[ Pobierz całość w formacie PDF ]

popisywać. Mieli swoje zdanie. Szanowała ich in-
dywidualność. Zazdrościła im tego opanowania i po-
czucia własnej wartości.
Gdyby była wystarczająco pewna siebie, nie mu-
siałaby ukrywać swojego związku z Danielem.
Może to tylko zachłanność. Nie chciała się nim
z nikim dzielić.
Dobra wymówka, ale wiedziała, że to nieprawda.
Bała się, że wzajemne stosunki członków jej rodziny
wywrą zbyt wielki wpływ na ich związek.
Poprawiła się na krześle. Spojrzała na jezioro spod
półprzymkniętych powiek. Bryza zmarszczyła wodę,
sprawiając, że odbite w niej czerwone i pomarań-
czowe liście zawirowały jak konfetti. Toddie pobiegł
je łapać. Teal posłała Michaela po łopatę. Nagle Lara
poczuła na sobie spojrzenie Daniela.
Spojrzała na niego. Kiedy jego ciemne brwi uniosły
się do góry, poczuła wewnątrz ostrzegawczy sygnał.
 Opanuj się, Laro  zwróciła jej uwagę Shelly.
128 Carrie Alexander
 Wiercisz się, jakby pchły cię oblazły. Gorzej niż
ośmiolatek.
 To pewnie jesień  zachichotała Teal.
Daniel przesunął nogę, dotykając czubkiem buta
kostki Lary.
Shelly spojrzała przeciągle na jedno, potem na
drugie.
 Nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego z porą
roku. Może Lara jest zakochana. Słodko zakochana
 oświadczyła cukierkowym tonem.
Lara podskoczyła. Nie wiedziała, czy to reakcja na
słowa siostry, czy na blask w oczach Daniela.
 Naprawdę, Shell, zajmij się swoimi sprawami.
 Kiedy ja po raz pierwszy miałam chłopaka,
wyśmiewałaś się ze mnie bez przerwy!
 Miałam wtedy czternaście lat!
 Niedotykalska, niedotykalska!
Lara zacisnęła pięści i wstała od stołu.
 Idę stąd.
 Siostrzyczki.  Teal potrząsnęła głową.
Zakończywszy w ten sposób kłótnię, dołączyła do
chłopców, którzy zajęci byli szukaniem robaków
w kupie kompostu.
Lara podała rękę Danielowi.
 Chodz, pokażę ci widok ze wzgórza.
 Mnie nie zaprosisz?  zapytała Shelly, posyłając
Danielowi promienny uśmiech.
 Nie!
Lara nawet się nie obejrzała. Nie patrzyła też na
Daniela. Pewnie myślał, że jej reakcja była przesadna,
może nawet go rozbawiła. Gdyby jednak zobaczył jej
W ogniu namiętności 129
minę, zdałby sobie sprawę, że wzięła żarty Shelly
dużo poważniej, niż pewnie na to zasługiwały. I dało-
by mu to do myślenia.
Dlatego właśnie chciała uniknąć zbyt bliskich
kontaktów Daniela z jej rodziną.
Przez całą drogę na wzgórze nie odezwał się
słowem. Stroma ścieżka prowadziła wśród balsamicz-
nie pachnących jodeł, klonów okrytych kolorowymi
liśćmi, srebrnych brzóz, które powiewały nagimi
gałązkami. Trzymał ją za rękę nawet wtedy, gdy
trzeba było odsuwać zagradzające im drogę gałęzie.
Poczuła, że się rozluznia. Przynajmniej Daniel akcep-
tował ustalone przez nią granice.
Na szczycie wzgórza drzewa ustąpiły miejsca
skałom. Poprowadziła go do granitowego głazu, z któ-
rego roztaczał się widok na całe jezioro. Wyglądało jak
połyskująca jedwabna wstążka upuszczona na pofał-
dowany dywan.
Przez chwilę bez słowa podziwiał pejzaż, po czym
stwierdził:
 Masz szczęście, że tu mieszkasz.
Czyżby? Lara potrząsnęła głową, wiedząc, że nie
stać jej na głośne zadanie tego pytania.
 Ciekawe, co być powiedział zimą  rzuciła, ale to
zdanie doprowadziło ją do kolejnego wniosku, który
był dla niej kompletnym szokiem.
Nagle ogarnęło ją poczucie utraty i osamotnienia,
jakiego nigdy wcześniej nie odczuwała. Ona, tak
dotąd dumna ze swojej niezależności. Było to wręcz
przerażające.
130 Carrie Alexander
Milczenie zakłócał tylko świergot ptaków.
 Wiesz  odezwał się znowu Daniel  że zimą nie
będziemy się już tak często widywać.
 Wiem.
Już za nim tęskniła, choć trudno było w to
uwierzyć. Czuła w środku bolesną pustkę na samą
mysl o rozłące. Dotąd nie dopuszczała do siebie tej
myśli, nie chciała aż tak się do niego przywiązać.
 Zawsze możesz przyjechać na Manhattan. Jeżeli
drogi będą odśnieżone...
To nie będzie to samo, ale skinęła głową, ujmując
mocniej jego dłoń.
 Możesz też przyjechać pociągiem i zostać tak
długo, jak będziesz chciała  dokończył głosem mięk-
kim jak futrzany kołnierz.  Możesz mieszkać u mnie
przez całą zimę, jeżeli tylko chcesz. Będę cię trzymał
w łóżku jak niedzwiadka w gawrze. Możemy zapaść
razem w sen zimowy i budzić się tylko, gdy przyjdzie
nam ochota na miłość.  Przesunął ustami po jej
policzku.  Będziemy kochać się i spać, spać i się
kochać...
Lara przycisnęła usta do jego ust. Ich pocałunek był
cierpki jak dzikie jabłuszka. Wsunęła język pomiędzy
jego wargi.
 Mm, mój ty misiu  jęknął, opuszczając ręce.
Zachichotała.
Przyciągnął ją do siebie gwałtownie, ich usta
znowu się spotkały. Lara zatopiła się w jego pocałun-
ku  był jak gorzka czekolada, głodny i gwałtowny.
Jego język pieścił ją tak, że wszystkie mocne po-
stanowienia Lary rozpływały się w niebycie.
W ogniu namiętności 131
 Wiem, że to chciwość  wyszeptał.  Ale chcę cię
mieć przy sobie. Obiecaj mi, że zobaczymy się za
tydzień, kiedy przyjedziesz do miasta.  Ich usta
znowu się spotkały.  Obiecaj, że przyjedziesz.
 Obiecuję.  W tej chwili gotowa była zgodzić się
na wszystko. Prawie wszystko.  Obiecuję, że przy-
jadę.
Czuła wzbierające w żyłach pożądanie. Nie była
w stanie z nim walczyć, zresztą w tej chwili nie było
takiej potrzeby. Tak niedawno zbliżyli się do siebie,
a już wiedziała, że ich niedziele zawsze będą wy-
glądały podobnie. Co poza tym? Ból i pustka?
Chciała wypełnić się nim, jego smakiem, dotykiem
i słowami, odnalezć w nich siłę do przeżycia kolejnego
tygodnia. Ich spotkania były jak trzęsienie ziemi.
Rozstania raniły jej serce.
Wiesz o tym, a mimo to próbujesz się od niego
dystansować, stwierdził jej wewnętrzny głos. Jeżeli
tego nie zrobię, odpowiedziała sama sobie, zawładnie
mną bez reszty.
Daniel pocałował jej dolną wargę, a potem czubek
nosa.
 Dni bez ciebie będą się wlokły bez końca.
 Minuty bez ciebie...
 Więc dlaczego się rozstajemy?
 Wiesz, dlaczego  szepnęła, patrząc mu prosto
w oczy.
Lara poczuła się tak, jakby jego spojrzenie dotykało
jej serca.
 Domy, kariery... Czy nie możemy pójść na
kompromis?  szepnął.
132 Carrie Alexander
Potrząsnęła głową.
 Nie o to chodzi.
Spojrzał w niebo ponad czubkami drzew.
 Wiem, że nie...  Spojrzał znów na nią,
a jego oczy zachmurzyły się  Nie jesteś jeszcze
gotowa.
 Gotowa?  Musiała się natychmiast wycofać!
 Czekaj. O czym ty mówisz?  Oparła się o skałę,
nie dając mu dojść do słowa. Musiała trzymać nerwy
na wodzy!  Zgodziliśmy się oboje na to, co jest,
prawda? Do czego niby mam być gotowa?
 Oczywiście.  Patrzył na nią bez emocji.  To, co
się z nami dzieje, to pewnie tylko wpływ jesieni.
 Próbował się uśmiechnąć.
Lara miała poczucie, że zgodził się zbyt szybko, ale
nie wiedziała, jak kontynuować rozmowę bez uży-
wania słów, których oboje unikali. Włożyła ręce do
kieszeni spodni. Nie. Nie było potrzeby, by po raz
kolejny ostrzegać go przed emocjonalnym zaangażo-
waniem.
Oboje znali swoje miejsce.
Dzieliło ich wiele mil.
Teal i chłopcy poszli na ryby, a Shelly zdecydowała
się wrócić samotnie jedną z łódek, więc Lara i Daniel
mogli zająć drugą.
Lara usiadła naprzeciw niego z wyprostowanymi
plecami i ściśniętymi kolanami, uchwyciwszy się
mocno ławki. Jej jasne włosy otaczały aureolą poważ-
ną twarz, powiewając na wietrze. Wpatrywała się
w Daniela ze ściągniętymi brwiami tak długo, że
W ogniu namiętności 133 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl