[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjdzie, próbowała desperacko przekonać sama siebie.
Skończyła właśnie opróżniać drugi kieliszek wina, gdy
nagle poczuÅ‚a na ramieniu dotkniÄ™cie czyjejÅ› dÅ‚oni. Dziew­
czyna odwróciła się gwałtownie.
- Elizo! Twój wisielczy nastrój psuje moją uroczystość. -
Grace zdawała się bardziej poirytowana niż zaniepokojona
stanem siostry.
scandalous
- To nieprawda! - odparła stanowczym tonem Eliza.
- Owszem, prawda - zaoponowała półszeptem Grace. -
Ale nie masz powodu do niepokoju. Dziś wieczór możesz
czuć się całkowicie bezpieczna. Zapewniam cię, że nasze
ciotki nie ukrywajÄ… żadnego wielbiciela, który nagle wysko­
czy zza ich pleców i poprosi o twoją rękę.
Eliza zaśmiała się nerwowo.
- Oczywiście, masz rację - przyznała, patrząc, jak dwie
starsze damy spacerują po sali balowej i wesoło gawędzą
z każdym, kto był w stanie znieść ich towarzystwo. - W tej
chwili caÅ‚kowicie pochÅ‚onęło je chyba Å›wiÄ™towanie twoje­
go sukcesu.
Może nawet trochÄ™ przesadzajÄ… ze swojÄ… radoÅ›ciÄ…, po­
myślała Eliza. Wydało się jej niezwykłe, że ciotki tak łatwo
poddały się w sprawie Magnusa. Tym bardziej że lord So-
merton nadal nie był zaręczony. Rzeczywiście muszą być
oszołomione sukcesem Grace. Inaczej tak łatwo by nie
zrezygnowały.
- A zatem chodz i dołącz do nas - powiedziała Grace. -
Napij się trochę wina. Zdaje się, że tego właśnie potrzeba
ci na poprawÄ™ humoru.
- Wino, och, nie... dopiero co wypiłam właśnie... - Ale jej
siostra podstawiała już Elizie pod nos kolejny kieliszek.
- No, nie drocz siÄ™ ze mnÄ…. Jeszcze trochÄ™. I jak siÄ™ teraz
czujesz? Lepiej? - pytała Grace z uśmiechem na twarzy.
-Jest mi ciepło - odparła Eliza, kładąc dłoń na piersi. -
I lekko kręci mi się w głowie.
- To wino. Francuskie. Z prywatnej piwnicy Cowperów -
pochwaliÅ‚a siÄ™ Grace. - Lady Cowper sama pokryÅ‚a wszyst­
kie wydatki na moją uroczystość... to znaczy moją i Regi-
nalda - dodała dziewczyna, wspinając się na palce. - Widzę
lady Hawksmoor. Chodz, Elizo, przedstawiÄ™ ciÄ™.
Eliza zamknęła oczy i policzyła do trzech, starając się
odegnać od siebie natrętne myśli o Magnusie.
- Jestem gotowa - powiedziała wreszcie.
scandalous
Teraz mogła już właściwie celebrować wieczór Grace.
Tak przynajmniej myÅ›laÅ‚a aż do chwili, gdy w przeciwleg­
łym kącie sali dostrzegła panią Peacock. Kobieta patrzyła
na dziewczynę tak zjadliwym wzrokiem, że Eliza poczuła,
jak jeżą się jej włosy na karku.
Grace podążyła za jej wzrokiem.
- O co chodzi w twoim sporze z paniÄ… Peacock? Prze­
cież ona powinna paść przed tobą na kolana i dziękować ci
z całego serca. Na miłość boską! Przecież w końcu podałaś
jej lorda Somerton na srebrnej tacy.
Eliza desperacko rozejrzaÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a, szukajÄ…c rozno­
szÄ…cego wino lokaja.
- Rzeczywiście. Powinna wiedzieć, że nie zagrażam już
Caroline.
- Zgadzam siÄ™. - Grace zmrużyÅ‚a oczy i popatrzyÅ‚a na pa­
nią Peacock. - Zastanawiam się, kto ją tu zaprosił. Bo na
pewno nie ja.
- Zapomnijmy dziś wieczór o pani Paw - odparła Eliza. -
Mamy przecież wiele znacznie ciekawszych zajęć. Obieca­
łaś przedstawić mnie matce Reginalda.
- Rzeczywiście - wykrzyknęła Grace. - Ona wygląda tak
młodo. Och! Miałam ci coś powiedzieć. Czy przypominasz
sobie kobietę, którą widziałyśmy kiedyś w towarzystwie
Hawksmoora w teatrze? To była ona! A ja zachowałam się
jak zazdrosna gęś. Ale to jeszcze nic. Poczekaj, aż jÄ… po­
znasz.
- A zatem nie trzymaj mnie dÅ‚użej w niepewnoÅ›ci - po­
wiedziała Eliza. - Chodzmy. - Dziewczyna po raz ostatni
z niepokojem spojrzaÅ‚a na paniÄ… Peacock, po czym podÄ…­
żyła za siostrą.
Zegar w wielkim hallu wybił godzinę jedenastą. Eliza
wraz z ciotkami staÅ‚a w zatÅ‚oczonej sali balowej i obserwo­
wała gości.
Ta sytuacja bardzo odpowiadała dziewczynie. Zupełnie
scandalous
nie miaÅ‚a ochoty wpaść na paniÄ… Peacock. Albo na jej cór­
kÄ™, którÄ… dostrzegÅ‚a przy stole z jedzeniem, Å‚apczywie po­
chłaniającą jakieś zakąski.
W tej samej chwili podeszła do nich uradowana Grace.
KoÅ‚ysaÅ‚a siÄ™ na boki tak energicznie, że Eliza miaÅ‚a wraże­
nie, iż obfity biust siostry za moment wyskoczy z odważ­
nie skrojonej sukni.
- DokonaÅ‚am tego! - oÅ›wiadczyÅ‚a Grace, a jej oczy Å›wie­
ciÅ‚y niczym dwa szafiry. - Dla dobra nas wszystkich wypeÅ‚­
niłam misję i poznałam wszystkie liczące się w towarzystwie
damy. Bo jak zapewne wiecie, one wszystkie sÄ… tutaj. I uda­
ło mi się. One są mną oczarowane. Czy możecie uwierzyć
w nasze szczęście? Drzwi Almacka stoją dla nas otworem.
- To wspaniale, kochanie - odparła ciotka Letitia. - Jak
to miło, że dbasz o interesy tych, którzy nie dorównują ci
popularnością towarzyską.
- Oczywiście, ciociu - powiedziała Grace i natychmiast
zmarszczyÅ‚a brwi. - Ale dlaczego chowacie siÄ™ pomiÄ™dzy do­
niczkowymi roślinami? - Dziewczyna podniosła dłoń do
ust. - Och, chyba znowu czegoÅ› nie knujecie, prawda? Po­
wiedzcie, ze tak jest. - Grace dramatycznym gestem złapała
siÄ™ za gÅ‚owÄ™. - To straszne, ale czujÄ™, że zaraz zemdlejÄ™. A wie­
cie, że dzisiejszego wieczoru stać mnie na każde głupstwo.
- Uspokój się, moja droga - powiedziała łagodnie Eliza. -
Inaczej na twojej twarzy znowu pojawiÄ… siÄ™ czerwone
placki. - I nagle przyszedł jej do głowy złośliwy pomysł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl