[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zsuwając z niej majteczki. - Wydaje mi się, że mamy coś do nadrobienia z poprzedniego
wieczoru, czyż nie?
Niezdolna wykrztusić ani słowa, skinęła tylko głową. Nie przestawał jej pieścić na
wiele najsłodszych sposobów. Pod wpływem jego dotyku wygięła się, jęcząc:
- Zach, proszę...
Torturował ją miłośnie i czule, sprawiając, że przestała myśleć, koncentrując się na
niemal boleśnie rozkosznej przyjemności.
- O co mnie prosisz, kochanie? - szepnął prosto w jej ucho.
- Chcę ciebie... natychmiast. Chcę ciebie w sobie...
Bez słowa nakrył jej usta swoimi, porzucając miłosną torturę. Kolanem rozsunął jej
uda i nachylił się nad nią. Gdy w nią wszedł, poczuła, że umiera z ekstazy łączenia się w
jedno z mężczyzną, którego kocha nad życie.
On jednak nie zamierzał przerywać miłosnej gry. Położył dłonie płasko po jej bo-
kach i uniósł się tak, że ledwie muskał jej brzuch. Czuła się pełnią, a zarazem częścią je-
go jestestwa.
Powoli się od niej odsunął, po czym znowu wszedł w nią gładkim ruchem, przez
cały czas nie odrywając od niej spojrzenia roznamiętnionych oczu. Jęli poruszać się w
pierwotnym tańcu, a za każdym razem, gdy łączyli się i rozdzielali, płomień pożądania w
jej trzewiach rósł i rozpalał się z nową siłą. Zbyt wcześnie poczuła, że zbliża się spełnie-
nie.
Zach musiał wyczuć jej gotowość, bo przyspieszył rytm, jej zaś wydało się, że wi-
ruje, porwana przez dzikie miłosne tornado bez początku i końca. Zacisnęła powieki, za
którymi zapalały się i gasły intensywne błyski światła. Rozkosz omywała ją ciepłymi fa-
lami. Jęcząc, chwyciła go za ramiona i przywarła doń, jakby walczyła o życie.
Gdy burza zmysłów zaczęła z wolna przycichać, poczuła, że Zach wyprężył się jak
struna, po czym jęknął głucho, odrzuciwszy głowę do tyłu. Jego muskularne ciało za-
drżało, wstrząsane falami spełnienia.
Przetoczył się na bok i z jękiem opadł na poduszki. Oddychał z trudem, lecz gdy
przyciągnął ją do siebie, udało mu się wychrypieć:
- Wszystko w porządku?
- Czuję się cudownie - odrzekła, wtulona w jego ramiona. - Dziękuję ci.
Odsunął się nieco, by na nią popatrzeć.
- Dlaczego mi dziękujesz? To ja powinienem ci podziękować.
Pogładziła go po policzku i mocno pocałowała w usta.
- Bo choć jestem w ciąży i zaczynam się czuć trochę dziwnie, ty sprawiasz, że wy-
daję się sobie seksowna.
- Przecież taka właśnie jesteś, kochanie. - Jego uśmiech przepełnił jej serce tak
wielką miłością, że pomyślała, że eksploduje. - Wystarczy, że na ciebie spojrzę, a czuję
podniecenie.
Ogarniało ją coraz większe znużenie, czuła się tak cudownie zrelaksowana...
- Chyba zdrzemnę się kilka minut... zanim wstanę...
- Jest jeszcze wcześnie. Możesz się przespać, nie musisz od razu wstawać.
Nie odpowiedziała. Zach uśmiechnął się do siebie szeroko i nakrył ich oboje koł-
drą. Miał rację, Arielle mogła zasnąć w każdej chwili jak dziecko.
Leżał, trzymając ją w ramionach. Uznał, że nie może pozwolić sobie na luksus za-
śnięcia. Miał zbyt wiele do zaplanowania. Do przyjazdu jej rodziny pozostały ledwie trzy
dni. Do tego czasu zamierzał przekonać Arielle bez cienia wątpliwości, że małżeństwo z
nim jest dla nich obojga najlepszym rozwiązaniem.
Zerknął na budzik na nocnej szafce i lekko musnął wargami jej policzek. Delikat-
nie wysunął spod niej rękę i wstał z łóżka. Potrzebował gorącego prysznica, filiżanki
mocnej czarnej kawy i paru telefonów do starych przyjaciół. Pierwszy na liście był Juan
Gomez. Trzeba się dowiedzieć, kiedy będzie można odebrać pierścionek Arielle.
Pogwizdując pod nosem, wyjął z szafy czyste ubranie i skierował się do łazienki.
Stojąc pod strumieniem gorącej wody, mówił sobie, że wszystko układa się pomyślnie.
Pod koniec tygodnia Arielle zostanie jego żoną. Dokładnie tak, jak jej to obiecał.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Arielle znalazła Zacha w gabinecie. Siedząc w wygodnym fotelu, przeglądał wła-
śnie gazetę. Miał na sobie dżinsy i koszulkę polo w kolorze intensywnej zieleni. Wyglą-
dał wprost oszałamiająco przystojnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl