[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jaka stosowna - burknął, rzucając na nią chłodne spojrzenie.
Zesztywniała.
- Kolor? - spytała z szerokim, chłodnym uśmiechem. - Tak, nieprawdaŜ? Pomyślałam, Ŝe pewnego
dnia mogłabym otworzyć burdel, a to jest właśnie stosowna suknia, Ŝeby zjednać sobie klientów.
- Ty to powiedziałaś, kochanie, nie ja - burknął. - Jest piąta trzydzieści. Będzie lepiej, jeśli juŜ
pójdziemy.
Poszła za nim do drzwi, miała w głowie pustkę, jakiej nigdy przedtem nie czuła. Dotknęła lekko
jego rękawa, poczuła, Ŝe zesztywniał.
- Nie kłóćmy się - poprosiła cicho.
Jego twarz wciąŜ przypominała lodowiec, ale uśmiechnął się, jeśli moŜna tak nazwać grymas, który
wykrzywił jego rysy.
- Dlaczego nie? Proszę bardzo, bądźmy cywilizowani. Przypuszczam, Ŝe wyprowadzisz się w
najbliŜszej przyszłości? - spytał z zimną uprzejmością. - Teraz nie ma juŜ powodów, Ŝebyś została,
prawda? - otworzył drzwi.
Myślała o tym przez całą drogę do ekskluzywnej, podmiejskiej restauracji. Przygnębienie, które ją
ogarnęło, było jak trans. Przyzwyczaiła się do obecności McCalluma. Jadła z nim śniadania, oglądała
telewizję, śmiała się i chodziła do łóŜka, więc jak miała pogodzić się z myślą, Ŝe będzie sama? Jak
poradzi sobie z Ŝyciem bez McCalluma?
Gdy przechodzili między stolikami w restauracji, jej głodne oczy spoczęły na profilu jego twarzy,
napawając się kaŜdą linią szerokiego, ciemnego oblicza. Był najbardziej eleganckim męŜczyzną,
jakiego kiedykolwiek znała - i najbardziej umięśnionym. Przyciągał wzrok kobiet bez
najmniejszego wysiłku ze swojej strony - a szczególnie wzrok Abby. Przypatrywała się jego ustom i
przypomniała sobie ich dotyk. Spojrzała na muskularne ramiona; wciąŜ czuła ich ciepło i cięŜar, gdy
w łóŜku, w domu jego matki, uczył ją sekretów rozkoszy miłosnej. Usłyszał ciche, lekkie
66
westchnienie i spojrzał na nią.
- Niecierpliwa - zachichotał chłodno. Zastanawiała się przez chwilę, co by zrobił, gdyby mu
powiedziała, Ŝe to wspomnienie jego gorących objęć wywołało ten odgłos.
- Tak, oczywiście - odparła z udawaną obojętnością. Nie spojrzała na niego więcej.
Gdy doszli do stolika, Robert Dalton wstał.
- Dobry wieczór - powiedział, uśmiechając się do McCalluma, Abby zaś rzucając długie, pełne
uznania spojrzenie. - Abby, wyglądasz czarująco w tej sukni.
- Mówiłam, Ŝe ten kolor mi pasuje - mruknęła pod nosem, siadając.
- O tak - podchwycił Dalton. - Jest jasny, Ŝywy i wpada w oko - jak ty.
- Jesteś bardzo uprzejmy - westchnęła i spojrzała na McCalluma. Ten jednak zignorował ją i
wpatrywał się intensywnie w menu.
- Co zamawiasz dla siebie, Abby? - spytał z lodowatą uprzejmością.
Ona równieŜ skupiła uwagę na podawanych daniach i podczas gdy McCallum zamawiał napoje,
wciągnęła Daltona w dyskusję o transakcji. Rozmawiali, dopóki nie podano lemoniady. Wyglądało to
tak, jakby przyniesiono ją specjalnie, jakby McCallum nie chciał dopuścić, Ŝeby Dalton rozmawiał
zbyt długo z Abby. Ale przy deserze starszy męŜczyzna bawiąc się długą nóŜką kieliszka,
uśmiechnął się do Abby i pochylił ku niej.
- Piliśmy lemoniadę pierwszego wieczora, który spędziliśmy razem - rzekł miękkim, czułym
tonem. - Pamiętasz?
Uśmiechnęła się.
- To było w restauracji na szczycie drapacza chmur przytaknęła. - Miałam na sobie zwykły
kostium, podczas gdy wszystkie kobiety opływały w jedwabie i bogatą biŜuterię. Chciałam się
schować pod stół ze wstydu.
Roześmiał się radośnie.
- Byłaś najbardziej zachwycającą kobietą na Sali - zauwaŜył.
- A ty najprzystojniejszym męŜczyzną - odparła, spoglądając na McCalluma, który wpatrywał się
w swój kieliszek. - Bawiliśmy się świetnie.
McCallum odstawił kieliszek gwałtownie, aŜ zatrząsł się stół.
- Skończyliście? Mam trochę pracy na wieczór, muszę jechać do domu. Idziesz, Abby?
- Zawiozę cię do domu, jeśli chcesz - rzekł Dalton szybko, z nadzieją w oczach. - Moglibyśmy
zatańczyć - dodał.
Abby uśmiechnęła się powaŜnie.
- Czemu nie, Robercie, chętnie zatańczę.
McCallum poŜegnał Daltona i poszedł zapłacić rachunek. Wyszedł z restauracji, nie spojrzawszy na
Abby ani razu. „Nieźle, jak na niego" - pomyślała gorzko. Zachował się nieznośnie, Ŝe z ulgą
przyjęła jego nieobecność. Tak sobie mówiła, ale to, jak ją potraktował, bolało nieznośnie.
Powiedział jej, Ŝeby się wyprowadziła, Ŝeby wyniosła się z jego Ŝycia. Sądziła, Ŝe bał się
angaŜować, a tymczasem chciał się jej pozbyć. Ale czy to moŜliwe, Ŝe wcale nie zaleŜy mu na niej?
Czy to moŜliwe po ich wspólnej nocy, kiedy był kochankiem tak czułym, Ŝe większość kobiet moŜe o
tym marzyć? MęŜczyzna nie mógłby być taki, gdyby nie kochał... Z wyjątkiem McCalluma - dodała w
myślach. Był doświadczonym męŜczyznną, a ona stanowiła dla niego wyzwanie - ze swym chłodem
i sztywną pozą. Chciał udowodnić, Ŝe moŜe ją zdobyć - i zdobył. I to jak!
- Abby - odezwał się Dalton - nie chciałabyś zobaczyć tego nowego lokalu na końcu ulicy! Tam jest
67
dyskoteka, ale myślę, Ŝe uda się nam tam dostać.
Uśmiechnęła się do niego z przymusu.
- Bardzo chętnie. Idziemy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl