[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczy, nigdy bym nie uwierzył! Coś podobnego!
Nagle zza pleców Cary rozległ się gniewny głos Davida.
- Co cię tak dziwi? Nigdy nie widziałeś wędki?
- zapytaÅ‚, podsuwajÄ…c Haroldowi pod nos wÄ™dkÄ™ z koÅ‚o­
wrotkiem. - W takim razie przyjrzyj siÄ™ jej dobrze, zanim
wepchnÄ™ ci jÄ… w...
Cara z szerokim uśmiechem przyglądała się, jak Harold
odepchnął wędkę od twarzy i jak oparzony wybiegł za
drzwi. Dopiero gdy znalazł się na werandzie, odważył się
odwrócić. Był to jednak błąd, ponieważ David stał tuż za
nim, a jego mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Nie dotykaj mnie! - zaskrzeczał Harold.
- Nigdy więcej nie podnoś na nią głosu, rozumiesz?
Na widok miny Davida Harold zamknÄ…Å‚ usta i nie
odezwał się więcej, tylko kiwnął głową w milczeniu.
- I pamiętaj, jeśli usłyszę w mieście choć jedno złe
słowo na temat Cary Justice, to znajdę cię - ciągnął
David.
Czas trudnej miłości 297
- A jeÅ›li ktoÅ› inny zacznie jÄ… obmawiać? - wymam­
rotał Harold.
- To radziłbym ci się pomodlić.
Harold odwróciÅ‚ siÄ™ i popÄ™dziÅ‚ do samochodu, wznieca­
jÄ…c tumany kurzu.
Cara wyszła z kuchni i wsunęła rękę pod ramię Davida.
- Mój ty bohaterze.
Popatrzył na nią i wzruszył ramionami.
- Zdenerwował mnie.
- To było widać - uśmiechnęła się.
- Czy jesteś na mnie wściekła? - zapytał niepewnie.
Cara roześmiała się.
- Za to, że przepędziłeś stąd Szybkiego Harolda?
Chyba żartujesz!
- Szybkiego Harolda?-
- Zasłużył sobie na ten przydomek. Zawsze zjawia się
pierwszy, by złożyć kobietom wyrazy współczucia po
rozwodzie albo po pogrzebie męża. Już od trzech lat
próbowałam unikać jego względów. Dzięki tobie mam go
chyba wreszcie z głowy.
- Polecam się na przyszłość - uśmiechnął się David,
otaczając ją ramieniem. - Czy nadal chcesz iść na ryby?
- Och, tak! Chodzmy, zanim znowu zjawiÄ… siÄ™ jacyÅ›
nieproszeni goście.
Po godzinie byli już w drodze. David znów miał
poczucie oderwania od rzeczywistości. Obok siedziała
kobieta jego życia, a w bagażniku leżała torba z lunchem
i kilka wÄ™dek. Niebo byÅ‚o bladoniebieskie, zaledwie z kil­
koma obłoczkami. Wszystko jak z pocztówki, brakowało
tylko kilkorga rozkrzyczanych dzieci na tylnym siedzeniu
298 Sharon Sala
i psa wystawiającego łeb przez okno. Cara opowiadała
o czymś, ale David tak był oszołomiony niezwykłością
sytuacji, że jej słowa w ogóle do niego nie docierały.
Nagle poczuÅ‚ na plecach dreszcz niedobrego prze­
czucia. Ten dzień był zbyt piękny. Zbył to jednak
wzruszeniem ramion i skoncentrował się na prowadzeniu
samochodu.
- Spójrz! - zawołała Cara, gdy minęli zakręt.
Pośrodku drogi stał wspaniały jeleń.
- Fantastyczny - zachwycił się David, podziwiając ,
wieniec rogów na głowie zwierzęcia.
Cara schyliła się i zaczęła grzebać w schowku
na rękawiczki, kiedy jeleń nagle drgnął i popędził
do lasu.
- A niech to - mruknęła. - Chciałam mu zrobić
zdjęcie.
- Wzięłaś ze sobą aparat?
Skinęła głową i pokazała mu aparat fotograficzny
z teleskopowym obiektywem, ale jej twarz nagle przygas­
ła, jakby obawiała się jego reakcji.
- Co się stało- - zapytał David.
- Nic.
Zjechał na pobocze i zatrzymał samochód.
- Mów - powiedział krótko.
Cara odwróciła wzrok, zaskoczona, że David z taką
łatwością odgadł jej uczucia.
- Nic wielkiego. Po prostu chciałam zrobić kilka zdjęć
na pamiÄ…tkÄ™ tego dnia.
David w jednej chwili zrozumiał, czego Cara nie
odważyła się wyrazić wprost. A więc ona nie wierzyła, że
Czas trudnej miłości 299
on wrócił na zawsze, i dlatego chciała mieć pamiątkę.
A najbardziej bolesną była świadomość, że nie może jej
niczego obiecać. Mógł tylko zapewnić ją, że chciałby
wrócić do niej i zostać już na zawsze, nie wiedział jednak,
czy przeżyje konfrontację z Frankiem.
W tej właśnie chwili postanowił porzucić negatywne
myślenie. Właśnie, że wróci i spędzi z nią resztę życia.
Pogładził ją wierzchem dłoni po policzku i delikatnie
pociÄ…gnÄ…Å‚ za ucho.
- Dobrze, rób zdjęcia. Będziemy je oglądać jako para
siwych staruszków. I będziemy wspominać, że tego dnia
to ja złapałem więcej ryb.
Cara zauważyÅ‚a w jego oczach wyzwanie i przeÅ‚amu­
jąc lęk, zmusiła się do uśmiechu.
- Ty zÅ‚apaÅ‚eÅ› wiÄ™cej ryb?Jeszcze nawet nie zamoczy­
łeś wędki, a już chcesz mi wmówić, że wygrałeś w tej
konkurencji"?
David z uśmiechem znów wyjechał na drogę.
- Lubię rywalizację. Co w tym złego?
- Absolutnie nic - odrzekła. - Ale ja też chciałabym
coś dodać do warunków tego zakładu.
- A co takiego?
- Ten, kto przegra, patroszy wszystkie ryby.
David zmarszczył nos.
- No, nie wiem. Nie chciałbym, żebyś się skaleczyła.
Trzeba umieć patroszyć...
Cara wybuchnęła śmiechem.
- Coś takiego! Co za tupet! Mało, że ogłosiłeś się
zwyciÄ™zcÄ… jeszcze przed rozpoczÄ™ciem zawodów, to jesz­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl