[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uczestnicy pochodu podchodzili do muru i wspinali się na palce. Franz wcisnął głowę w szparę
między workami, starając się coś zobaczyć. Nie zobaczył niczego, ponieważ zaraz odepchnął go jeden z
fotografów, który czuł się w prawie zająć jego miejsce.
Franz obejrzał się za siebie. Koronę samotnego drzewa jak chmara ogromnych wron obsiadło
siedmiu fotoreporterów z oczyma utkwionymi w przestrzeń po drugiej stronie granicy.
W tym momencie idąca na przedzie pochodu tłumaczka podniosła do ust szeroką tubę i zawołała po
kmersku na drugą stronę rzeki: Są tu lekarze, którzy domagają się, aby pozwolono im wejść na terytorium
Kambodży, by mogli spełnić swój lekarski obowiązek; ich akcja nie ma nic wspólnego z żadna ingerencją
polityczną, chodzi wyłącznie o ratowanie ludzkiego życia.
Z drugiej strony odpowiedziała głucha cisza. Cisza tak całkowita, że wszyscy poczuli przygnębienie.
Szczęk spustów aparatów fotograficznych rozbrzmiewał w niej jak brzęczenie jakichś egzotycznych
owadów.
Franz poczuł nagle, że Wielki Marsz doszedł do kresu. Wokół Europy zaciąga się kurtyna ciszy i
przestrzeń, na której odbywa się Wielki Marsz nie jest niczym innym jak malutkim podium pośrodku
planety. Tłumy, które kiedyś otaczały tę scenę, dawno już odwróciły się i skierowały spojrzenia zupełnie
gdzie indziej, a Wielki Marsz idzie dalej samotnie i bez publiczności. Tak, mówi sobie Franz, Wielki Marsz
wciąż kroczy naprzód, mimo obojętności świata, ale staje się gorączkowy, nerwowy: wczoraj przeciwko
Amerykanom okupującym Wietnam, dziś przeciwko Wietnamowi okupującemu Kambodże, wczoraj za
Izrael, dziś za Palestyńczyków, wczoraj za Kubę, jutro przeciw Kubie, zawsze przeciwko Ameryce, raz
przeciwko masakrom, raz na poparcie innych masakr. Europa maszeruje, a żeby nadążyć za rytmem
wydarzeń, żeby żadnego nie opuścić, musi przyspieszać kroku, potyka się. tak że Wielki Marsz jest już
marszem podskakujących, zagonionych rodaków, a scena coraz bardziej się kurczy, aby któregoś dnia stać
się małym, niewymiernym punkcikiem.
20.
Tłumaczka ponownie wykrzyczała do tuby swój apel. W odpowiedzi znów zabrzmiała niezmierna i
nieskończenie obojętna cisza. Franz rozejrzał się. To milczenie z drugiej strony rzeki było dla wszystkich jak
policzek. Nawet piosenkarz z białą flagą i aktorka amerykańska stali zawstydzeni, zażenowani i nie wiedzieli
jak się zachować.
Franz odczuł nagle ich wspólną śmieszność, ale świadomość tej śmieszności nie oddzielała go od
reszty, nie napawała ironią, przeciwnie, właśnie teraz poczuł do nich wszystkich bezmierną miłość jaką
odczuwamy do ludzi, którzy są skazani. Tak, Wielki Marsz zbliżał się do końca, ale czy to powód, aby Franz
miał go zdradzić? Czyż jego własne życie również zbliża się do końca? Czy ma wyśmiewać ekshibicjonizm
tych, którzy odprowadzili dzielnych lekarzy do granicy? Czy ludzie mogą w ogóle robić coś innego, i
odgrywać teatr? Czy pozostaje im jakaś lepsza możliwość?
Franz ma rację. Myślę o redaktorze, który organizował zbieranie podpisów pod petycją domagającą
się amnestii dla więzniów politycznych w Pradze. Wiedział dobrze, że jego akcja nie pomoże więzniom.
Rzeczywistym celem nie było ich uwolnienie, ale udowodnienie, że są tu jeszcze ludzie, którzy się nie boją.
To, co robił było teatrem. Ale nie miał innej możliwości. Nie miał wyboru pomiędzy czynem a teatrem. Miał
do wyboru: albo odgrywać teatr albo nie robić nic. Istnieją sytuacje, w których ludzie są skazani na
odgrywanie teatru. Ich walka z milczącą siłą (z milczącą silą po drugiej stronie rzeki, z policją przemienioną
w milczące mikrofony w ścianach) jest walką trupy teatralnej, która porywa się na armaty.
Franz zobaczył swego przyjaciela z Sorbony, jak podnosi pięść i wygraża tej ciszy po drugiej stronie.
21.
Tłumaczka wykrzyczała swój apel do megafonu po raz trzeci. Cisza, która znów jej odpowiedziała,
zmieniła nagle przygnębienie Franza w dziką wściekłość. Stał tuż obok mostku, który oddzielał Tajlandię od
Kambodży i ogarnęło go przemożne pragnienie, żeby wbiec na ten mostek, cisnąć w niebo straszliwe
przekleństwo i umrzeć w przerazliwym huku wystrzału. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • a,kursa,teC4aC29BciowC384C285,oddam,od.php">MaśÂ‚gorzata Kursa TeśÂ›ciowć… oddam od zaraz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.pev.pl