[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale skoro pytasz - tak.
- Najchętniej zaniósłbym cię teraz do łóżka. - Zar bijący
z jego oczu kontrastowaÅ‚ z lekkim tonem. - Ale muszÄ™ po­
czekać na bardziej odpowiedni moment.
- Chyba nie chciałbyś zszokować pana Parkera - zakpiła,
ale jej głos nie zabrzmiał zbyt pewnie.
Wstał i podał jej rękę.
- Chodz, pokażę ci nasze królestwo.
- Dobrze. Pózniej zapraszam cię na obiecaną kolację.
- DziÄ™kujÄ™, ale nie dzisiaj - odparÅ‚ stanowczo. - Mam in­
ne plany.
- Jakie?
- Zobaczysz.
- No tak, lubisz robić mi niespodzianki - powiedziała,
schodzÄ…c po schodach.
- Mówiłem ci, że to mój sposób na ciebie. - Zaśmiał się
i pocałował ją w usta, a potem z poważną miną wprowadził
jÄ… do pomalowanej na bordowy kolor sali peÅ‚nej mebli i ob­
razów przeznaczonych na aukcję.
Największe wrażenie zrobiła na Gabrieli kolekcja stołów
najróżniejszych rozmiarów, których większość miała mniej niż
sto pięćdziesiąt lat.
- Starsze, cenniejsze przedmioty nie zostaÅ‚y jeszcze spro­
wadzone - wyjaśnił Adam. - Mój faworyt to stoliczek z epoki
Jerzego I, ale on będzie pod kluczem aż do licytacji.
- Bardzo podoba mi się ten na trzech nogach - powiedziała
Gabriela, wpatrując się w mebelek z lubością. - Myślisz, że
mogłabym go sobie kupić?
- Ma zwykÅ‚y, pÅ‚aski blat, a nie w ksztaÅ‚cie tacy - powie­
dział Adam z wyższością. - Nie jest zbyt cenny. Ale muszę
cię ostrzec, że na aukcji kupuje się przedmioty drożej niż
w sklepie. Najlepiej przyjdz i zobacz sama.
- OczywiÅ›cie, że przyjdÄ™ - oburzyÅ‚a siÄ™. - Chyba nie my­
Å›lisz, że darowaÅ‚abym sobie takie wydarzenie?! Kto bÄ™dzie pro­
wadził aukcję?
- Ja - odparł z uśmiechem. - I jestem w tym dobry.
Gabriela zaÅ›miaÅ‚a siÄ™, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po sali. Niektóre ob­
razy były cenne, ale żaden tak ekscytujący jak restaurowany
przez niÄ… portret Singletona.
- Henrieta bÄ™dzie prawdziwÄ… gwiazdÄ… wieczoru - stwier­
dziła z satysfakcją.
Adam spojrzał na zegarek.
- Pora już zamykać. Zaraz Reg przyjdzie sprawdzić, czy
wszystko jest w porzÄ…dku.
Na dworze zaczął kropić deszcz.
- PojadÄ™ za tobÄ… do Haywards, pozapalamy w domu Å›wiat­
ła, a potem zabieram cię do siebie - poinformował.
- Nie pytasz, czy tego chcÄ™?
Adam ujął ją za brodę i odwrócił jej twarz do siebie.
- A chcesz?
- Wiesz, że tak.
- To dobrze. - PochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ…, nie zwra­
cając uwagi na przechodniów. - Jedz ostrożnie, będę tuż za
tobÄ….
Gdy dojechali do Haywards, pogoda zupełnie się zepsuła.
Gabriela włożyła płaszcz przeciwdeszczowy, wygramoliła się
z zakupami z samochodu i w strugach deszczu pobiegła
w kierunku domu. Po chwili nadjechał Adam.
- Zaczekaj! - krzyknÄ…Å‚.
Podbiegł i zabrał od niej torby. Była mu wdzięczna, że nie
musi sama zapalać Å›wiateÅ‚ w wielkim, pustym domu. Gdy wró­
cili do kuchni, spojrzała na niego pytająco.
- Czy dowiem siÄ™, co planujesz na wieczór? Mam siÄ™ prze­
brać w coś bardziej eleganckiego?
Pokręcił głową.
- Ależ nie. Wyglądasz świetnie. Chodzmy.
- Nie napijemy siÄ™ herbaty?
- Napijemy siÄ™ u mnie.
Weszła na kilka minut do łazienki, a potem zbiegła w dół
po schodach, wcale nie przejmując się, że podłoga trzeszczy.
Adam czekaÅ‚ na niÄ… w holu. PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i poca­
łował żarliwie.
- Teraz już chodzmy - ponaglał.
W jego towarzystwie jak zwykle czas mijał szybko i nawet
siÄ™ nie spostrzegÅ‚a, kiedy dojechali do Stavely. CaÅ‚Ä… drogÄ™ dys­
kutowali o swoich ulubionych malarzach, potem kazaÅ‚ jej za­
czekać w samochodzie, dopóki nie otworzy drzwi do domu.
- Nie możesz się przeziębić. Bardzo zmokłaś?
Potrząsnęła głową.
- Ależ nie.
Weszli do kuchni i Adam nastawił wodę na herbatę.
- Pora na podwieczorek - oznajmiÅ‚, wyjmujÄ…c z szafki cia­
stka i krakersy.
Usiedli w salonie.
- Rozpalę w kominku - powiedział, patrząc przez okno na
zacinajÄ…cy deszcz.
- W czerwcu? - zdziwiła się. Potem roześmiała się, gdy
Adam nacisnął przycisk i sztuczne kłody w kominku zabłysły
elektrycznym światłem.
- To z lenistwa. Po prawdziwym ogniu nie chce mi siÄ™
sprzątać - wyjaśnił.
- Mnie też - powiedziała, zwijając się w kłębek na sofie.
- Szkoda, że tata nie ma takiego kominka na farmie.
Adam nalał mocnej herbaty do kubków, usiadł obok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl