[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naszej firmie.
- Z Baltimore do Pickax to gigantyczny przeskok - mam nadzieję, że naprzód.
- Ja również - odparła. - Mieszka tu mój syn i wyraża się bardzo pozytywnie o tym
regionie. Pewnie go pan zna. To Cass Young.
A więc to była Jeffa Young, astrolożka. Nie miała pojęcia o tym, że ostatnio opisała
życie pewnego utalentowanego, szczodrego, godnego zaufania Blizniaka.
Muzyka nagle ucichła, by zwrócić uwagę zebranych. Potem Pogodny Jimmy zaczął
grać stary przebój Ala Jolsona Mandy. Otworzyły się duże drzwi i weszła Amanda, a za nią
jej obstawa, Susan Exbridge. Kandydatka przedefilowała wśród oklasków w stronę kominka i
zwróciła się twarzą do tłumu. Miała na sobie jasnobrązową, gabardynową szmizjerkę z
czterema kieszeniami. Wszystko, co dało się powiedzieć o jej ubiorze, zawierało się w
stwierdzeniu, że była schludna i czysta. Jej włosy wciąż wyglądały na nieuczesane, a na
twarzy malował się grymas ponurej determinacji.
Odczekała, aż muzyka i oklaski umilkną, a potem powiedziała:
- Nie mam zamiaru wygłaszać długich przemówień. - Zawiesiła głos, robiąc przerwę
na wybuch śmiechu zebranych, bo burmistrz Blythe słynął z nudnych oracji. - Jeżeli zostanę
wybrana, doprowadzę sprawy do końca, zamiast dyskutować o nich bez końca. - Kolejne
salwy śmiechu. Aluzja była oczywista. - I gwarantuję, że dach ratusza miejskiego nie będzie
przeciekał. - To wywołało okrzyki rozbawienia wśród słuchaczy, którzy potrafili czytać
między wierszami.
Natychmiast obok niej pojawił się Derek Cuttlebrink z gitarą i zagrał piosenkę
wyborczą na melodię Shell Be Comin Round the Mountain When She Comes.
My wolimy, by Amanda wiodła nas!
Choć niesłodka ani piękna, biznes zna,
wali prawdę prosto z mostu
i nie boi się po prostu!
My wolimy, by Amanda wiodła nas!
Zagrał kilka akordów i błysnął uśmiechem, który zawsze wywoływał ekstazę u jego
fanek. Publiczność domagała się dalszego ciągu.
Prędzej włoży hełm na głowę niż koronę,
nie studiuje prawnych tomów po kryjomu,
za sznureczki wnet pociągnie,
do kieliszka nie zaglądnie,
my wolimy iść z Amandą w jedną stronę!
Rozległy się salwy śmiechu i okrzyki. Nawet Amanda zdołała przywołać na usta
grymas, który przy odrobinie dobrej woli można było uznać za uśmiech.
- Jeżeli wygra wybory, powinna zatrudnić Dereka na stanowisku nadwornego błazna -
szepnął Qwilleran.
- Myślisz, że sam to napisał? - zapytała z powątpiewaniem Mildred.
- Bardziej mi to przypomina Hixie Rice - dodała Polly. - Co o tym sądzisz, Qwill?
- Może to Burgess Campbell? Ma poczucie humoru.
- Albo Alexander - dorzucił Arch.
Tłum zbierał się wokół aptekarskiego słoja. Każdy, kto wrzucił banknot dolarowy,
otrzymywał kopię słów piosenki. Dwight Somers wyciskał z przenośnej kopiarki ostatnie
poty. Niektórzy entuzjaści zamawiali po pięć lub dziesięć egzemplarzy, więc kwota na koncie
Fundacji Ruffa Abbeya stale rosła.
Kiedy Qwilleran wraz z Polly wracali do domu, zagadnęła go:
- Maggie bardzo by się ucieszyła, że aż tyle osób przyszło na wiec Amandy! Jak
myślisz, dlaczego wyjechali tak nagle? I dlaczego zaprosiła nas na kolację i ani słowem nie
wspomniała o swoich planach? To wszystko wydaje mi się bardzo dziwne.
- Wcześniej oddała swoje kotki do Pet Plaża", więc zmyślała, mówiąc, że są na górze
i śpią.
- Skąd wiesz, że tam są? - spytała napastliwie.
- Piszę artykuł o hotelu dla zwierząt, widziałem je tam na własne oczy!
Rozdział jedenasty
Dzień po zebraniu, gdy wysuszony na wiór okręg wyglądał opadów jak zbawienia, promienie
porannego słońca zalały salon Qwillerana przez wychodzące na rzekę panoramiczne okna.
Zapowiadał się kolejny pogodny dzień. Gdzie jest Wielka Zamieć? Wprowadzono
racjonowanie wody. Farmerzy poważnie niepokoili się losem swojego inwentarza, a Pogodny
Jimmy wspominał, że będzie musiał gdzieś się zaszyć, jeżeli Wielka Zamieć nadal będzie się
spózniać.
Gdy dziennikarz otworzył drzwi do sypialni i wyszedł na balkon na antresoli,
zauważył bijący od stolika dziwny blask. Zaniepokoił się nie na żarty, dopóki nie zorientował
się, że to francuska karafka, która odbijała i rozszczepiała promienie słońca. Piękny,
masywny i ciężki wyrób z kryształu ołowiowego. Ocenił, że pusta waży przynajmniej trzy
kilogramy. Dziewięć głębokich pionowych szlifów tworzyło fasety kulistej podstawy,
zwieńczonej wąską szyjką. Całości dopełniały doskonale uformowany dzióbek do nalewania i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]