[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bo ja wiem - odrzekł Stevie. - Chyba trochę za bajerancka. Moim
zdaniem każą sobie płacić za cały ten chrom. Masz morrisa, tak? Moim
zdaniem lepszego wozu dzisiaj nie ma. W dodatku jest całkiem szybki.
Kevin został spacyfikowany.
- Jasne, moje słowa. - Zbliżając się do sali balowej, usłyszeli dzwięki
orkiestry. - Kit, czy mogę zamówić u ciebie pierwszy taniec? - spytał.
Grali głośnego rock and rolla. Nie był to numer wolny, uwodzicielski, na
którym musiałaby skoncentrować się ze Steviem.
- Chętnie, Kevin - tchnęła kusząco.
482
Kevin poprawił muszkę i poprowadził Kit na parkiet. Mężczyzni są takimi
idiotami - pomyślała. I nie wiadomo dlaczego mignął jej przed oczyma
obraz matki.
- Czy ta feeria świateł w oddali to Lough Glass? - spytał Michael
O'Connor.
- Nic z tego, nie zamierzam wstydzić się rodzinnego miasta - odrzekła ze
śmiechem Clio.
- Pochodzić z metropolii tej wielkości to na pewno chluba i zaszczyt.
- Zgoda, ty urodziłeś się w Dublinie, ale twój ojciec i matka już nie.
Każdy z nas pochodzi z miejsca takiego jak to. Cała kwestia sprowadza się
wyłącznie do tego, kiedy się z tego miejsca wyprowadziliśmy, ot co.
- Uwielbiam, jak się złościsz, panno Kelly.
- Wcale się nie złoszczę.
- Znakomicie. Więc będziesz dla mnie miła, tak?
- Tak, ale musimy się pospieszyć.
Zaparkowali na podjezdzie. Jak się tego spodziewała, samochodu
rodziców jeszcze tam nie było. Ojciec i matka wyjdą z klubu golfowego
nie wcześniej jak za godzinę.
Otworzyła drzwi i spostrzegła, że Michael chłonie wzrokiem wnętrze
domu. Dom był wygodny i bynajmniej się go nie wstydziła. Matka
poświęciła dużo czasu i mnóstwo pieniędzy na dobranie odpowiednich
obić. W holu stało zabytkowe lustro i dwa stare, bardzo eleganckie stoły.
W kuchni paliło się światło.
Clio zobaczyła swoją ponurą siostrzyczkę, czytającą przy stole.
- Cholera jasna - zaklęła. - To Anna.
- To znaczy? - spytał Michael, spoglądając ponad jej ramieniem.
- Domyśl się - syknęła przez zaciśnięte usta. Anna podniosła wzrok znad
książki.
- O, cześć - powiedziała. - Myślałam, że to starzy wrócili z metropolii
umarłych.
- Dlaczego nigdzie nie wyszłaś? - warknęła Clio. - Przecież dziś sobota.
- A dlaczego ty nigdzie nie wyszłaś? - odwarknęła Anna.
483
Michael stał bez słowa.
- Ja wyszłam - odrzekła Clio, czując się jak idiotka. - Jestem tu, a nie w
Dublinie, prawda?
- No i świetnie - Anna wróciła do lektury.
- Anno, to jest Michael O'Connor, mój przyjaciel z Dublina. Michael, to
jest moja młodsza siostra. Anna chodzi jeszcze do szkoły.
- Ale w tej chwili w szkole nie jestem. Wygląda na to, że w tej chwili
popełniam najcięższą ze zbrodni: siedzę w swoim własnym domu, czytając
swoją własną książkę, co z jakiegoś powodu straszliwie oburza moją
starszą siostrę.
- Och, zamknij się wreszcie. Jesteś stara krowa.
- Eee... to ja chyba już sobie... - Michael chciał jak najszybciej czmychnąć
z kuchni.
- Nie, na miłość boską, przecież musisz się czegoś napić, choćby kawy.
Wiozłeś mnie taki kawał drogi, a teraz...
- No właśnie - mruknął. Sądząc po jego twarzy, był naprawdę bardzo zły.
- Anno, gdybyś zechciała poczytać w swoim pokoju, mogłabym z
Michaelem... swobodniej porozmawiać. - Clio nie żywiła zbyt wielkich
nadziei.
- Jest tu sześć krzeseł. - Anna popatrzyła wokoło, jakby chciała się co do
tego upewnić. - Poza tym mamy tu jadalnię i salon. Nie pamiętam, żeby
ktoś kazał mi zamykać się w swoim pokoju, kiedy chcę sobie poczytać.
- Chryste - syknęła Clio, przeszywając ją spojrzeniem, które
zmiękczyłoby mniej hardą siostrę.
- Było wspaniale - rzucił Michael lodowatym tonem.
- Zaczekaj, wracaj, przepraszam...
- Mam wrócić? Po co? Na ciąg dalszy waszej kłótni? Owszem, wracam,
ale do Dublina. Uwielbiam takie soboty: przejażdżka donikąd i z
powrotem. To moja pasja. - Trzasnął drzwiami samochodu i już go nie
było.
Clio wróciła do kuchni z oczami pałającymi chęcią mordu.
Emmet uważał, że Błękitna laguna jest trochę za sentymentalna, a nawet
za ckliwa, ale Patsy Hanley film się podobał. Po seansie chichotała i
trajkotała jak najęta, raz
484
po raz powtarzając:  No wiesz" i  Zapomniałam, o co mi chodziło". Może
była nieśmiała i dlatego tyle mówiła. Emmet dobrze wiedział, jak trudno
jest wyrazić myśli słowami: chcesz powiedzieć jedno, a wychodzi zupełnie
coś innego. Ale Patsy była naprawdę nie do wytrzymania. Gdyby była tu
Anna...
Tak, gdyby tylko była tu Anna. Z Anną mógłby normalnie porozmawiać.
Anna miała taki jasny umysł, tak wielką wyobraznię. Sięgała myślą
wszędzie.
Siedząc w autobusie obok Patsy, która ciągle paplała o filmie, myślał o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl