[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Loring był przy niej, we własnej osobie, i żeby
pozwolił jej naprawić ten okropny błąd, jakim było
odrzucenie jego pierścionka.
Był tutaj teraz, ciepły, zaniepokojony i na
wyciągnięcie ręki.
Zdobyła się na uśmiech.
 Och, takie tam dziwne wspomnienie.
 Chcesz o tym opowiedzieć?
 Nie. Dziękuję.  Zaśmiała się nerwowo.  Jest
naprawdę zbyt dziwne.
Kiedy otworzył usta, zesztywniała i czekała.
Nie znosił, kiedy próbowała utrzymać coś przed
nim w tajemnicy; zawsze ponaglał, naciskał, jakby
jej prywatne myśli i sprawy stanowiły zagrożenie
dla niego, jakby czuł, że nie kontroluje jej tak, jak
trzeba, skoro uważał, że każda jej myśl powinna
należeć do niego.
 Okej. Ale gdybyś chciała wyrzucić to z siebie,
służę moją osobą.  Postąpił krok i przycisnął wargi
do jej czoła.
Jak rażona prądem, odrzuciła do tyłu głowę, by
na niego spojrzeć. Czy mówi poważnie?
Tak się pechowo złożyło, że jeszcze nie zdążył
cofnąć głowy po pocałunku i ich usta znalazły się
zaledwie o kilka centymetrów od siebie. Powinna
Wesele na Karaibach 59
bardziej odchylić głowę i odsunąć się jak najszyb-
ciej, bronić przed napływającymi wciąż wspo-
mnieniami, między innymi o tym, że Loring
Mackenzie potrafi całować, jak nikt inny na
świecie.
 Emily.  Powiedział to niskim i zachryp-
niętym głosem, co najprawdopodobniej oznaczało,
że ich myśli idą w tym samym kierunku.
 Tak?  Nie zamierzała tego powiedzieć. Za-
mierzała powiedzieć coś w rodzaju: Loring, to nie
pora i nie miejsce na tak intymny kontakt.
 Uważam, że... powinniśmy poszukać dalszej
wskazówki.
Przez chwilę prawie nie rozumiała, co do niej
mówi, ponieważ całym swoim jestestwem oczeki-
wała, że usłyszy: zależy mi na tym pocałunku
bardziej niż na własnym życiu.
A kiedy już do niej dotarło, gdzie i z kim się
znajduje, wystarczyło jej jeszcze rozumu, by wy-
dobyć się z jego uścisku  dosłownie i w przenośni.
 Tak. Musimy znalezć wskazówkę.
Poszukiwanie odbywało się w stanie pewnego
zaćmienia. Szukali w drewnianych szafkach,
w których kąpiący się wieszali ubranie, w ogrom-
nych kwiatowych kompozycjach, pod matami
z morskiej trawy, za obrazkami w ramkach z tropi-
kalnych muszelek.
Bez skutku.
 Może nie miałam racji  westchnęła Emily.
Czuła się dziwnie, smutno i samotnie, i chciała już
znalezć się na zewnątrz, na słońcu, oddalić się od
60 Isabel Sharpe
Loringa i poszukać ulgi w nic nie znaczącej pap-
laninie z obcymi.
 Może.  Przeszedł dwa kroki w kierunku
wejścia, po czym, na widok podłogi, zmarszczył
czoło.  Co to takiego?
Popatrzyła w dół i skrzywiła się. Jeden kafelek
zle leżał. Pamiętała go aż za dobrze.
 Jest poluzowany. A spod niego wystaje coś
białego.  Wyciągnął kawałek papieru, rozłożył
i uśmiechnął się triumfalnie.
 Kolejna wskazówka: ,,Czas leczy wszystkie
rany  .
Emily zaczęło wirować w głowie. Ona i Loring
w jednej parze... Ludzie się zmieniają... Czas leczy
rany... Pod tym samym kafelkiem, o który się
potknęła i który jej kiedyś uprzytomnił, że chce
jego powrotu...
Już ona sobie porozmawia z Sally! To będzie
długa rozmowa. Z użyciem broni, jeśli to będzie
konieczne.
 Wspaniale.  Uśmiechnęła się blado.
 Nic mi o tym nie wiadomo.  Zmarszczył
czoło, patrząc na kartkę, jakby to była jakaś
fałszywka.
 Nie uważasz, że to wspaniałe?
 Nie, akurat to nie.  Wsadził złożoną kartkę
do kieszeni i popatrzył na nią tak znacząco, że
poczuła się nieswojo.  Bywają tak głębokie rany,
że i czas nic nie pomoże.
Przełknęła ślinę. Czy mówi o niej?
 Uważasz...
Wesele na Karaibach 61
 Uważam, że jeśli się kogoś kocha i go traci, ból
może trwać wiecznie.
Wstrzymała oddech. Jakby jej sercu zadano
śmiertelny cios.
 Nawet jeżeli ta osoba jest dla ciebie nie-
odpowiednia?
 Zawsze byłaś dla mnie odpowiednia, Emily.
Odetchnęła ciężko, zbierając siły, żeby się nie
dać wciągnąć w zalewające ją grząskie i ckliwe
uczucie. Och, jaki on łaskawy. Oczywiście, że by-
ła dla niego odpowiednia. Tylko nie powinna
zapomnieć, że on nie był odpowiedni dla niej.
A teraz, po dwóch latach, nie była już nawet tą
samą osobą.
Z tą różnicą, że i on nie wydawał się być tą samą
osobą.
O Boże, jakie to pogmatwane.
 Przepraszam, Loring  powiedziała półgło-
sem. Trochę tego wszystkiego za wiele.
 Masz rację, musimy zrobić przerwę.  Uśmiech-
nął się i podał jej ramię.  Może byśmy się udali do
baru i poeksperymentowali z drinkami z rumem?
Z jednej strony była pod wpływem nieprzyjem-
nych skojarzeń z niedawnej przeszłości, z drugiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • s/6.php") ?>