[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nagle zrozumiał, że wbrew logice chce, aby jego związek z Hannah
przetrwał. Chciał dzielić z nią życie, ale czy będzie w stanie? Czy potrafi dać jej to,
czego żąda?
Wstał zza biurka i poszedł do sypialni. Włączył boczne światło i spojrzał na
łóżko. Coś na nim leżało. Kiedy podszedł bliżej, rozpoznał szafirowy naszyjnik,
który Hannah dostała od niego podczas podróży poślubnej. Najpierw pomyślał, że
musiała zostawić go przez przypadek, ale przecież ostatni raz była u niego w
sypialni wiele dni temu. Rzeczywiście od jakiegoś czasu nie widział, by Hannah
nosiła go na szyi. Musiała go tu specjalnie położyć.
Najpierw pomyślał, że w ten sposób chciała go zranić, utrzeć mu nosa, ale po
chwili doszedł do wniosku, że to nie było w jej stylu. Musiał być inny powód, dla
którego zwróciła mu naszyjnik.
Filip zaczął się zastanawiać, dlaczego Sophie tak nalegała, by jak najszybciej
porozmawiał z Hannah. Nagle poczuł ucisk w sercu. Sophie miała rację: kochał
Hannah niezależnie od tego, jak bardzo się tego wypierał. Wreszcie przełamał
strach, upór i był w stanie przyznać się do swych uczuć. Wiedział, co musi teraz
zrobić. Musi odzyskać swoją żonę. Chwycił naszyjnik i poszedł do apartamentu
Hannah.
Znalazł ją w sypialni. Na łóżku leżały otwarte walizki do połowy wypełnione
ubraniami.
- Co się tu dzieje? - spytał i od razu pożałował ostrego tonu, gdyż jego pytanie
zabrzmiało jak warknięcie.
Nawet jeśli Hannah to zauważyła, nie dała tego po sobie poznać. Nie
podniosła głowy znad walizek i dalej składała ubrania.
- A jak myślisz? - spytała.
S
R
Wyglądało na to, że postanowiła odejść. Filip nie potrafił tego jednak
powiedzieć na głos. Najpierw myślał, że to najlepsze wyjście, ale teraz czuł, że tego
nie chce.
- Spędzę wakacje z mamą, a potem będę na jej ślubie.
To znaczy, że postanowiła wyjechać tylko na wakacje i niedługo wróci.
Bardzo chciał w to wierzyć, ale zdawał sobie sprawę, że znów się łudzi.
- Znalazłem to w pokoju - powiedział, wyciągając z kieszeni naszyjnik.
- Uważałam, że nie powinnam go dalej trzymać. - Hannah wreszcie podniosła
głowę i spojrzała na naszyjnik.
- To był prezent. Jest twój, wez go - powiedział.
Hannah wstrzymała oddech.
- Przykro mi, ale nie mogę.
- Wobec tego zatrzymam go dla ciebie i wezmiesz go, jak wrócisz.
- Ja nie wrócę.
Jej krótka odpowiedz była jak cios w serce.
- Możemy się rozstać spokojnie i w sposób cywilizowany - ciągnęła Hannah,
składając kolejny sweterek i unikając jego spojrzenia. - Na pewno będzie mały
skandal, ale postaram się nie dopuścić do siebie prasy. Zniknę na jakiś czas, aż
wszystko się uspokoi. Winę możesz złożyć na mnie. Biorę to na siebie.
Wszystko sobie przemyślała. Nawet martwiła się o to, jakie konsekwencje jej
czyn będzie miał dla królewskiej rodziny. Tak bardzo chciał, żeby Hannah choć na
chwilę przestała być taka racjonalna i opanowana. Dlaczego nie chciała walczyć o
siebie, o niego?
- Mówisz o rozwodzie?
- Nie mogę nic więcej zrobić. Myślałam, że jestem wystarczająco silna, ale się
myliłam. - Wzruszyła ramionami.
Nie była wystarczająco silna? Filip uważał, że jest najsilniejszą osobą, jaką
poznał. A jednak udało mu się ją złamać. Przecież cały czas powtarzał sobie, że
S
R
byłoby najlepiej, gdyby Hannah odeszła. Jednak w głębi serca miał nadzieję, że
tego nie zrobi. Poczuł ostry ból w klatce piersiowej, jakiego nigdy wcześniej nie
zaznał.
- Hannah, ja...
- Jeśli pozostaniemy razem, będzie to złe dla nas obojga. Zasługuję na to,
żeby być z mężczyzną, który potrafi odwzajemnić moją miłość. Ty zasługujesz na
żonę, która będzie cię kochać takim, jaki jesteś.
To znaczy, że kochając go, Hannah czuła się winna? Uwierzyła, że go
zawiodła? To nie miało sensu. To on był wszystkiemu winien. Ona zrobiła, co było
w jej mocy, żeby ich związek miał przyszłość.
Sophie miała rację. To były najszczęśliwsze miesiące w jego życiu. Jaki sens
miało ono bez Hannah?
Filip zamknął drzwi do sypialnia, tak jakby ten gest miał powstrzymać ją
przed odejściem.
- Nie wyjedziesz.
- Trudno ci się pogodzić z myślą, że przegrałeś?
- To nie ma nic wspólnego ze zwycięstwem czy przegraną. Nie chcę, żebyś
wyjeżdżała.
- Dlaczego?
- Nie chcę cię stracić, bo... - Filip przerwał, jakby próbował znalezć
odpowiednie słowo - bo cię kocham - dokończył, zdziwiony własnymi słowami.
Czuł, że to było najtrudniejsze wyznanie, jakie padło z jego ust w całym jego
życiu, ale kiedy wreszcie je wypowiedział, zrozumiał, że mówi prawdę. Nigdy
dotąd nie był tak przekonany co do tego, co powiedział. Dlatego z całą
stanowczością powtórzył:
- Kocham cię. Przez ostatnie tygodnie przekonywałem siebie, że znajdzie się
ktoś inny, kto cię pokocha i uszczęśliwi. Wreszcie zrozumiałem, że ja jestem tą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl