[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wywiozą mnie z miasta na taczkach.
Lindy, ku własnemu zdziwieniu, roześmiała się.
Co za bezczelność! Jeśli ja nie martwię się o moją cnotę, to dlaczego oni to
robią?
Poza tym Kevin i Twyla ogłaszają zaręczyny. To robi wra\enie, \e się trochę
ociągamy, rozumiesz, co mam na myśli?
Lindy oprzytomniała.
Czy oświadczyłeś mi się tylko po to, \eby uspokoić sumienie? śeby móc
powiedzieć, \e próbowałeś, a ja odmówiłam?
Przykro mi, ale nie masz racji. O\eniłbym się z tobą jutro, gdybyś się
zgodziła. Ale ty odmówiłaś, pamiętasz?
Ach, tak. Bawiła się rąbkiem swoich d\insów.
Jeszcze jedno pytanie powiedział. Czy mnie kochasz?
Bardzo chciałaby skłamać. To byłoby o wiele prostsze.
Tak, kocham cię.
Lecz nie chcesz za mnie wyjść, prawda?
I znów mogła powiedzieć tylko prawdę.
Dałabym wszystko, \eby za ciebie wyjść, ale... to zobowiązanie na całe \ycie.
Zauwa\yłeś pewnie, \e mam kłopoty z ka\dym zobowiązaniem. Nie chcę, \ebyśmy
nawzajem się ranili.
Nic nie zraniłoby mnie bardziej, ni\ gdybyś odeszła bez słowa.
To ty powiedziałeś, \e nic nas nie łączy odparła. To ty powiedziałeś
\egnaj" i trzasnąłeś drzwiami.
Nie chciałem tego zrobić.
A ja nie chciałam odejść. To się po prostu stało. I tak bym wróciła dodała
bez przekonania.
Dobrze, w takim razie oboje powiedzieliśmy i zrobiliśmy głupie rzeczy.
Czy to znaczy, \e powinniśmy zrezygnować?
Nie wiem... Nie, nie powinniśmy tak po prostu tego kończyć, ale boję się...
Czego się boisz? zapytał łagodnie.
Odpowiedziała wymawiając słowa wolno i wyraznie.
Boję się, \e nie potrafię niczego doprowadzić do końca. Gdybym tylko
potrafiła udowodnić sobie, \e jest inaczej...
To dotyczy równie\ rachunków?
W jego oczach błysnęła iskierka, która ją zaniepokoiła. Nieświadomie
dostarczyła mu pretekstu.
Twój czas prawie minął powiedziała spoglądając nerwowo na zegarek.
Lindy, powtarzam ci, \e mo\esz osiągnąć wszystko, co chcesz. Nawet
czwórkę z rachunków. A ja mogę ci w tym pomóc.
To niemo\liwe. Potrząsnęła głową. Musiałabym dostać maksimum
punktów za wszystkie testy i na końcowym...
To jest mo\liwe. Jeśli chcesz tego wystarczająco mocno. I nagle Lindy
zrozumiała. Niemal zobaczyła tę czwórkę przed oczami.
Zawrzemy inną umowę zaproponował Thad. Jeśli zechcesz ze mną
pracować i naprawdę się postarasz, i mimo to nie dostaniesz czwórki, pojedziesz do
Miami czy do Meksyku, a ja nie kiwnę palcem, \eby cię zatrzymać.
A jeśli zdobędę ten stopień? zapytała.
Wtedy za mnie wyjdziesz.
Pewnego grudniowego wieczoru, kiedy Thad przygotowywał składniki na
gulasz wołowy, Lindy wpadła do jego kuchni. Wyglądała jak prezent gwiazdkowy
opakowany w błyszczący papier. Ubrana była w du\y jaskrawozielony sweter,
czarne obcisłe spodnie, a na głowie miała czerwoną przepaskę.
Nie słyszałem, jak wchodziłaś powiedział całując ją delikatnie w ró\owy
policzek.
Freddy nie przywitała się ze mną. Gdzie ona jest?
Wyrzuciłem ją na dwór. Widziałaś, co zrobiła z choinką?
Lindy zajrzała do pokoju i wybuchnęła śmiechem.
Przynajmniej nie ruszyła prezentów.
Zainteresowała się tylko jednym. Gilbert Foster dał mi koszyk z mięsem i
serami.
Lindy kiwnęła głową, na pró\no próbując powstrzymać śmiech.
Freddy zjadła wołowinę razem z opakowaniem i nadgryzła kiełbasę.
Przepraszam... Lindy zatkała ręką usta. Wiem, \e to jeden z tych
momentów, kiedy nie powinnam się śmiać, ale...
Zmiej się, nie ma problemu powiedział potrząsając no\em do mięsa.
Jedzenie dostaniesz pózniej.
Wygląda na to, \e masz dla mnie trudną lekcję odparła. Jesteś okrutnym
nauczycielem, Thadzie Halseyu.
Jakie miałaś wyniki na ostatnim teście? zapytał, choć znał ju\ odpowiedz.
Mo\na ją było odczytać z twarzy Lindy.
Dziewięćdziesiąt siedem na sto odpowiedziała posłusznie.
Dobrze. Mo\e i jestem okrutny, ale wychodzi ci to na dobre. A poza tym, od
czasu do czasu daję ci nagrodę, prawda?
Lindy uśmiechnęła się figlarnie. Objęła go od tyłu splatając ramiona na jego
klatce piersiowej.
Tych nagród jest za mało. Przez ostatnie siedem tygodni jadłam, piłam,
oddychałam i śniłam o rachunkach.
Thad skinął głową. Lindy rzeczywiście spędzała ka\dą wolną chwilę z nosem w
ksią\ce. Jeśli się nie uczyła, pracowała lub spała. Tylko raz odło\yli na bok naukę,
kiedy Lindy dostała na teście niemal maksimum punktów. Była tak rozradowana,
tak dumna z siebie, \e Thad nie potrafił jej uspokoić.
Kochali się z energią, która przerastała wszystko, czego kiedykolwiek
doświadczył. Powrót do rzeczywistości był dla Thada jak zimny prysznic. Jak
zniesie rozstanie z Lindy, jeśli do niego dojdzie?
Lindy była inteligentna, potrafiła rozwiązać najbardziej skomplikowane zadania
chemiczne i problemy statystyczne bez mrugnięcia okiem. Ale kiedy dochodziło do
rachunków, sprawiała wra\enie, jakby w jej mózgu brakowało jakiegoś wa\nego
elementu. Nie powinien tak rozbudzać jej nadziei. Jeśli nie dostanie dobrego
stopnia, załamie się i wtedy go opuści. Wiedział o tym. Nie wiedział tylko, jak \yć
bez niej.
Rozmawiałaś z profesorem Baldwinem? zapytał, kiedy Lindy zaczęła kroić
cebulę do gulaszu.
Mhm. Mogę nie rozwiązać jednego zadania na końcowym egzaminie i mimo
to dostać czwórkę.
Powiedziała to zwyczajnie, ale zdradziło ją dr\enie w głosie. Egzamin miał się
odbyć nazajutrz.
Gulasz będzie gotowy za parę godzin powiedział ze sztuczną wesołością.
Lepiej zajrzyjmy do ksią\ek.
Był to wieczór, który na długo miał pozostać w pamięci Thada. Nigdy nie
widział Lindy tak zdenerwowanej. Im bardziej próbował ją uspokoić, tym bardziej
się denerwowała. Zdobywał się na cierpliwość, o jaką sam się nie podejrzewał.
Dlaczego nie potrafię tego zrobić! krzyknęła, kiedy po raz trzeci nie udało
jej się uzyskać właściwej odpowiedzi.
Potrafisz nalegał Thad. W zeszłym tygodniu umiałaś to na wyrywki.
Ale teraz wszystko mi się pomieszało.
No, spróbuj jeszcze raz namawiał podsuwając jej czystą kartkę papieru.
Skończymy to i zrobimy sobie przerwę.
Przestań mnie zachęcać! Lindy odepchnęła kartkę. Nie mogę ju\ więcej.
Zaraz mi pęknie głowa.
Dobrze. Thad westchnął i zamknął ksią\kę. Ju\ i tak jest pózno. Lepiej ci
zrobi, jeśli się wyśpisz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]