[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szkolnej drużyny irlandzkiego futbolu. I tu podobało się Kevinowi najbardziej:
59
TLR
uwielbiał treningi, przyjacielską atmosferę, wspólne żarty i mecze, kiedy walczyli
przeciwko innym drużynom, aby przynieść chwałę swojej szkole. Uwielbiał okrzyki
sympatii ze strony widzów i cudowne uczucie dumy, kiedy udawało mu się minąć
przeciwnika i zdobyć punkt.
Zanim skończył szesnaście lat, miał już prawie metr osiemdziesiąt wzrostu.
Stał się młodym, silnym mężczyzną z burzą kręconych czarnych włosów i dobrym
uśmiechem, którym zdobywał sympatię wszystkich. Ludzie uwielbiali Kevina. Ko-
ledzy ze szkoły wzorowali się na nim. Dziewczyny z pobliskiej szkoły prowadzonej
przez zakonnice zgodnie się w nim podkochiwały i konkurowały ze sobą o to, któ-
ra może poflirtować z młodym Joyce'em, kiedy czekali po lekcjach na autobus, by
wrócić do miasta. Kevin był szanowany i podziwiany wszędzie, tylko nie we wła-
snym domu, gdzie atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.
W wieku siedemnastu lat zdał końcowe egzaminy, ale zamiast rozpocząć pracę
w sklepie, przyłączył się do kapeli rockowej o nazwie Bang. Kevin grał tam na gi-
tarze elektrycznej, którą udało mu się kupić za pieniądze zaoszczędzone z kie-
szonkowego. Zespół występował w pubach w okolicach Galway i w pobliskich
miastach. W otoczeniu szalejącej publiczności Kevin był w swoim żywiole. Uwiel-
biał oklaski i admirację, jaką okazywali mu fani, dawało mu to nawet większą sa-
tysfakcję niż zdobywanie punktów na boisku.
Ale ojciec był coraz bardziej zły na syna.
 Kiedy w końcu się ustatkujesz i przejmiesz sklep?  zapytał pewnego nie-
dzielnego popołudnia po skończonym obiedzie.
Matka, która nie znosiła, gdy w rodzinie ktoś się kłócił, patrzyła tylko błagal-
nie na Kevina. Cormac oraz Nora spuścili głowy i milczeli.
 Kiedyś  odparł Kevin, próbując uniknąć ostrzejszej konfrontacji.
 A co to niby znaczy?  irytował się ojciec.
 To znaczy, że nie jestem jeszcze na to gotów. Chcę spędzić więcej czasu z
zespołem.
 Ależ to dziecinada!
 Nie, wcale nie!  gorąco zaprotestował Kevin. Wiedział, że ojciec nie ro-
zumie ich muzyki, ale obraziło go, gdy nazwał ich grę dziecinadą.
 Jesteś po prostu egoistą. Mam się zarzynać za ladą, aż umrę z przepra-
cowania? Mam pięćdziesiąt pięć lat, nie będę żył wiecznie.
 Nie mógłbyś chociaż pomagać ojcu w soboty?  odezwała się w końcu
matka, próbując załagodzić sytuację.
Kevin spojrzał na nią.
 W soboty mamy próby.
 Wydałem mnóstwo pieniędzy na twoją edukację, a ty robisz z siebie dur-
nia przed tłumem pijanych baranów.
60
TLR
 Nie wiesz, o czym mówisz!  ze złością sprzeciwił się Kevin.  Nigdy nie
chciało ci się przyjść na żadną naszą akcję.
 Akcję? Co to za język, którym mówisz? Jestem pewien, że nie nauczyłeś
się go od Braci Chrześcijańskich.
Kevin rzucił nóż i widelec na stół, po czym wybiegł z pokoju. Matka wyszła za-
raz za nim i złapała go w holu.
 Czemu się z nim nie pogodzisz?  spytała.  Wiesz, że ma rację. Nie jest
już młody, czas, żebyś zaczął pomagać w sklepie.
Kevin, który w głębi duszy zaczynał odczuwać wyrzuty sumienia, tylko patrzył
na matkę.
 Nie mogę, mamo. Zwariowałbym, gdybym musiał stać za tą ladą cały
dzień, czekając, aż jakiś farmer przyjdzie kupić kalosze.
Ojciec przestał się odzywać do Kevina i zaczęli się nawzajem unikać. Taka sy-
tuacja była trudna dla wszystkich członków rodziny. Kevin chciałby, żeby ojciec
spróbował zrozumieć także inny punkt widzenia: świat jest ogromny i oferuje tyle
różnych możliwości... Ludzie nie muszą robić tego, czego nie lubią. Nie muszą
spędzać życia w sklepie z odzieżą, jeśli po prostu tego nie chcą.
Ale ktoś musiał pomagać ojcu i skoro Kevin nie zamierzał pracować w sklepie,
musiał to robić Cormac. W każdą sobotę, kiedy przychodziło najwięcej klientów,
Kevin ćwiczył z zespołem, a jego brat zajmował się pakowaniem zakupów albo
mierzeniem ramion kogoś, kto chciał zamówić nowy garnitur. Rok pózniej Cormac
rzucił szkołę i zatrudnił się w sklepie na pełny etat.
W tym czasie zespół Kevina zaczął osiągać sukcesy. Pewna firma płytowa
wzięła chłopaków pod swoje skrzydła i zaprosiła do Dublina, gdzie przez dwa ty-
godnie nagrywali album w profesjonalnym studiu. To było jak spełnienie marzeń:
wszyscy wierzyli, że teraz staną się naprawdę znani. Kiedy album znajdzie się już
na listach przebojów, ich sława rozniesie się na cały kraj i zdobędą kolejnych fa-
nów. A to sprawi, że będą organizowali lepsze koncerty, także w telewizji. Staną
się gwiazdami.
Jednak z powodu jakiegoś marketingowego sporu płyta nigdy nie została wy-
dana. Kevin był ogromnie rozczarowany, choć bardziej doświadczeni muzycy
twierdzili, że nie powinien się martwić. Przemysł muzyczny to basen z rekinami.
Niejednemu zespołowi przydarzyła się taka porażka. Pocieszali się, że może na-
stępnym razem będą mieli więcej szczęścia.
Przez cały ten czas sytuacja w domu się pogarszała. Aby uniknąć kłótni,
Kevin i jego ojciec osobno jadali posiłki. Wszyscy chodzili po domu podenerwowa-
ni. Najbardziej cierpiała matka, rozdarta między mężem i synem. W końcu Kevin
zdecydował się wyprowadzić i przeniósł się do mieszkania, które dzielił z innym
członkiem zespołu, Snuffym Walshe'em. Teraz mógł robić, co chciał, i nie musiał
wysłuchiwać wiecznych narzekań.
61
TLR
Wyprowadzka okazała się sporym przeżyciem. Całkiem odciął więzy, które
trzymały go w rodzinnym domu. Było to bolesne szczególnie ze względu na oko-
liczności, ale Kevin starał się pozostawać w kontakcie ze wszystkimi oprócz ojca.
Raz w tygodniu dzwonił do matki, meldując, że wszystko jest w porządku, że od-
żywia się dobrze, że dba o siebie i że robi wszystkie te rzeczy, które matki uważają
za niezbędne do życia. Kontaktował się również z Cormakiem, a pewnego wieczoru
ze zdziwieniem zauważył brata na widowni pubu Slattery, gdzie akurat występo-
wali. Wypili piwo, pogadali, a Cormac przyznał się, że lubi pracę w sklepie i nie
jest zły, że musi ją wykonywać. Nora wyrosła na śliczną młodą kobietkę. Była
bardzo dumna z brata, który  jak mówili wszyscy jej przyjaciele  pewnego dnia
na pewno zostanie gwiazdą rocka. W szkole miała świetne wyniki, a w przyszłości
zamierzała zostać pielęgniarką. Któregoś dnia wpadła w odwiedziny do Kevina i
opowiedziała mu, jak bardzo matka jest zrozpaczona, że syn pokłócił się z ojcem.
Pani Joyce narzekała też na bóle żołądka i skierowano ją na badania do szpitala w
Dublinie.
Kevin miał na głowie coraz więcej spraw. Mieszkający w Londynie przyjaciel
Snuffy'ego Walshe'a obiecał załatwić zespołowi jakieś zlecenia, twierdząc, że to
tam powinni występować, jeśli wciąż mają nadzieję na sukces. Snuffy chciał je-
chać, Kevin także, ale dwaj pozostali członkowie grupy nie byli zdecydowani 
mieli pracę w Galway i bali się ją zostawić. W końcu spotkali się i przedyskutowali
sprawę. Kevin twierdził, że Galway jest za małe, aby kiedykolwiek mogli się wybić.
Za to Londyn jest ogromny i oferuje więcej możliwości. Ostatecznie wszyscy zde-
cydowali się pojechać.
%7ładen z nich nie był przedtem w Londynie, więc miasto wydawało im się rze-
czywiście imponujące i niesamowicie ciekawe. Znajomy Snuffy'ego załatwił im
mieszkanie w Kilburn, gdzie mieszkało wielu imigrantów z Irlandii; znalazł im [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl