[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie ma w dłoni miecza. Ta walka nie ma naprawdę ich uszkodzić, są jak pijani
wikingowie, których Uriel sądził ,że może kontrolować.
Jeden z nich zostaje rzucony w naszą stronę. Zahacza mnie ramieniem gdy
tak przelatuje, potykam się i moja głowa przypadkowo wyskakuje spod marynarki.
 Co my tu mamy?  pyta drugi.  Jeszcze jedna się ostała?  rzuca się
w moją stronę.
Bez ostrzeżenia Raffe wyprowadza cios prosto w jego twarz, po którym
następują dwa kolejne tak szybkie ,że dla mnie są tylko rozmytą smugą w
powietrzu.
Pochylam się i usuwam z drogi. Kiedy drugi anioła cofa się do tyłu, Raffe
nie rusza za nim. Krąży w pobliżu mnie.
Teraz jestem już w pełni widoczna. Upuszczam marynarkę, zaciskam w
dłoni nóż i przyjmuje defensywną postawę. Tak jak i tamten, ten anioł też się
uśmiecha na widok mojego ostrza. W końcu został stworzony do większych
wyzwań niż tępienie mrówek. Przynajmniej ta ma ostry nóż jako dodatek.
Czuje się trochę niepewnie z powodu tego ,że nie mam nikogo za plecami
ale zakładam ,że te anioły traktują to jak sport i dobrą zabawę i nie będą atakować
z tyłu. Obok mnie Raffe już wymienia ciosy z kolejnym aniołem. Uderza
napastnika raz za razem z siłą od której kręci mi się w głowie.
Mój własny oponent robi pierwszy krok. Jego uśmiech jest tak szeroki, że
chyba już nie może być szerszy.
Faceci, zawsze ćwiczą przeciwko sobie. Spodziewają się ataku tylko na
konkretne miejsca i spodziewają się ,że atakujący polega na sile górnych partii
swojego ciała. I nigdy nie doceniają kobiet.
Moja siła oczywiście nie mieści się w górnych częściach, a jeśli już to na
pewno nie można porównać jej do zwykłych mężczyzn a co dopiero do tych
kolesi. Jak w przypadku większości kobiet moja siła pochodzi z nóg i bioder.
Sięga po mnie, wyciągając dłonie by zabrać mi nóż, oczekując ,że rzucę się
prosto na niego. Uchylam się, kucając na zgiętych kolanach, w ostatniej sekundzie
wymierzam cios nożem prosto w jego kroczę odbijając się od ziemi.
Po co zawracać sobie głowę atakowanie jego siły kiedy można przejść od
razu do słabości?
Upada, zwijając się w kłębek na piasku jak każdy inny facet po ciosie w
jaja. Wyzdrowieje. Ale w najbliższej przyszłości nie będzie przełamywał tabu
jakim jest kobieta.
Jakiś anioł przelatuje mi rzucony przez innego prosto nad głową. Odwracam
się i widzę Raffe'a rozprawiającego się z ostatnim. W naszą stronę kieruje się już
teraz większy tłum, węsząc kolejne potencjalne starcie.
Raffe spogląda na zakrwawiony nóż który trzymam w dłoni.  Gdybym
jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości ,że to Ty, to właśnie bezsprzecznie je
rozwiałaś.  wskazuje na mojego oponenta zwiniętego w kłębek z dłonią na
swoich klejnotach.
 Gdyby był uprzejmy i pozwolił nam przejść nie byłoby problemu. 
odpowiadam.
 Nauczyłaś go trochę szacunku. Zawsze chciałem poznać dziewczynę
która zna takie brudne zagrywki.  kwituje Raffe.
 Gdy walczysz w samoobronie wszystkie chwyty są dozwolone.
 Sam nie wiem czy śmiać się z niego czy bać się ciebie.
 Och daj spokój to całkiem łatwe.
Wyszczerza się do mnie w uśmiechu. Coś w jego oczach powoduje ,że w
środku się roztapiam, tak jakby coś głęboko w nas komunikowało się bez naszej
świadomości.
Pierwsza odwracam wzrok.
Wkładam ostrze za elastyczna gumkę mojej samonośnej pończochy. Są
wystarczająco ciasne by utrzymać nóż. Przynajmniej do czegoś się przydają.
Unoszę wzrok i widzę ,że Raffe mnie obserwuję. Zalewa mnie fala
niezręczności.
Aapie mnie w pasie i bierze na ręce jak w starym filmie.
Oplatam ramionami jego szyje i przez chwilę jestem zdezorientowana a
najgłupsze myśli przepływają przez moją głowę.
 Nie puszczaj mnie,  mówi.
Rzuca się do biegu w kierunku urwiska. Rozpościera skrzydła, niszcząc
przebranie wykonane przez Madeline, białe pióra rozsypują się w chmurze puchu.
Wolność na skrzydłach demona. Chce mi się śmiać i płakać jednocześnie.
Jestem w ramionach Raffe a i lecę.
59
Jesteśmy w powietrzu
Wczepiam się w niego, a on przesuwa mnie tak ,że teraz oplatam go nogami
w pasie. Jest ciepły mimo ,że oceaniczny wiatr smaga moje plecy. Wznosimy się
na przerażającą wręcz wysokość, ale jego ramiona trzymają mnie pewnie, czuję
się bezpieczna i spokojna.
To uczucie jednak nie trwa długo. Pomiędzy skrzydłami Raffe'a widzę to co
za nami.
Podpite czy nie anioły nie mają żadnego problemu z tym by wznieść się w
powietrze. Widok skrzydeł demona musiał ich jeszcze rozjuszyć bo w pościg
ruszyło ich więcej niż widzieliśmy na plaży. Leca poprzez mgłę nad czarnymi
falami.
Anioły powinny być pięknymi stworzeniami światła ale te które nas gonią
bardziej przypominają chmurę demonów wyłaniających się spośród mgły. Raffe
musi chyba myśleć coś podobnego bo ściska mnie mocniej tak jakby chciał
powiedzieć nie tym razem.
Pochyla się przygotowując do skrętu, oddalając się od wybrzeża gdzie mgła
się przerzedza. Zniża lot kierując się w stronę wody gdzie mgła jest bardziej gęsta,
a szum fal głośniejszy.
Lecimy tak nisko ,że czuję opryskującą mnie pianę morską. Woda pęczniej i
toczy się pod nami. Kilometr za kilometrem czarna szalejąca kipiel.
Raffe leci zygzakiem to na jedną to na drugą stronę. Wykonuje gwałtowne,
nieoczekiwane zwroty po tym jak lecimy przez krótką chwilę prosto. Manewry
uciekających.
Mgła jest tak gęsta ,że istnieje szansa na to ,że anioły gonią teraz cienie. Ryk
fal i wiatru zagłusza odgłos potężnych skrzydeł Raffe'a pompujących powietrze.
Nie mogę powstrzymać drżenia. Lodowata piana i oceaniczny wiatr są
przeszywająco zimne, i sprawiają ,że nie czuje zarówno ramion oplecionych
wokół jego szyi jak i nóg zaczepionych nieco niżej torsu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • p include("menu4/3.php") ?>