[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Sam nie wiem. - Poruszył się niespokojnie. - Za-
skoczyłaś mnie, to wszystko. Spodziewałem się kogoś, z kim mógłbym ubić interes, ale w
chwili, gdy cię zobaczyłem, nie myślałem już o żadnych interesach.
_ I spodziewasz się, że w to uwierzę? Po wysłuchaniu tej całej historii rodzinnej?
- Do licha, Becky, nie wiedziałem, że będziemy się sobie podobać. Nie byłem na to
przygotowany. Postanowiłem sprawę odwlec. Mówiłem sobie, że upłyną miesiące, zanim
adwokaci cię odnajdą, a przez ten czas lepiej się poznamy. Nie chciałem niczego
przyspieszać. Ty potrzebowałaś pracy, a ja mogłem ci ją zaoferować.
- Licząc na to, że z wdzięczności odstąpię ci ziemię
po zaproponowanej przez ciebie cenie?
Kyle spuścił wzrok. Gdy znów go podniósł, w jego oczach widniała szczerość i
uczciwość.
_ Przyszło mi na myśl, że może przez wzgląd na przysługę, jaką ci oddałem, zechcesz
wysłuchać mojej oferty, zanim wysłuchasz oferty Ballarda.
- A więc powinnam się spodziewać od niego oferty? - spytała chłodno.
- Możesz być pewna, że Glen Ballard depcze już adwokatom po piętach. Zawsze jest
gotów ukraść łup, który ktoś inny zdobył.
Rebekę zaskoczyła zawziętość w głosie Kyle'a.
- Rozumiem, że już kiedyś byłeś w podobnej
sytuacji?
- Raz czy dwa.
MAGIA KOBffiCOZCI " 63
- Kiedy? Chodziło o interesy? - Paliła ją ciekawość. Nigdy przedtem nie widziała takiego
wyrazu oczu Kyle'a. Przestraszyła się.
- Nieważne, Becky. Szkoda czasu, by o tym mówić.
Teraz chciałbym tylko, żeby nie było między nami żadnych niedomówień. Myślę, że to
wszystko nie jest dla ciebie całkiem jasne. Na pewno chciałabyś o coś zapytać.
Rebeka przez chwilÄ™ potrzÄ…saÅ‚a w zamyÅ›leniu gÅ‚owÄ…·
- Widzę, że starasz się, aby wyglądało to jak jakaś drobna sprawa urzędowa, którą należy
wyjaśnić. Tak naprawdę to mam tylko jedno pytanie, Kyle.
- Pytaj - zgodził się wielkodusznie. Starał się sprawiać wrażenie, że całkowicie panuje nad
sytuacjÄ….
- Dlaczego przypuszczałeś, że uda ci się ze mną taka sztuczka?
- O czym ty mówisz? - Kyle był zdumiony. - Przecież nic ci nie zrobiłem. Tylko się z tobą
kochałem.
-- Nie kochałeś się ze mną - odparła z lekką pogardą. - Po prostu wykorzystałeś mnie. Nie
jesteÅ› ani trochÄ™ lepszy niż twoi przodkowie. PróbowaÅ‚eÅ› mnie· uwieść w nadziei, że uda ci
się mnie skłonić do odstąpienia ziemi.
- Becky, to nieprawda! - zawołał. - Jeśli się choć przez chwilę zastanowisz, sama
stwierdzisz, że tak nie jest. Ostrzegam cię .. Nie mów nic, czego mogłabyś potem żałować.
Nie oskarżaj mnie pochopnie. Powiedziałem ci całą prawdę. Nasze obecne stosunki nie mają
nic wspólnego z Doliną Harmonu.
Rebeka wstała. Ogarnęła ją furia.
- Nie kłam, Kyle - parsknęła. - Wszystko to ma związek z doliną. T o z jej powodu mnie
zatrudniłeś, z jej powodu kochałeś się ze mną, z jej powodu poprosiłeś, żebym zamieszkała z
tobÄ…. Twoi przod-
64 " MAGIA KOBIECOZCI
kowie mieli nad tobą jedną przewagę. Oni przynajmniej proponowali małżeństwo kobiecie,
do której należała dolina. Ty nawet tego nie zrobiłeś.
- Rebeko, usiądz. - Kyle starał się zachować spokój. - Sama nie wiesz, co mówisz. To do
ciebie niepodobne. Porozmawiajmy.
- O czym? Chcesz kupić ode mnie tę ziemię?
- Daj już spokój z ziemią - warknął. - Nie mów-
my o ziemi, mówmy o nas. O tobie i o mnie.
- Naprawdę? A więc nie będziesz miał zastrzeżeń, jeśli dziś po południu sprzedam ziemię
Glenowi Ballardowi? - spytała drwiąco.
Kyle niecierpliwie machnął ręką.
- Nie wygłaszaj zbyt pospiesznie takich deklaracji.
JesteÅ› trochÄ™ zdenerwowana.
- Trochę zdenerwowana? - Rebeka nie wierzyła własnym uszom.
- Becky, o dolinie możemy porozmawiać pózniej.
W tej chwili nie to jest najważniejsze. Najważniejszy jest teraz nasz związek.
- Co za związek? - wycedziła przez zęby. - O ile się orientuję, nasz związek istnieje tylko z
powodu tej Zlem!.
- Do diabła, to nieprawda. Wysłuchaj mnie. - Kyle podszedł do niej. - Nie myślisz
rozsądnie. Usiądz, uspokój się i zastanów przez chwilę.
- Nad czym mam się zastanowić, Kyle? - Wargi jej drżały. - Może nad tym, że ani razu nie
powiedziałeś, że mnie kochasz? A może nad tym, że byłam taka głupia, by myśleć, że się we
mnie zakochałeś i po prostu potrzebujesz czasu, by uporać się z własnymi uczuciami? A
może powinnam się zastanowić nad tym, jak dałam się wykorzystać. Coś mi mówi, że
właśnie to byłoby dla mnie najpożyteczniejsze.
- Nie dałaś się wykorzystać. - Kyle ująłją za ramiona. - Nie możesz stąd wyjść, oskarżając
mnie o to, że-
MAGIA KOBIECOZCI. 65 byś była nie wiem jak
zdenerwowana. Powiedziałem ci raz i powiem ci raz jeszcze, że nasz związek nie ma nic
wspólnego z tą ziemią.
- I ja mam w to wierzyć? - W jej głosie brzmiało
niedowierzanie. - Po tym, co mi opowiedziałeś? - Uwierz mi, Rebeko.
- Dlaczego mam ci wierzyć?
- Powinnaś mieć do mnie choć trochę zaufania,
Rebeko Wade. Jestem mężczyzną, z którym sypiasz. Mężczyzną, którego kochasz.
- No i co z tego? Przynajmniej wiem teraz, dlaczego ty nigdy tego nie powiedziałeś.
Muszę przyznać, że chociaż pod tym względem byłeś uczciwy.
- Dałem ci wszystko, co mógłbym ofiarować kobiecie. Wszystko.
- A więc powiem ci coś. To nie wystarczy. - Odsunęła się od niego gwahownie.
- Nie uciekaj ode mnie - poprosił.
- Nie uciekam od niczego aru od nikogo. Ale mam
zamiar trzymać się od ciebie tak daleko, jak to będzie możliwe.
- Będę za tobą wszędzie jezdził.
- Do czasu. - Uśmiechnęła się. - Zapomnisz o mnie,
gdy tylko pozbędę się Doliny Harmonii. Nie martw się, Kyle. Wszystko między nami
rozwieje się z chwilą, gdy nie będę właścicielką tej ziemi. - Odwróciła się i poszła w
kierunku sypialni.
Pobiegł za nią.
- Co masz zamiar zrobić?
- PojadÄ™ do hotelu. A jutro wybiorÄ™ siÄ™ chyba na
małą wycieczkę w góry. Bardzo jestem ciekawa, jak . wygląda ta dolina, o którą Alice Cork i
jej matka tak zaciekle walczyły.
- Im zależało nie tyle na samej dolinie, ile na tym, żeby nie dostała się w ręce
Stockbridge'ów albo Ballardów - wyjaśnił Kyle.
66 " MAGIA KOBIECOZCI
- No cóż, poniekąd rozumiem, że nie chciały oddać jej Stoekbridge' owi. Ale ja osobiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl