[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie - sprzeciwił się Rafe. - Nie ma tak lekko. Ja was podwożę, wy słuchacie. Trochę
humoru jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Nick spojrzał na Jeremy'ego.
- Przylejemy mu teraz czy pózniej?
- Lepiej pózniej - powiedział Jeremy. - Szczerze mówiąc, wystarczy mi na dzisiaj
fizycznej aktywności.
- Dobra, pózniej. - Nick zwrócił się znowu do Rafe'a. - Jedziemy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Rafe poprowadził ich przez parking do
samochodu żony.
W tym momencie na parking wjechał jakiś samochód, na moment oślepiając Nicka
reflektorami. Zatrzymał się gwałtownie obok nich. Bajkowy powóz Octavii.
- Idealne zakończenie wspaniałego wieczoru - rzekł Nick, nie zwracając się do nikogo
konkretnego. - Nie mogło być już lepiej, prawda?
Patrzyli, jak otworzyły się drzwi kierowcy i z auta wyskoczyła Octavia. W żółtym świetle
lampy ulicznej jej rude, wzburzone włosy lśniły płomiennym blaskiem.
- Masz rację - powiedział Rafe. - Nie mogło. No, stary, nie masz pojęcia jak się cieszę,
że nie jestem na twoim miejscu. Mogę ci tylko życzyć powodzenia.
Octavia obeszła maskę swojego białego samochodu i ruszyła w ich stronę. Była ubrana
w zwiewną, długą do kostek, kwiecistą spódnicę i bardzo dopasowaną koszulkę z dużym
dekoltem. Kiedy Nick zerknął w dół, zobaczył, że na nogach miała kapcie. Ubierała się w
pośpiechu.
- Przed chwilą dzwoniła do mnie Hannah. Mówiła coś o bójce w barze. Powiedz mi, że
to jakaś pomyłka.
- Owszem, zaszła pomyłka - powiedział Nick. - Zapomniałaś włożyć buty. Ludzie często
nie zwracają uwagi na to, jak ważne jest odpowiednie obuwie.
- Nic wam nie jest? - zapytała.
- Pewnie - odparł Nick. - Wszystko w porządku. Prawda, Jeremy?
- Prawda - potwierdził usłużnie Jeremy.
- Spokojnie, nic im nie jest - zapewnił ją Rafe.
Nick widział, że opada z niej napięcie. Poruszyła lekko ramionami, a wraz z nimi
poruszyły się jej piersi. Cienka bawełniana bluzka przyległa do sutków. Wtedy uświadomił
sobie, że nie ma stanika.
Nagłe dotarło do niego, że obok niego stoją Rafe i Jeremy. Patrzą na nią tak jak i on.
Pewnie też zauważyli brak stanika.
Rozdrażniony, ściągnął szybko wiatrówkę i podał ją Octavii. - Masz. Lepiej ją włóż.
Chłodno tu.
Zmarszczyła brwi jakby nigdy wcześniej nie widziała kurtki. Przysunął się, stając
pomiędzy nią a Rafe'em i Jeremym, i sam narzucił jej kurtkę na ramiona. Była na nią sporo za
duża i z przodu opadała jak peleryna. Nie był w pełni usatysfakcjonowany, ale przynajmniej
nie odznaczały już jej się tak piersi.
Spojrzała na niego wilkiem.
- Co się stało? Jak doszło do tej bójki?
- Eugene Woods ją zaczął - powiedział Nick. Spojrzał na Jeremy'ego. - Prawda?
- Prawda - potwierdził Jeremy. - Wszystko przez Eugene'a.
Rafe przytaknął.
- Przez Eugene'a.
- A ty, skąd wiesz, Rafe? Przecież cię tam nie było.
- Jeśli chodzi o afery z udziałem Złego Eugene'a i Kutafona Dwayne'a, zawsze
wiadomo, kto zaczął - wyjaśnił Rafe.
- Tak to już jest w Eclipse Bay - powiedział Nick. Jeremy już otwierał usta, żeby
dorzucić swoje trzy grosze, ale uciszyła go ruchem ręki i znowu zwróciła się do Nicka.
- O co poszło?
Nick wzruszył ramionami.
- Zwykła barowa bijatyka. Zdarza się. Po prostu razem z Jeremym znalezliśmy się w
złym miejscu, w złym czasie.
W jej oczach błysnęła podejrzliwość. Spojrzała na Jeremy'ego.
- Bójki barowe przypominają trochę trąby powietrzne czy tornada - stwierdził
poważnie Jeremy. - Mamy tu do czynienia z siłami natury. Wybuchają znienacka z
niewiadomych przyczyn.
Skierowała wzrok na Rafe'a.
- A może od ciebie się dowiem?
Uniósł w górę ręce. Niewinny jak owieczka.
- Mnie tam nie było, pamiętasz?
Znowu popatrzyła na Nicka.
- Hej, to był twój pomysł, żebym zaprosił Jeremy'ego na piwo - przypomniał jej.
Położyła dłonie na biodrach. Ruch ten sprawił, że wiatrówka się rozchyliła, ukazując
koszulkę, ściśle przylegającą do nieskrępowanych stanikiem piersi. - A więc to wszystko
przeze mnie, tak? To chcesz powiedzieć, Nick? Jak śmiesz zrzucać winę na mnie?
Nick ponownie ruszył naprzód, żeby zasłonić ją przed wzrokiem swoich towarzyszy.
- Możesz podrzucić mnie do mojego samochodu?
- Czekaj. Jeszcze nie skończyłam - - zaprotestowała.
- Ależ tak, skończyłaś - odparł.
Ujął ją za ramiona, odwrócił i zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, zapakował ją z
powrotem do jej samochodu.
Pojechał za nią do niej, a potem wysiadł z samochodu i odprowadził do drzwi.
- Nie musiałeś za mną jechać.
Włożyła klucz do zamka.
- Już po północy, a ten dom stoi trochę na uboczu.
- Jesteśmy w Eclipse Bay. - Przekręciła klucz. - To miasteczko ma zapewne najniższy
współczynnik przestępczości na całym zachodnim wybrzeżu.
- Co nie zmienia faktu, że jest pózno. Martwiłbym się. - Ale przede Wszystkim chybaby
oszalał sam w łóżku, myśląc o niej. Może to jakiś rodzaj testosteronowego kaca, pozostałość
po bójce. A może był w gorszym stanie, niż przypuszczał.
Weszła do środka i zapaliła lampę. Potem odwróciła się i przyglądała mu się od drzwi.
Ponieważ miała za plecami światło, nie mógł odczytać wyrazu jej twarzy. Z włosów utworzyła
się wokół jej głowy płomienna aureola. Znowu wyglądała jak tajemnicza Królowa Wróżek.
Chciał zanieść ją do łóżka i wejść w nią tak głęboko, żeby nigdy nie zapominała, że jest tak
samo człowiekiem jak on.
- Dziękuję - powiedziała uprzejmie. - Jak widzisz, jestem już w domu, cała i zdrowa.
Możesz jechać.
Tak bardzo jej pragnął, że jeśli go wyrzuci, pewnie pójdzie do lasu i będzie wył do
księżyca. Oparł się ręką o futrynę.
- Mogłabyś mnie zaprosić.
- Niby dlaczego?
- Może dlatego, że miałem ciężki wieczór i jak sama przyznałaś, była to twoja wina.
- Mówiłam ci, żebyś nie zwalał tego na mnie. - Przechyliła lekko głowę. - A tak w ogóle,
nie powiedziałeś mi jeszcze, jak ci poszło z Jeremym? Czy zanim wybuchła ta bijatyka,
zdążyliście sobie powyjaśniać różne sprawy?
- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku.
Jej twarz przybrała łagodniejszy wyraz.
- Bardzo się cieszę.
Wyczuł swoją szansę i przestawił jedną stopę za próg. - Czy teraz mogę wejść?
- Nick...
Nachylił się i zamknął jej usta długim, głębokim pocałunkiem, uważając, żeby jej nie
dotknąć. Uznał, że jeśli jej dotknie, nie będzie mógł oderwać od niej rąk do rana.
Nie wycofała się. Poczuł, że nawet lekko zadrżała. To już jakiś postęp, pomyślał. Kiedy
przestał ją całować, zobaczył, że jej usta były nabrzmiałe i rozchylone.
- Wiesz co? - powiedział. - Chyba nie chcę dzisiaj mówić o tym, jak się sprawy mają
między mną i Jeremym.
- Rozumiem - westchnęła, wysuwając koniec języka. - Jesteś pewien, że nic ci nie jest?
- Już mnie o to pytałaś.
- Tak, wiem, ale to dlatego, że jesteś jakiś dziwny.
- Pewnie dlatego, że trochę dziwnie się czuję. - I jestem trochę naelektryzowany,
pomyślał, zupełnie jakbym przewodził prąd wysokiego napięcia.
- Może to jakaś opózniona reakcja na przemoc.
- Może.
Uniosła rękę. Myślał, że dotknie jego twarzy, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła,
zatrzymując palce jakieś dwa centymetry od jego szczęki.
- Na pewno nie oberwałeś w głowę?
- Nie pamiętam. - Złapał jej palce i przyłożył ich koniuszki do swoich ust. - Może i tak,
w związku z czym dopadła mnie amnezja.
- Nick. - Jej głos był coraz łagodniejszy, nawet lekko się załamał, kiedy wymawiała jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • Mercedes Lackey Takes A Thief
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juby.xlx.pl