[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczucie, tak jak to czynił po wielckroć ostatniej nocy. Zrobił
tak, żeby zatrzymać jej palce.
- Przestań - powiedział szorstko. Właściwie był to rozkaz
wydany chłodnym, bezosobowym głosem.
- Sam, myślałam, że my...
Przygniótł ją jednookim spojrzeniem.
- Miałam na myśli ciebie i mnie... Dlaczego się tak zachowujesz?
322
-Jak?
- Tak, jakby nie było wczorajszej nocy.
- A niby co takiego się wydarzyło?
Eulalia patrzyła na niego w milczeniu, oszołomiona i niezdolna
do logicznego myślenia.
- Spodziewałaś się róż i bicia w dzwony? Przykro mi.
Cukiereczku, to nie ze mną.
Jego słowa wreszcie dotarły do niej. Nagłe poczuła ból
w piersiach, jakby coś w niej pękło.
- Nazwijmy rzeczy po imieniu. To tylko udany seks, zapewne
zresztą sprowokowany okolicznościami, od dłuższego czasu
jesteśmy blisko ze sobą.
W tym momencie słońce zgasło na jej jasnym niebie. Starała
się normalnie oddychać, ale przygniatał ją ogromny ciężar.
Rozpacz ścisnęła jej gardło i zapiekły ją oczy. Była bezsilna
wobec ogromu nieszczęścia, jakie na nią spadło, i narastającego
poczucia krzywdy. Kocha go, ale on nie odwzajemnia tego
uczucia.
- Och... - szepnęła i odsunęła się parę kroków w głąb jaskini.
Nie potrafiła już dłużej przebywać w pobliżu mężczyzny, który
ją tak upokorzył. Wzbierał w niej wstyd, toteż odwróciła się do
niego plecami. Była tak zdruzgotana, że łzy same płynęły jej po
twarzy. Jeszcze nigdy nie płakała w milczeniu, ale też nigdy
przedtem nie straciła dla kogoś serca. W dodatku zakochała się
w mężczyznie, którego zupełnie nie obchodzi. Jak mógł jej to
zrobić? Sam Forester nie ma serca.
Zanim pojedyncze promienie słońca przebiły się przez chmury,
Strona 195
Barnett Jill - Cukiereczek
Lollie podjęła decyzję. Przestało padać już kilka godzin wcześniej,
a teraz, gdy zaczęło świecić słońce, nie miała zamiaru dłużej niż
konieczne znosić jego humorów. Spędzili w jaskini długie,
ciężkie od milczenia godziny, w czasie których jedynymi odgłosami
były dość rzadkie okrzyki Medusy i trzask rozłupywanych
przez nią orzeszków.
323
Minęło trochę czasu i jej uraza przekształciła Sie w gniew.
Teraz była naprawdę wściekła, nic dlatego, że Sam jej nie kocha
- choć to nadał bolało, ale że potraktował ją tak przedmiotowo,
nic zważając na uczucia, zupełnie jak jej bracia i ojciec. Miała
ochotę odpłacie mu pięknym za nadobne, nie potrafiła już
powstrzymać wzburzenia, musi walczyć o swoje.
I zacznie to robić od zaraz.
Doskonale wiedziała, jak działa na niego Medusa, więc
odśpiewała wraz z nią pełen repertuar piosenek. Za każdym
razem, gdy Szpak skończył zwrotkę. Lollie nagradzała go orzeszkiem
i z wielka przyjemnością przyglądała się. jak Sam wzdryga
się na charakterystyczny odgłos chrupania. Trzask! Chrup, chrup,
chrup! Wreszcie mężczyzna wstał, skrzywił się i napomknąwszy
coś o potrzebie przyniesienia drzewa, wyszedł.
Lollie zamierzała zrobić dokładnie to samo. tyle że już nic
wróci. Jankes radził jej napluć całemu światu w oczy. Cóż, teraz
właśnie tak uczyni. Skoro Sam jej nie chce. w porządku. Po tym.
jak ją skrzywdził i wykorzystał, nie zasługuje nawet na splunięcie.
Podniosła leżący koło niej woreczek i podeszła do Medusy.
- Chodz, wskakuj mi na ramię, idziemy na mały spacer.
Ptak sfrunął na nią i zaczął gwizdać  Dixie". Lollie zbliżyła
się do wejścia do jaskini, lam zatrzymała się i spojrzała w dół.
Już kiedy znalezli to miejsce, podejście zboczem wydało jej się
dość ostre. leraz jednak, po długotrwałych opadach i wymyciu
części ziemi góra wyglądała bardzo stromo.
- Pluń na ten Zwiat, LolJie - powiedziała głośno dziewczyna.
Wyprostowała ramiona, dała szpakowi orzeszka i ruszyła dziarsko
w stronę rosnącego po prawej stronic drzewa.
Sam wspinał się pod górę z naręczem drew na ognisko.
Powziął ostatecznie decyzję, co było o tyle łatwe, że nie
towarzyszył mu już skrzek tego nieznośnego ptaka. Porozmawia
z Lollie i spokojnie jej wyjaśni, że dla nich dwojga nie ma
przyszłości. Doszedł do wniosku, ż.e to uczciwe postawienie
324
sprawy i dziewczynie łatwiej się będzie pogodzić z zaistniałą
sytuacją. Nie potrafił zapomnieć nieszczęśliwego wyrazu jej
twarzy, pełnej wstydu i upokorzenia, które starała się przed nim
z taką dumą ukryć. Lollie LaRue udało się trafić do jego serca
- opętała go ta maia kobieta z Południa, chociaż nigdy by nie
przypuszczał, że coś takiego jest w ogóle możliwe.
Oboje tak bardzo różnili się od siebie! Ona miała cieszącą się
poważaniem rodzinę, pozycję i bogactwo. W najśmielszych
snach nie mógłby się z nią równać, chociaż on także uzbierał
sobie nielichy majątek. Dzięki zarobkom z ostatnich dziesięciu
lat był w stanie w każdej chwili spokojnie porzucić dotychczasowe
zajęcie, ale, prawdę powiedziawszy, nigdy o tym poważnie nie
myślał. Każdy inny sposób życia wydawał mu się zbyt nudny.
Naturalnie nie umie robić niczego innego. Odkąd pamięta, jego
Strona 196
Barnett Jill - Cukiereczek
żywiołem była walka - z początku w obronie życia i swej pozycji
w slumsach, a potem dla pieniędzy i przygody.
W przeciwieństwie do tego życie Eulalii toczyło się gładko
i nad wyraz spokojnie. Nie musiała o nic walczyć, wszystko
podawano jej na tacy tylko dlatego, że urodziła się w majętnej
i powszechnie szanowanej rodzinie. Takiego rodzaju względów
Sam nie potrafił zrozumieć ani szanować. Tak naprawdę jeszcze
nie wiedział, co go w niej pociąga. Jednak cokolwiek to było,
.zaważyło na jego losach na dobre.
Jeśli chodzi o Eulalię, wierzył, iż czas zagoi jej rany i dziewczyna
wybije go sobie z głowy, jeszcze zanim dotrze do domu. Wątpił
jednak, czy sam będzie mógł kiedyś zapomnieć jej twarz i sposób,
w jaki zniknęła z niej radość, starta za jego sprawą przez zmieszanie
i poczucie krzywdy. Dobrze wiedział, że im prędzej położy temu
kres, tym lepiej. To jednak nie czyniło jego zadania lżejszym.
Miał ochotę zapomnieć o wszystkim i powtórzyć szaleństwa
zeszłej nocy - całować do utraty tchu i połączyć w jedno ich
ciała, aby już nic nie było ważne. Jednakże rozum przestrzegał,
że nawet same myśli o tym grożą mu niebezpieczeństwem, tak
jakby świadomie wybrał drogę zguby. Jednego był pewien, jakaś
jego część zbłądziła.
325
Doprawdy, życie potrafi płatać ludziom figle... Kto by pomyślał?
Lollie LaRue i on. Sam Forester - nie do wiary! Jezu
Chryste, ale wpadł.
Potrząsnął głową godząc się na to, co nieuniknione. Wspiął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl