[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na bekonie, bułeczek i kawy, wzbudzając zazdrość Julii, która siedziała nad jedną cienką
grzanką.
Jacques wyraznie był czymś zaaferowany. Widząc, z jakim wysiłkiem stara się
zachowywać naturalnie, przypomniała sobie przytłumione głosy, które słyszała wczoraj w
salonie. Ciekawe, kto mógł go tak rozgniewać?
Julia beztrosko paplała o jakimś znajomym z przemysłu filmowego. Jest świetną
aktorką, myślała Autumn, więc jeśli nawet wie coś o wczorajszej sprzeczce, nie da tego po
sobie poznać. Rozmyślała na ten temat podczas posiłku, potem jednak dała sobie spokój.
Ostatecznie to nie jej sprawa, uznała, idąc na poszukiwanie ciotki.
Jak się spodziewała, ciocia Tabby właśnie omawiała z kucharką dzisiejsze menu.
Nancy zaplanowała kurczaka, a tymczasem starsza pani upierała się, że miała być wie-
przowina. Autumn po cichu nalała sobie filiżankę kawy. Stanęła przy oknie i patrzyła na
ciemne chmury, które wciąż nadciągały z zachodu.
- Udał ci się spacer?
- Mhm... - Odwróciła się od okna, słysząc głos cioci.
- Ranek był taki śliczny. Szkoda, że idzie deszcz. Chociaż przyda się kwiatkom. Jak ci
się spało, kochanie?
- Wspaniale. U ciebie zawsze śpię znakomicie.
- To zasługa powietrza. - Twarz cioci rozpromieniła się. - Upiekę dzisiaj moje ciasto
czekoladowe. Jego smak zrekompensuje złą pogodę.
- Jest jeszcze kawa, ciociu Tabby? - Do kuchni wszedł Lucas. Najwyrazniej czuł się tu
bardzo swobodnie. Autumn nie zdziwiła się, gdy w powietrzu pojawiło się napięcie. Zdążyła
już do tego przywyknąć. Zaskoczyło ją natomiast użycie imienia ciotki.
- Oczywiście, kochaneczku. Nalej sobie. - Myśli starszej pani pochłaniało ciasto
czekoladowe, machnęła więc tylko ręką w stronę kuchenki. Autumn z coraz większym
zdumieniem patrzyła, jak Lucas bezbłędnie zmierza do właściwej szafki z naczyniami i
nalewa sobie pokazny kubek kawy.
Pił ją oparty niedbale o blat. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, dostrzegła, że w jego
oczach nie ma już śladu po niedawnych emocjach.
- To twój aparat, kochanie? - przerwała jej rozmyślania ciocia.
Spojrzała w dół. Przyzwyczajona, że nikon często wisi na jej szyi, nawet o nim nie
pamiętała.
- Tak, oczywiście.
- No, no! Ależ skomplikowany. Ile tu cyferek. - Ciocia oglądała aparat z podziwem,
mocno mrużąc oczy. Pewno znów zapomniała, że na łańcuszku ma okulary. - Możesz wziąć
sobie mój. Wystarczy, że wciśniesz czerwony guziczek, i zaraz wyskakuje zdjęcie. W razie
czego można je powtórzyć, bo od razu wiadomo, czy ucięłaś komuś głowę. No i nie ma
potrzeby kręcenia się po omacku w tej całej ciemni. Zupełnie nie rozumiem, jak tam możesz
coś zrobić, skoro nic nie widzisz. - Przez chwilę z namysłem stukała palcem w policzek. - Z
pewnością przypomnę sobie w końcu, gdzie ja go mogłam położyć...
Autumn z miłością wzięła ciocię w objęcia. Ponad jej siwiejącą głową widziała, że
Lucas się uśmiecha. Tym razem jednak był to naturalny, ciepły uśmiech, który tak rzadko
gościł na jego twarzy. Uśmiechnęła się w odpowiedzi i o dziwo wyszła z tego zupełnie bez
szwanku.
ROZDZIAA CZWARTY
Deszcz zaczaj w końcu padać, nie był to jednak spokojny kwietniowy kapuśniaczek.
Niebo całkiem się zaciągnęło i w salonie zrobiło się szaro. Wszyscy już wrócili i w pensjo-
nacie znów zebrała się przedziwnie dobrana grupa gości.
Steve, przejęty rolą barmana, udał się do kuchni po kawę. Robert Spicer przysiadł się
do Jacques'a i raczył go niezwykle szczegółowym opisem operacji na otwartym sercu. Julia
jak zafascynowana zawisła spojrzeniem na jego ustach.
Jane, ubrana w brązowe spodnie i sweter w tym samym ponurym kolorze, z
naburmuszoną miną czytała jakąś powieść. Helen, z wielkim sińcem pod okiem, paliła
papierosa, mocno się zaciągając. Zdaniem Autumn była teraz niesamowicie podobna do
gąsienicy z , Alicji w Krainie Czarów .
Lucas nie zszedł do salonu. Wiedziała, że siedzi na górze, bębniąc w klawisze swojej
maszyny. Miała nadzieję, że zajmie mu to wiele godzin. Może nawet będą mu do pokoju
nosić posiłki.
Na zewnątrz zrobiło się prawie ciemno i salon pogrążył się w półmroku. Autumn
zdawało się, że wraz ze światłem z pokoju uciekło też ciepło. Ciarki jej przeszły po plecach.
Zaskoczyło ją to uczucie strachu, bowiem zawsze lubiła burze. Przez chwilę panowała cisza, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl