[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wieje wiatr ze wschodu.
- A ja nie - odparła z naciskiem. - Ja uwielbiam morze zimą,
uwielbiam mewy wrzeszczące nad wysokimi falami, uwielbiam
wiatr we włosach i... - Zreflektowała się. - Przepraszam, trochę
mnie poniosło. Właściwie unikam gorących plaż od czasu, kiedy
zaczęto nas straszyć rakiem skóry. Nie podoba mi się, gdy
ludzie spiekają się na raka.
Craig roześmiał się, po czym powiedział:
- Rex lubi to miejsce, więc pewnie i ja się przyzwyczaję.
- Co pan dzisiaj z nim zrobił?
- Byliśmy rano na spacerze, a potem zostawiłem go w domu.
Mam tam malutki, ogrodzony ogródek, może więc wychodzić
na dwór.
- Ten pies ma szczęście.
- Zawsze mu to powtarzam. Właściwie należy mu się drugi
spacer, co więc by pani powiedziała na to, żeby dać mu
podwójną eskortę?
- Nie sądzę, żeby go to w ogóle obchodziło - odparła i
sięgnęła po torebkę. - Dzięki za wspaniały lunch. Chyba już nic
dzisiaj nie zjem.
RS
35
- Więc może tym bardziej powinna pani pójść na spacer?
Pokręciła stanowczo głową.
- Powinnam pójść prosto do domu. Matka będzie się głowić,
gdzie jestem. - Wyczuwając, że może chcieć ją podwiezć,
wyciągnęła w górę rękę. - To niedaleko stąd, no i przynajmniej
będę miała mały spacer, który pana zdaniem jest mi potrzebny.
Pozdrowienia dla Rexa.
Z tego miejsca mogła iść do domu na skróty. Spojrzała
przelotnie na morze i zauważyła, że blade słońce zabarwia fale
na złocisty kolor. Na plaży na pewno jest teraz pięknie.
Wieczorem, co było do przewidzenia, zadzwoniła panna
Lenton z prośbą, by Emma przyszła na dyżur w poniedziałek
rano zamiast we wtorek. Bardzo przepraszała i obiecała oddać
jej wolny dzień przy najbliższej okazji.
Emma nie miała nic przeciwko nocnym dyżurom, ale
wspaniale było znowu pracować w dzień. Jadąc ulicą Główną w
stronę wzgórza zastanawiała się, co ją czeka. Zapewne w
szpitalu będzie nadal pacjentka doktor Cox, ta, która niedawno
rodziła.
- Miałyśmy bardzo spokojną noc, właściwie nudną -oznajmiła
Maggie Dereham, czarnowłosa, roześmiana dziewczyna. - To
dziecko, które się wczoraj urodziło, spało dobrze, tak samo jak
matka. No ale matka była wyczerpana.
- Czy czuje się już lepiej?
- Trudno powiedzieć. - Maggie wzruszyła ramionami. -
Fizycznie jest w dobrej formie, a co do reszty, sama się pani
przekona.
Emma była zaskoczona, ale nie zadawała dalszych pytań. I
tak wkrótce oceni, jak czuje się pani Stapleton.
- Pomogę przy śniadaniu, zanim do niej pójdę. Wychodzisz,
Maggie?
- Tak. Oczy mi się same zamykają. - Ziewnęła szeroko. - Jak
jest na dworze?
- Szaro, ale sucho. Popada dopiero pózniej.
RS
36
- Niech się dzieje co chce, ja idę spać. Do zahaczenia i miłego
dnia!
Emma weszła do pierwszej sali, gdzie była już pielęgniarka z
dużym wózkiem, wypełnionym talerzykami ze śniadaniem.
Wszyscy pacjenci siedzieli na łóżkach i wesoło z nią pogady-
wali.
Sale w tym małym szpitaliku były staromodne: naprzeciwko
siebie stały dwa rzędy łóżek. Wielu pacjentom to odpowiadało,
bo uważali, że dzięki temu nie czują się wyizolowani. Dla
pielęgniarek była to oczywista wygoda.
Pamiętając tajemniczą uwagę Maggie na temat młodej matki,
Emma przygotowała tacę ze śniadaniem i poszła ją odwiedzić.
W szpitalu były cztery separatki, których drzwi wychodziły na
oddzielny korytarz. Umieszczano w nich położnice, ciężko
chorych, a czasami prywatnych pacjentów. Tego ranka Anne
Stapleton była jedyną pacjentką w separatce.
- Dzień dobry! - zawołała Emma z radosnym uśmiechem,
ustawiła blat nad łóżkiem i postawiła na nim tacę.
Szybko spojrzała na dziecko i z zadowoleniem stwierdziła, że
niemowlę jeszcze śpi.
Anne siedziała oparta o poduszki i nie widzącym wzrokiem
patrzyła przed siebie. W niczym nie przypominała szczęśliwej
matki, która właśnie urodziła pierwsze dziecko. Była blada i
przygaszona, ledwo odpowiedziała na powitanie.
Emma obeszła łóżko i spojrzała na niemowlę: malutka,
pomarszczona twarz, sterczący nosek i ciemny puszek na
główce.
- Jakie śliczne dziecko! Czy wybraliście już państwo imię?
Zapanowała chwila niezręcznej ciszy.
- Wybraliśmy imię dla chłopca - padła cicha odpowiedz. -
Jakoś byliśmy pewni, że to będzie chłopiec.
A więc na tym polega problem. Zamiast chłopca urodziła się
dziewczynka. Emma nie przejęła się tym zbytnio, ponieważ
takie wypadki nie należały do rzadkości. Na ogół jednak
RS
37
rozczarowanie rodziców szybko zmieniało się w radość z
posiadania zdrowego dziecka.
Anne Stapleton nie zwracała uwagi na śniadanie. Emma
nalała jej filiżankę herbaty i wyczuwając, że pacjentka ma
ochotę porozmawiać, przysiadła na brzegu łóżka.
- Ja nie mam nic przeciwko córce - wyznała cicho -ale mój
mąż bardzo się zdenerwował. On należy do rodziny z
tradycjami, mamy na wsi posiadłość. Sprzedaliśmy większość
ziemi, ale utrzymujemy nadal dom i mężowi bardzo zależy na
dziedzicu. Mam uczucie, że go zawiodłam.
Głos Anne zadrżał niebezpiecznie. Emma wzięła ją za rękę i
mocno uścisnęła.
- Anne, płeć dziecka w ogóle nie zależy od pani, więc proszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl