[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i ruszyła do samochodu. Jeżeli Justin spodziewa się, że
będzie czekała, co przyniesie jej wieczór, to bardzo się
myli.
Zapaliła silnik swojego nowego samochodu i z im-
petem wyjechała na drogę. Ten mały pojazd dawał jej
cudowne poczucie kontrolowanej szybkości. Lubiła pę-
dzić przed siebie prostą drogą, kochała tę wolność
j:kol43 21-11-2006 p:83 c:0
Diana Palmer 83
z wiatrem we włosach, radość z bycia samej ze swoimi
myślami.
Justin jej nienawidzi, ale to nic nowego. Skrzywdziła
go, a on ani myśli jej wybaczyć. Dlaczego w ogóle
przystała na to małżeństwo, z którego nic nie wyjdzie?
Była głupia, ale może winić tylko siebie.
Tak się głęboko zamyśliła, że nie zauważyła znaku
stop, dopóki na niego nie wpadła. Głośny baryton
klaksonu ciężarówki zmroził jej krew w żyłach.
Ogromna ciężarówka pruła szosą z naprzeciwka.
Mały samochód Shelby jechał za szybko, by śmignąć
przed nią na skrzyżowaniu, i nie było pewności, czy
odległość nie jest zbyt mała, by się przed skrzyżowaniem
zatrzymać.
Z sercem w gardle, odrętwiała i przekonana, że zbliża
się jej koniec, Shelby nacisnęła hamulec. Samochód
zatańczył, przerażający pisk opon poniósł się echem
w przedwieczornej ciszy. Twarz Shelby zastygła w prze-
rażeniu, kiedy straciła panowanie nad kierownicą i niebo
nad jej głową zawirowało...
Samochód wylądował w głębokim rowie, chwiejąc się
na boki, ale o dziwo nie przewrócił się kołami do góry.
Shelby siedziała w szoku, czując tylko napływ mdłości
i zawroty głowy. Gdzieś obok jakiś inny samochód
zahamował z piskiem opon. Ktoś biegł, a potem rozległ
się krzyk mężczyzny.
Shelby! Twarz mężczyzny była jej znajoma,
arównocześnie obca. A on krzyczał schrypnięty i przera-
żony: Odpowiedz mi, cholera jasna, nic ci nie jest?
j:kol43 21-11-2006 p:84 c:0
84 BIAAA SUKNIA
Czuła, jak ktoś odpina jej pas trzęsącymi się rękami.
Czuła, jak te same ręce dotykają jej ciała w poszukiwaniu
krwi czy połamanych kości.
Nic ci nie jest? denerwował się Justin. Nic sobie
nie zrobiłaś? Na Boga, kochanie, odezwij się do mnie!
Nic... nic mi nie jest szepnęła zesztywniała.
Drzwi...?
Nie dają się otworzyć. A teraz powolutku...
Ostrożnie wziął ją pod ręce i wyciągnął z auta, po
czym wyniósł z rowu. Kierowca ciężarówki zatrzymał
się także i szedł właśnie w ich kierunku, ale Justin chyba
wcale go nie widział. Jego twarz stężała z napięcia, nie
był w stanie zapanować nad drżeniem rąk, na których
trzymał kruche ciało swojej żony.
W końcu cała ta sytuacja zaczęła docierać od świado-
mości Shelby. Podniosła wzrok, zobaczyła twarz Justina,
i zabrakło jej tchu. Był śmiertelnie blady, tylko oczy
zachowały błysk życia i świeciły w półmroku na jego
udręczonej twarzy.
Ty głuptasie... zaczął z trudem.
Wiedziała, że do końca życia nie zapomni przerażenia
w jego oczach. Wyciągnęła ręce, by go objąć, pragnęła
tylko zetrzeć ten strach z jego oczu.
Wszystko w porządku powiedziała. Nigdy jesz-
cze nie widziała go tak wstrząśniętego. Poczuła, że musi
się nim zaopiekować. Nic mi nie jest szeptała.
Dotknęła jego warg, pieściła je koniuszkami palców,
które przeniosły się po chwili na jego włosy. Kochanie,
naprawdę nic mi nie jest.
j:kol43 21-11-2006 p:85 c:0
Diana Palmer 85
Dotknęła wargami jego warg, ciesząc się, że pozwolił
jej się pocałować, nawet jeśli było to jedynie następstwo
szoku. Przez kilka sekund rozkoszowała się tym nowym
odczuciem. Od lat się nie całowali. Pojękiwała cichutko,
a on z wolna wychodził z szoku. Najpierw mamrotał coś
niezrozumiale i całował ją tak mocno, aż bolało. Potem
nagle oderwał się od niej z niechęcią, gdy dotarł do nich
kierowca ciężarówki.
I jak, nic jej się nie stało? Mężczyzna z trudem
łapał oddech. Mój Boże, byłem pewny, że się zderzy-
my...
Z nią wszystko w porządku odparł Justin. Tylko
ten cholerny samochód na pewno nie będzie w porządku,
kiedy się nim zajmę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]