[ Pobierz całość w formacie PDF ]
112
swego.
Idz już, prymitywie! Wskazała mu konia. I zostaw włócznię. Jesteś
istotÄ… bezdusznÄ…, destruktywnÄ… i groteskowÄ….
Czy się przesłyszałem spytał Elryk czy on może mówi żargonem?
Może mruknęła Oone. Ale możliwe, że on ma więcej racji niż wszy-
scy, którzy nam pomagają.
Cokolwiek nadejdzie, wszystkiemu winniśmy dać odpór! stwierdził sen-
tencjonalnie Perłowy Wojownik dosiadając z pochmurną miną wierzchowca. Pod-
jechał do miejsca, gdzie upadła ciśnięta uprzednio w Elryka lanca. Po to wła-
śnie jesteśmy.
Zgiń! Przepadnij!
Pochylił się w siodle, by podnieść broń.
Nie powiedziała lady Sough łagodnie, jak do dziecka. Powiedziałam
ci, byś jej nie brał. Zobacz tylko, co zrobiłeś, Perłowy Wojowniku! Nie wolno ci
już nigdy atakować tych ludzi.
Zatem nie będzie przymierza. Jeszcze nie teraz! Ale niedługo koniec z wol-
nością! Niedługo to się zmieni i wszyscy będą razem! Z szalonym chichotem
dał koniowi ostrogę i pogalopował, skąd przybył. Zwiążemy się! O, tak!
Czy nie wiesz, co miały znaczyć te słowa, lady Sough? spytał uprzejmie
Elryk, gdy wojownik już zniknął.
Częściowo odparła. Wydawało się, że uśmiecha się pod welonem. To
nie jego wina, że ma niedorozwinięty mózg. Wiecie, nie mamy tu wielu wojow-
ników, a on i tak jest zapewne najlepszy.
Najlepszy?
Sardoniczne pytanie Oony pozostało bez odpowiedzi. Lady Sough skinęła na
nich ozdobioną lśniącymi łagodnie klejnotami dłonią.
Jestem tu nawigatorem. Mogę zawiezć was na cudowne wyspy, na których
dwoje kochanków może zaznać wiecznego szczęścia. Znam tajemne i bezpieczne
miejsce. Chcecie tam się udać?
Elryk spojrzał na Oone ciekaw zdania Złodziejki. Zaproszenie lady Sough
brzmiało atrakcyjnie i po raz drugi książę zapomniał o celu wyprawy. Pięknie
byłoby spędzić krótką idyllę w towarzystwie Oone.
To jest Imador, prawda, lady Sough?
Owszem, tak nazywają ten kraj Złodzieje Snów. My nie używamy tej na-
zwy powiedziała tonem dezaprobaty.
Wdzięczni jesteśmy ci za pomoc w potrzebie, pani powiedział Elryk,
skłonny uznać Oone za nazbyt szorstką i pragnąc przeprosić za maniery przyja-
ciółki. Jestem Elryk z Melniboné, a to jest lady Oone z Gildii ZÅ‚odziei Snów.
Czy wiadomo ci, że poszukujemy Perłowej Fortecy?
Tak. To właściwa droga, prowadzi w kierunku Fortecy. Mimo wszystko
może was zwieść. Chętnie poprowadzę was, dokądkolwiek zapragniecie się udać
113
powiedziała tonem nieobecnym, jakby na wpół przez sen. Elryk uznał, że musi
czuć się urażona.
Wiele ci zawdzięczamy, lady Sough, i wysoko cenimy twe rady. Co propo-
nujesz?
Na początek musicie zebrać armię. Dla własnego bezpieczeństwa. Perłowa
Forteca jest bardzo silnie broniona. Przedtem też nie będzie lekko. Oboje jesteście
odważni. Niejedna droga prowadzi do sukcesu, ale u końca wielu innych czeka
śmierć. Chyba zdajecie sobie z tego sprawę. . .
Ale gdzie moglibyśmy zebrać armię? Elryk zignorował ostrzegawcze
spojrzenie wciąż podejrzliwej Oony.
Niedaleko rozciąga się ocean, na którym jest wyspa. Jej mieszkańcy tęsknią
do walki. Pójdą za każdym, kto przyrzeknie im niebezpieczeństwa. Udacie się tam
ze mną? To dobre miejsce. Ciepłe, chronione grubymi murami. Są tam ogrody
i wiele jedzenia.
Odnajduję w twoich słowach wiele zdrowego rozsądku powiedział El-
ryk. Zapewne warto przerwać wyprawę, by zwerbować żołnierzy. Perłowy Wo-
jownik proponował mi sojusz. Pomoże nam? Można mu zaufać?
W tej sprawie tak. Zmarszczyła czoło. Tak, myślę, że można.
Nie, lady Sough odezwała się nagle Oone pewnym głosem. Wdzięcz-
ni jesteśmy za twe przewodnictwo. Zaprowadzisz nas do Bramy Faladoru? Znasz
jÄ…?
Wiem, co określacie Bramą Faladoru, młoda damo. O cokolwiek mnie spy-
tacie lub poprosicie, moim obowiązkiem jest spełnić wasze życzenia.
Jak naprawdÄ™ nazywa siÄ™ ta kraina?
Nijak. Wyglądała na zmieszaną zapytaniem. Nie ma nazwy. To tylko
miejsce. Ale mogę was przez nie przeprowadzić.
Wierzę ci, pani głos Oone złagodniał. Wzięła Elryka pod ramię. My
nazywamy ją Krainą Młodej Ambicji. Ale taka ambicja może zwieść na manowce.
Pojawia się, gdy dawne cele wydają się zbyt trudne do osiągnięcia, prawda?
Elryk zrozumiał ją i poczuł się jak głupiec.
Czy chciałaś posiać dywersję, lady Sough?
Niezupełnie. Zawoalowana kobieta pokręciła głową z wdziękiem, jed-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]