[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stąd, ni zowąd po śród ludzi u sterów na mostku pojawia się wom matka.
- Na bogów! Nie rób tak więcej! - Adriel śmieje się ner wowo. - Przeraża nas wasza zdolność
pokonywania prze strzeni bez używania maszyn.
- Patrz na Osobliwość i zapomnij o swych lękach - ra dzi Smutna Góra. - To czas dla
zadziwienia, nie dla stra chu.
Nawet w nadprzestrzeni, gdzie stykają się wszystkie punkty, piana głębokiej rzeczywistości
kotłuje się i wrze tutaj, gdzie absolutna grawitacja ściąga ku zagładzie całe słońca.
Galaktyczna Czarna Dziura to wir miliona wypatroszonych gwiazd, słońc zderzających się w
zatłoczonym rdzeniu Osi. Ta przeogromna masa zakrzywia nawet światło, które krąży wokół
niej po zamkniętej orbicie.
Obserwowana z przestrzeni rzeczywistej Dziura to rejon o średnicy niecałego roku
świetlnego, szpila, na której wiruje spiralna galaktyka o rozpiętości trzydziestu tysięcy lat
świetlnych - zakazane miejsce, w którym nie ma prawa istnieć życie, bo promienie
rentgenowskie niczym grad w tysięcznych częściach sekundy zdruzgotałyby delikatne ciało i
kość. W wir nieustannie obsuwa się materia, bryzgając promieniowaniem, kiedy jest ściągana
ku zagładzie. Z nadprzestrzeni jednak Osobliwość wygląda pięknie, dziwnie poruszająco, jak
przenicowana róża.
- W tym rejonie czas staje w miejscu - mówi Smutna Góra. - Zwiatło, które kiedykolwiek
padło na Osobli wość, jest gromadzone w niekończącej się warstwie obra zów, sprasowanych
w jeden oślepiający rozbłysk.
Adriel usiłuje objąć umysłem ten niezwykły koncept. Jeśli zbliżyć się do Czarnej
Dziury w przestrzeni rzeczywistej, czas zwalnia dla zbliżającego się obiektu, co wykaże
każdy zegar wystarczająco odległy od grawitacyjnego uścisku Osobliwości. Tak
naucza starożytna mądrość Względności. To niepodważalne. Dla obserwatora z zewnątrz
obiekt na horyzoncie Dziury zdawałby się uwięziony na wieki, niczym owad w miodzie. To
samo dotyczy jednak każdego promyka światła, każdej cząstki materii, każdej zbłąkanej
gwiazdy czy okrętu na mylnym kursie... na wieki. Na horyzoncie wszystko zwalnia, zwalnia,
aż wreszcie nieruchomieje. Do środka dociera po nieskończonym czasie. Ci spadający
postrzegaliby to jednak inaczej. Dla nich spadek byłby coraz szybszy, aż osiągnęliby
prędkość światła. Wtedy przekraczają horyzont. Wirując, zapadając się w Dziurę, mają
świadomość, że za ich plecami to-
77
czy się historia wszechświata. Ich upadek obejmuje cały okres od wejścia w Dziurę po
ostatnie westchnienie czy eksplozję w Dziejach Kosmosu, całą resztę czasu. A w samej
Osobliwości, w tym najgłębszym miejscu udręczonego czasu i przestrzeni na dnie dziury,
będą mogli odwrócić się i obejrzeć tę kosmiczną opowieść o ekspansji i zagładzie w
obrazach, które zapadły się za nimi w otchłań.
- Ależ to nie jest tak naprawdę możliwe! - protestuje Adriel. - Te obrazy jeszcze nie
powstały. Mówisz o odle głej przyszłości, o nieskończenie długim okresie.
Jej przerażeniu tym razem towarzyszą koszmarne zawroty głowy. Co opowiada ten stwór?
Czy wszechświat to zaledwie swego rodzaju nagranie? Nieskończony zestaw obrazów
uwięzionych wewnątrz Czarnej Dziury, które mogą oglądać tylko jej mieszkańcy?
- Wybacz, Pani - odzywa się jeden z oficerów. - Przy gotowujemy się do wejścia w
Osobliwość. Musi pani za jąć stanowisko.
Rozlegają się syreny. Adriel chwyta za dłoń Chakrava-lina, mocno ją ściska i odchodzi do
swojej leżanki przeciążeniowej. Uparła się, żeby pozostać na mostku - nie ma zamiaru
zrezygnować z tak wspaniałych widoków.
Ekran wypełnia się różem i złotem.
Obejmuje ich Osobliwość.
To wielki, cudowny wschód słońca.
Mostek wypełniają miłe aromaty. Czuje na języku szorstkość soli. Lewą nogę chwyta skurcz.
Wjej czaszce łomoczą bębny, jakby prymitywna muzyka, nieustanna i podniecająca.
Z systemu nagłaśniającego bardzo wolno wydobywają się słowa:
- UWAGA ZAAOGA. WEJZCIE ROZPOCZTE. POWTARZAM, WEJZ...
Wspomina ostatni raz, kiedy stała na tym mostku: jako duch, rozmawiając z Chakravalinem
przed bitwą, cztery lata temu. Wydaje się, że minęła tylko chwila. Czuje na ustach smak i
nacisk jego pocałunku. Do oczu napływają łzy. I bez świadomości, że upłynęła choćby
chwila, znajduje się nagle w wielkiej sali, którą Kleth przygotowali dla przedstawicieli
światów Centrum. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • ?php include("s/6.php") ?>