[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No więc? - przynaglił, przerywając milczenie. Odwróciła się i
spojrzała na niego.
- Co »no wiÄ™c«?
- Czy zgodzisz się na kolację razem? Wiedziała, że powinna
odmówić. Przyjmowanie
zaproszenia nie miało sensu, ale jakaś tęsknota połączona z
zuchwałością pokonała w niej zdrowy rozsądek.
62 ODNALEZIONA MIAOZ
- Jeśli masz ochotę... - odpowiedziała natychmiast.
- Nie słyszę w twoim głosie entuzjazmu - skomentował sucho. -
Ale chyba nie zasłużyłem na nic więcej. Przyjadę po ciebie o
ósmej, dobrze?
Kate przytaknęła zmęczonym ruchem i spojrzała na zegarek. Jest
już po dwunastej! Był tu tylko dwie godziny, a przez ten czas
zdołała przeżyć całą skalę wrażeń, które wyczerpały ją fizycznie
i psychicznie.
- Do wieczora - powiedział cicho, wychodząc.
Uśmiechnęła się do niego z zaciśniętymi ustami, żałując
swej słabości.
%7łałowała jej jeszcze bardziej o szóstej, kiedy otworzyła szafę i
myślała o tym, co ma na siebie założyć. W jej garderobie nie było
nic, co zasługiwałoby na miano  szykownego", a ona tego
wieczora chciała być właśnie szykowna, choć wolała nie
zastanawiać się nad tym, skąd wziął się ten kaprys. I wtedy
zobaczyła w głębi szafy długie, tekturowe pudło. Wzięła je w
ręce.
Zeszłego roku na Boże Narodzenie, kiedy odmówiła pójścia na
przyjęcie sylwestrowe, wymawiając się tym, że nie ma co na
siebie włożyć, Lucy przyniosła jej i powiedziała, że teraz już nie
ma żadnej wymówki. W końcu poszła na przyjęcie, ale nie
nałożyła tej sukni.
Teraz bez przekonania położyła pudełko na łóżku i otworzyła.
Na pierwszy rzut oka była to prosta, gładka suknia z czarnego
jedwabiu, ale Kate dobrze wiedziała, że cały efekt będzie widać
dopiero po jej nałożeniu. Była zaskoczona wyborem
przyjaciółki. Myślała, że to może żart, ale Lucy upierała się, że
suknia jest jak stworzona dla niej.
Może tak jest - pomyślała Kate - ale to znaczyłoby, że nie znam
siebie od tej strony. Przyłożyła suknię do
ODNALEZIONA MIAOZ
63
ciała, by skonfrontować obraz, jaki miała w pamięci z jej
rzeczywistymi zaletami i mankamentami.
Miała wysoki przód, głęboko wycięte plecy i przylegała
tak ściśle do bioder i ud, że przed kompletną
nieprzyzwoitością ratował ją tylko zmarszczony klosz
materiału pokrytego drobnymi cekinami, stanowiący
rodzaj dodatkowej spódniczki.
Kate przyglądała się sobie badawczo. Suknia była
szykowna, seksowna, wyrafinowana... miała wszystko to,
czego ona sama z reguły unika. Taką suknię kobieta
zakłada tylko dla mężczyzny... albo dla innej kobiety,
kiedy chce ją odstraszyć. Pasuje raczej do tej rudowłosej
sekretarki Jossa aniżeli do niej. Myśl o niej jak wąż
wślizgnęła się do jej mózgu. Zanim pomyślała, co robi,
oswobodziła się z ubrania, zdejmując je przez głowę. W
lustrze sypialni widziała swoje odbicie.
Lato przepracowane w ogródku dało jej ciału lekką
opaleniznę, wystarczającą, by złagodzić pewną
ofic-jalność sukni. Czuła jeszcze jej oszałamiający efekt.
Pokazywał jej nieznajomy, zaskakujący wizerunek siebie
samej i boleśnie przypominała o tym wszystkim, czego
brakowało w jej życiu... To pewnie dlatego początkowo
nie miała ochoty jej nałożyć.
Był to strój dla kobiety zmysłowej, seksualnej, a nie takiej,
która żyje jak zakonnica.
Był to też jej jedyny ubiór - pomyślała ponuro. Ma do
wyboru albo to, albo zwyczajny, jedwabny kostium, który
miała na ślubie Sophy i w którym Joss już ją widział.
Ależ jestem próżna - zadrwiła z samej siebie.
Spojrzała raz jeszcze do lustra. Albo ta suknia, albo w
ogóle nic - pomyślała - a z dwojga złego suknia jest lepsza.
64 ODNALEZIONA MIAOZ
Sama była sobie winna. Powinna była odmówić, kiedy ją
zapraszał. Przecież on to robił jedynie przez uprzejmość...
myślał, że powinien tak się zachować...
Problem polega na tym, myślała, zrozpaczona własną
niemożnością pogodzenia się ze swoimi uczuciami, że reaguje
tak, jakby wciąż miała szesnaście lat. A przecież oboje byli już
dorośli. Zetknął ich niedogodny dla nich obojga przypadek. Joss
najwyrazniej starał się traktować ją serdecznie i uprzejmie, a jej
pozostawało odpowiadać mu w ten sam dojrzały, dorosły
sposób.
Tyle tylko, że serce jej podskakiwało na każdą myśl o nim, a
ciało reagowało na wspomnienia w taki sposób, że modliła się,
by Joss nie domyślił się, jak naprawdę na nią działa.
Problem polegał na tym, że o ile jej mózg bez trudności godził
się z tym, że ma trzydzieści siedem lat, to jej ciało i hormony
odbierały to inaczej. To śmieszne, przez tyle lat skutecznie
broniła się przed atakującymi ją od czasu do czasu impulsami
seksualnymi, przypominając sobie, co się stało, kiedy im uległa,
a teraz, odkąd ponownie ujrzała Jossa, odczuwa ten idiotyczny
przypływ pobudzenia.
Nie musiała daleko szukać przyczyn. Joss był jej pierwszym i
jedynym kochankiem, ojcem jej dziecka, przyczyną tego, że żyła
prawie jak zakonnica, odkąd ją opuścił. Nie było w tym nic
dziwnego, że tak mocno na niego reaguje.
Nic dziwnego, ale też nic przyjemnego... to może się okazać
bardzo kłopotliwe. Joss nie był naiwny, nie żył w celibacie. Był
żonaty i rozwiedziony. Była też jego sekretarka - dla Kate było
jasne, że ta kobieta chce mieć z nim stosunki nie tylko
zawodowe. A on zda sobie wreszcie sprawę, że napięcie, z jakim
Kate na niego reaguje, strach, który ją przepełnia, jej
ODNALEZIONA MIAOZ
65
drżenie - nie są efektem szoku, ale czegoś radykalnie
innego.
Przerażenie ogarniało ją na myśl o tym, jaka będzie jego
reakcja. Zakłopotanie... litość... pretensja. Pobladła
uświadomiwszy sobie, że może ją wręcz podejrzewać o
wykorzystywanie Sophy do tego, by zbliżyć się do niego,
by nakłonić go do bliskości, na którą nie ma ochoty.
Trochę się uspokoiła, mówiąc sobie, że najlepszym
sposobem, by temu zapobiec, będzie unikanie jego
towarzystwa.
Pomysł był znakomity i logiczny, ale przecież zgodziła się
już na dzisiejszą kolację, a w perspektywie ma jego
towarzystwo w Londynie. Tylko spokojnie, przekonywała
siebie samą. Jesteś w pełni sprawna i dorosła, masz własny
rozum. Nie musisz rozpadać się na kawałki tylko dlatego,
że on jest przy tobie. Masz silną wolę... Zrób z tego użytek.
Kiedy już powie córce prawdę, wszystko będzie zależało
od Sophy. Jeśli zechce pogłębić swój związek z ojcem, nie
będzie potrzebować do tego pomocy Kate. A ona będzie
mogła wyplątać się z sytuacji. Będą się zachowywać jak
dawno rozwiedzeni rodzice - każde z nich może brać
udział w życiu dziecka i pozwala drugiemu prowadzić
niezależne życie.
To podstawowe pytanie - co ona teraz do niego czuje. Po
pierwszym bolesnym szoku przyszło raptowne odprężenie,
że nie musi go już dłużej nienawidzieć... nie musi już
pamiętać o tym, co jej zrobił... może pozwolić sobie
myśleć o nim.
Czuła się wolna... wolna od czego? By go kochać? Nie byli
już tymi samymi ludzmi, co chłopiec i dziewczyna, którzy
się w sobie zakochali. Oboje się przecież zmienili, nie
znajÄ… siÄ™ wzajemnie. To, co czuje do niego, to nie jest
miłość - to tylko przeniesienie jej
66
ODNALEZIONA MIAOZ
niedojrzałego podziwu z chłopca na mężczyznę, a takie
zachowanie byłoby szaleństwem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl