[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pochowano tu chłopca albo młodą dziewczynę wnioskował doktor Strom.
Dziewczynę zawołał Andrzej.
I końcem łopatki wskazał wystającą z ziemi brązową esowatą zapinkę od naszyjnika.
Zaraz potem w miejscu, gdzie było lewe przedramię zmarłej, znalezliśmy fibulę, brązową, z
wysoką pochewką. Obok leżał bursztynowy paciorek. Zgodnie z nakazem Andrzeja
kopaliśmy dalej, aż do dna jamy grobowej. Calca jednak ciągle nie było. Jama grobowa to
kurczyła się, to znowu poszerzała, chwilami nie potrafiłem określić jej bocznych granic.
Zdjęliśmy znowu około 30 centymetrów ziemi. Teraz już wyraznie widziało się ślad
grobu. Stawał się on coraz szerszy i dłuższy. Trafiliśmy więc na drugi grób, zalegający pod
mogiłą młodej dziewczyny.
Calec wokół jamy grobowej miał barwę jasnożółtą, o szarym odcieniu, z wyraznie
widoczną piękną mozaiką żył limonitowych36. Wkop do grobu był żółtawopomarańczowy.
Jama grobowa osiągnęła wreszcie długość 250 centymetrów. Agnieszka wydała radosny
okrzyk. Ona pierwsza dostrzegła gdzieś w środku grobu żelazną półkolistą sprzączkę od pasa.
O kilka centymetrów dalej znajdowała się żelazna skuwka przytrzymująca rzemień pasa,
nieco wyżej zaś odnalezliśmy dwa brązowe okucia silnie profilowane. I tutaj, obok tych
brązowych okuć, tkwił tylko malutki kawałek ludzkiej kości. Tak niewiele zostało z
mężczyzny, którego pogrzebano przed niespełna dwoma tysiącami lat.
Może był ongiś sławnym wojem? Przedsiębrał jakieś dalekie wojenne wyprawy i
napędzał strachu sąsiednim plemionom słowiańskim? Wszystko, co po nim zostało, zmieściło
się do jednej malutkiej koperty papierowej, na które Agnieszka napisała KURHAN nr 13,
grób II .
Czemu pan taki smutny? zapytała mnie Krystyna.
Smutny? Nie, zamyśliłem się trochę.
Zwieciło piękne popołudniowe słońce, woda w jeziorze była nareszcie niebieska, odbijała
bowiem bezchmurne niebo. Płynęliśmy z Krystyną po szklanki pozostawione na wyspie.
Dziewczyna wiosłowała, a ja śledziłem przez lornetkę wesołe nurki dzikich kaczek.
Odjąłem lornetkę od oczu. Schwyciłem wiosło.
Do brzegu. O, tam, widzi pani? wskazałem wiosłem Martwy Dom. Dziewczyna.
Koło Martwego Domu widzę jakąś dziewczynę. W spodniach.
Nie można by powiedzieć, że pan goni za spódniczkami zauważyła z ironią.
No, niechże pani wiosłuje. A jeśli to jest właśnie złodziejka figusów?
Paweł pytał mnie dziś rano o tę historię figusów. Na wszelki wypadek powiedziałam
mu, żeby nie wierzył w takie głupstwa. Starszy brat pana ma bardzo wiele fantazji
wyjaśniłam mu. Przyznał mi rację i dodał z goryczą: Kazał mi wierzyć w jakieś światełka,
musiałem przeprowadzać jakieś wywiady, a on w tym czasie, niby to śledząc złodziei, do pani
na wyspę jezdził i flirtował. List podobno znalazł na wyspie. To pani pisała ten list, prawda? .
Prawda przytaknęłam, bo to zresztą i zgodne z prawdą. A to mnie nabrał mruknął
pański młodszy brat.
Spieszyło mi się do Martwego Domu, nie chciałem więc tracić czasu na tłumaczenie
Krystynie, jak wielką wyrządziła szkodę przekonując Pawła, że został oszukany. Tajemnicza
dziewczyna zniknęła w drzwiach starego domostwa. Czego ona tam szuka?
zastanawiałem się, gwałtownie pracując wiosłami.
Krystyna nie przestawała mi dokuczać.
36
Limonit minerał, wodorotlenek żelaza, barwy żółtawej do ciemnobrunatnej, niekiedy jako farba malarska
(ugier).
Słyszałam o złodziejach wspaniałych tulipanów. Ale żeby ktoś kradł figusy? Na to się
nie dam nabrać. Najpierw bujał pan swego młodszego brata, a teraz z odległości pół kilometra
zobaczył pan jakąś dziewczynę i mnie pan próbuje bujać? Złodziejka figusów . Cha, cha,
dobre sobie. Ciekawam, czy i ją tak samo jak mnie będzie pan próbował mamić pięknymi
słówkami?
Nie przypominam sobie, żebym panią omamiał , Brunhildo.
Teraz oczywiście pan sobie już nie przypomina.
Jak mam rozumieć to teraz ?
Gdy zobaczył pan nową dziewczynę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]