[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwila i oszaleje. Jęczała cicho.
Cooper był niestrudzony. Po mistrzowsku całował jej twarz,
oczy, kąciki ust. Raz delikatnie, a raz namiętnie. Miała zupełnie
miękkie kolana. Bała się, że jeszcze chwila, a upadnie.
I wtedy jej ręce wplotły się w jego szorstkie włosy i teraz ona
zaczęła go całować. Chciała zmierzyć się z nim w tym
wspaniałym pojedynku.
Cooper ujął poły jej płaszcza i szybkim ruchem zsunął go z jej
ramion. L.J. zrobiła natychmiast to samo
: jego płaszczem, następnie z marynarką, a w końcu zadęła
rozpinać mu koszulę.
Nagle ich ubrania stały się niemiłą przeszkodą. Oboje
wiedzieli, że trzeba coś z tym zrobić.
Drżącymi palcami zdejmowali z siebie nawzajem koszulę,
sukienkę, bieliznę.
Od czasu do czasu ich usta spotykały się, a części garderoby
spadały na podłogę coraz szybciej, by w koniu lec tam w
nieładzie.
L.J. usychała z pragnienia.
Płomienie pożądania rosły, zmieniając się w pożogę, którą
koniecznie trzeba było ugasić.
Cooper błyskawicznie zrzucił z siebie spodnie i L.J.
zauważyła, że w dalszym ciągu nie ma na sobie bielizny.
RS
103
Wyglądał wspaniale. Delikatnie dotknęła jego piersi ręką i
lekko otarła się o niego ciałem, doprowadzając go tym do
szaleństwa.
Opadł na kolana i szybkim ruchem zsunął z niej ostatni
kawałek materiału, który ją osłaniał. Jego dłonie zamknęły się
na jej piersiach, napawając się doskonałością ich kształtu. Kiedy
jęknęła cicho, zaczął je pieścić tak, że nabrzmiały mu pod
palcami.
Pokonana L.J. oparła dłonie na ramionach Coopera reagując
każdym milimetrem ciała na jego szaleńcze pieszczoty,
odpłynęła gdzieś w nicość.
Cooper całował jej brzuch, pępek, przesuwał wargami po
aksamitnej, delikatnej skórze, rozkoszując się jej doskonałością.
Znowu jęk wydobył się z jej ust i wbiła palce mocniej w jego
kark, bo przesuwał wargami niżej i niżej, pieszcząc i drażniąc,
czekając na jej reakcję.
L.J. drżała. Nie mogła zrozumieć, jakim cudem nadal stoi.
Ciągle więc chwytała się jedynej pewnej rzeczy w ogarniającym
ją wszechświecie - szerokich ramion Coopera.
Wreszcie udało się jej jakoś przesunąć rękę i zaczęła pieścić
jego piersi.
Cooper oddychał pospiesznie. Powoli przeniósł ręce z jej
piersi w dół, starając się dotrzeć do tego najbardziej
tajemniczego miejsca. A gdy je znalazł, jego palce zaczęły
badać aksamitne wnętrze.
L.J. przygryzła wargę. Trafił bezbłędnie na ten najwrażliwszy
maleńki punkcik i zaczął pieścić go zapamiętale.
Czując, że słabnie, L.J. oparła się całym ciałem o Coopera.
Desperacko i na oślep pieściła jego napięte mięśnie. Tak bardzo
chciała, żeby odczuwał to samo co i ona. Roztapiała się pod jego
palcami. Marzyła, by już skończył i by trwało to dalej i dalej.
Głośno chwytała powietrze. Każda fala gorąca, która
przechodziła przez jej ciało, doprowadzała ją do szaleństwa. Nie
wiedziała dotąd, że potrafi reagować aż tak mocno.
RS
104
Cooper czuł, co się z nią dzieje, więc wzmocnił pieszczoty,
docierając coraz głębiej. Nie mogła już dłużej ustać, więc
przyciągnął ją do siebie, chwytając za biodra.
L.J. czuła się jak zawieszona w próżni. Jej podniecenie
osiągnęło szczyt, a ciągle nie było zaspokojone. Z
niecierpliwością całowała i gryzła szyję Coopera.
Cooper wymruczał coś, czego nie zrozumiała, i sięgnął do
kieszeni leżących obok spodni. Zwiadomość tego, że tak bardzo
troszczy się o nią i że pamiętał, żeby się zabezpieczyć,
wzruszyła ją.
L.J. powoli opadła na Coopera, czując pulsującą, gorącą moc
jego męskości wchodzącą w nią, otwierającą, wypełniającą
bolesną próżnię głęboko i całkowicie. Była na krawędzi
rozkoszy.
Jeszcze jedno westchnienie i przekroczyła już próg bólu i
ekstazy, wprowadzając go jeszcze głębiej do swego wnętrza.
Ogarnęła go tak wielka rozkosz, że przestał się poruszać.
Znieruchomiał, trzymając ją w swoich objęciach, odsuwając od
siebie chwilę, która miała nadejść, i marząc o niej przez cały
czas.
L.J. nie mogła się już powstrzymać, odrzuciła więc głowę do
tyłu i krzyknęła jeszcze raz, gdy objęła ją ostatnia fala i
pozostawiła wyczerpaną i bez tchu.
Cooper trzymał ją w ramionach i uspokajał. Jego dotyk
łagodził i przywracał równowagę.
L.J. pochyliła się ku niemu i pocałowała go, przesuwając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl