle były zawsze oziębłe i wyniosłe, niektórych na-
pawały strachem. Jedynie inna Yaxa mogłaby zauważyć, jak niezdarne wydawało
się to stworzenie i jak niepewne siebie.
Wkroczyło ono do ambasady Yax, niemal kalecząc sobie skrzydła u wejścia.
Wewnątrz znajdowali się ambasador i kilku innych przywódców Yax wszyscy
płci żeńskiej. Płeć męska tego gatunku miękkie, miąższowate gąsienice, prze-
znaczone tylko do jednego celu była przywiązana do ziemi i poddawała się
temu z rezygnacją. Osobniki płci męskiej trzymano w uśpieniu do chwili, kiedy
były potrzebne. Kobiety Yax zawsze pożerały partnerów po fakcie.
26
Ambasador sprawiał wrażenie zatroskanego.
Czy coś nie w porządku?
Nowo przybyły stanął, chwiejąc się niepewnie na czterech kończynach. Jego
głos był niepodobny do niczego, co do tej pory słyszały.
Jestem Torshind z Yugash wybełkotał. Musicie mi wybaczyć, wciąż
uczę się posługiwania tym ciałem. W Yugash hodujemy potrzebne nam ciała z
dobrych kryształów, żywionych zgodnie z ich przeznaczeniem. Wasze jest zadzi-
wiająco skomplikowanym tworem, a przy tym napotykam na spory opór gospo-
darza.
Masz na myśli to zapytała jedna z nich - że jesteś stworzeniem z Półno-
cy, okupującym w tej chwili jedną z naszych sióstr?
Dziwna Yaxa kiwnęła głową.
Tak. Czy mogę was prosić o skłonienie tego stworzenia do zaniechania
oporu? Nie będziemy mogli doprowadzić tego testu do końca, jeżeli całkowicie
nie opanuję rejonu czaszki.
Wyglądało na to, że poczuły się nieswojo, zdenerwowane zarówno z powodu
dwuznaczności tego, co widziały, jak i z powodu nazwania ich ciała tworem .
Proszę! Torshind zwrócił się do nich ponownie. Zróbcie to albo będę
musiał porzucić jej ciało i mózg ulegnie stałemu uszkodzeniu!
To do nich dotarło.
Hipnoza! rozkazała jedna z nich i w mgnieniu oka, zgodnie z życzeniem
Yaxy, pojawiła się igła. Lekarka, jeśli naprawdę nią była, sprawiała wrażenie, że
się waha.
Jesteś pewny, że na ciebie nie będzie to miało wpływu? zapytała zanie-
pokojona. A to całkowite opanowanie, czy ono jest odwracalne?
Yaxa-Yugash skinął głową.
W zupełności. Stworzenie nie będzie miało nic oprócz mglistych wspo-
mnień o zawładnięciu. Szybciej! Jest mi coraz trudniej!
Igła została wprowadzona poprzez staw i w ciągu kilku minut szarpanina usta-
ła. Prawdziwa Yaxa zapadła w głęboki, hipnotyczny sen, zaś tymczasowy właści-
ciel jej ciała raptownie się ożywił. Pewnie uniósł się na wszystkich ośmiu kończy-
nach, prężąc skrzydła i czułki. Wdział na siebie kombinezon ciśnieniowy Yax.
Tak jest znacznie lepiej powiedział Torshind. Sprawuję całkowitą
kontrolę. Musiałbym spędzić w ciele tak skomplikowanym jak to kilka dni, aby
się wszystkiego nauczyć, lecz myślę, że podołam. Idziemy?
Wyszli całą grupą i udali się do najbliższych Wrót Strefy. Wszyscy, nie wyłą-
czając Torshinda, odczuwali napięcie.
Ambasador i lider projektu weszli we Wrota jako; pierwsi, potem Yaxa-
-Yugash, a za nim reszta.
27
W swoim biurze na końcu korytarza Serge Ortega zaklął. Z monitorów dowie-
dział się wszystkiego, z wyjątkiem tego, czy eksperyment wypalił. Czy Torshind
jest teraz w Yaxie, czy w Yugashu?
O tym wiedziały tylko Yaxy, lecz Ortega już to naprawi.
Glathriel
Gedemondan, bez mała trzy metry białego futra o poduszkowatych łapach, i
psim pysku, zachichotał:
Tymczasem prawdziwą próbą wzbudzającej grozą siły jest zdolność do nie-
używania jej. Patrzy w jej kierunku i wyciąga kosmaty palec z pazurem.
Bezwzględnie, Mavro Chang, zapamiętaj to! napomina ją ostro.
Czuje się zaintrygowana.
Masz na myśli to, że dana mi jest olbrzymia siła? pyta sceptycznie i
odrobinę szyderczo, wyrażając uczucie, jakie budzi w niej tego rodzaju misty-
cyzm.
Najpierw musisz zstąpić do Piekieł ostrzega ją Gedemondan. Wtedy,
gdy przeminą wszelkie nadzieje, zostaniesz wyniesiona na sam szczyt osiągalnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]