[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obie. Ale, na jakiej podstawie?
Nie odpowiadam tutejszemu środowisku, tak mi powiedziała. I właściwie ma rację.
A cóż takiego popełniłaś? Może czasem kokietowałaś Crusiusa?
176
0 to cię nie posądzam. Dałaś tej Warnke do zrozumienia, że masz ją za
nic? Także nie. O co więc chodzi?
Dostarczyłam naszym Rosjanom żywności.
O, dobry Boże! Więc to ty zrobiłaś? Już cię prawie o to podejrzewałam. Nasza mała
Monika w charakterze świętej Elżbiety!
1 w dodatku wszystko w tajemnicy przede mną.
Nie chciałam tym nikogo obciążać, Zuzanno. Ani ciebie, ani Koralnika.
To wygląda na piekielnie podobne do ciebie! Ale nie powinnaś była zapomnieć, że
jestem przecież twoją przyjaciółką. Mogłabym ci przynajmniej pomóc w odniesieniu tego
wszystkiego.
Dziękuję ci, Zuzanno, zawsze jesteś...
Wcale nie jestem! Za to jestem bardzo zmartwiona, że chcesz mnie zupełnie tak po
prostu opuścić.
Nie chcę, Zuzanno, ale muszę.
No, to jeszcze zobaczymy!  zawołała wojowniczo Zuzanna.
Przeciągnij trochę pakowanie, Moniko. Muszę mieć czas na zorganizowanie czegoś.
Och, Zuzanno, co tu można jeszcze zorganizować?
 Muszę się co do tego zorientować w szczegółach!
Zuzanna Singer spiesznie udała się do Koralnika.
Powitał ją wesoło.  Im pózniej wieczorem...
... tym większa niespodzianka  przerwała mu.  Wyobraz sobie, że ta Warnke
chce przenieść Monikę, i to w ciągu godziny. Biedactwo wyląduje prawdopodobnie w
którejś baterii przeciwlotniczej, a może pójdzie nawet prosto na front.
Na co właściwie nasza kochana Monika też sobie zasłużyła  mruknął z
niezadowoleniem Koralnik.  Urządza sute przyjęcie u Rosjan i przyprawia ich o wymioty.
A ja, idiota, dostarczyłem jej nawet wiktuałów. Myślałem, że potrzebne są one do urządzenia
hucznego przyjęcia.
Człowieku, trzymaj się ziemi!  zawołała Zuzanna.  Masz dobry słuch i świetnie
wiesz, co w trawie piszczy! Sam chyba też nie przewidziałeś żałosnych skutków obfitego
posiłku i postanowiłeś się ze wszystkiego wyłgać. Wcale to nie jest potrzebne. Monika nie
zdradziła, że byłeś dostawcą, a poza tym odmówiła jakichkolwiek informacji. Powinieneś to
docenić.
177
Zaraz padnę na kolana, żeby odmówić radosną modlitwę dziękczynną.
Konradzie Koralnik, jeżeli nie wejdziesz w tej chwili na właściwy tor, to potrafię cię
kopnąć w ociężały tyłek.  Zuzanna świetnie opanowała ordynarny żołnierski żargon.  A
jeśli nawet to nie pomoże, to możesz mnie zaraz...
Co?
Spisać na straty! Raz na zawsze, bo przestanę znać Konrada Koralnika.
Kapral wyprostował się w krześle.  No, do tego przecież nie dopuścimy  powiedział,
szczerząc zęby.  Musimy zatem znów wdać się z kimś w sprzeczkę.
Ayknął spory haust szampana, lecz jego mózg już bez tego działał na wysokich obrotach.
W każdym razie jedno jest pewne  Eryki Warnke i Crusiusa nie możemy przestroić
na inny ton. Musielibyśmy ich zaskoczyć razem w łóżku. Do tego można doprowadzić, ale
nie tak od razu. Najlepiej będzie, jeśli wciągniemy w to generała.
Myślisz, że to możliwe?
Możliwe, jeżeli tylko uda się dostać do niego jeszcze teraz, póznym wieczorem. Ale to
prawdopodobnie da się zrobić tylko za pośrednictwem twojej kuzynki, Marianny. Musiałabyś
ją odpowiednio urobić, by potem ona przygotowała swego generała.
Dobrze, podejmę się tego  zdecydowanie oświadczyła Zuzanna.  Choćbym miała
własnoręcznie wyciągnąć ich z łóżka z baldachimem.
To chyba nie będzie potrzebne  zapewnił ją Koralnik.  Wystarczy tylko, byś
zwróciła uwagę na okna na piętrze po prawej stronie zameczku. Należą one do tak zwanego
salonu generała. Dopóki wokół rolet zaciemniających widoczne są wąskie pasemka światła,
dopóty nie przeszedł on jeszcze do swojej sypialni.
Dobrze, w takim razie pójdę do nich w odwiedziny. A co ty masz zamiar robić w tym
czasie, Koralnik? Nadal będziesz pił?
Dokładnie tak, Zuzanno. Ale już nie samotnie. Myślę wziąć sobie do towarzystwa
sierżanta Wegnera, by go należycie podkręcić . Bo powinnaś wiedzieć, że nasz Anton jest
zagorzałym fanatykiem sprawiedliwości. Szczególnie w wypadku, gdy chodzi o Monikę.
178
Przed główne wejście do baraku dziewcząt ze służby łączności zajechał samochód
osobowy. Był to pomalowany w ochronne barwy mercedes, który zazwyczaj pozostawał w
wyłącznej dyspozycji porucznika Crusiusa.
Za kierownicą tego niedużego grata siedział starszy szeregowy Schlehmiel, w jednostce
nazywany też  skurczonym Germaninem", ponieważ był wprawdzie barczystym blondynem
o niebieskich oczach, lecz wydawał się jakiś dziwacznie niski. Od czegoś, co
przypominałoby myślenie, zdążył się w latach wojny odzwyczaić zupełnie. Jego dewizą było
 wozić wszystko, co tylko jest do przewiezienia". Bez różnicy, czy to wódkę, czy gówno, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juby.xlx.pl