[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzwonił, a telefony w jego biurze odbierała tylko Kristin.
- Pani Veronica Bing?
Za jej plecami rozległ się słaby głos. Odwróciła się, miotając w duchu obelgi
na Bogu winnego Mitcha, i zobaczyła, że uśmiecha się do niej niski mężczyzna w
niedopasowanym tweedowym garniturze.
- Nazywam się Charles Grosse. Jestem agentem i biorę udział w licytacjach w
imieniu prywatnych kolekcjonerów. Może słyszała pani o mnie?
Veronica przygryzła wargę. Zwietnie! Dlaczego Charles nie pojawił się pół
godziny temu, gdy czuła się jak sierotka? Teraz musi porozmawiać z Mitchem,
potrzebuje jego spokoju, zanim eksploduje z napięcia.
- Bardzo mi miło, Charles - powiedziała, wyciągając rękę. - Jest tu na pewno
mnóstwo eksponatów, które mogą przykuć uwagę człowieka o tak wyrobionym
guście jak pański.
Przesunęła się tak, aby Charles stanął pomiędzy nią a Mitchem. Był niższy
nawet od niej.
- Jest jedna czy dwie rzeczy, które mi się spodobały - odparł.
R
L
Zamrugała powiekami i spojrzała na mężczyznę, który trzymał jej dłoń i ma-
sował ją delikatnie wilgotnymi palcami. Coś podobnego!
- Proszę zaczekać, aż podadzą krabowe ptysie, będzie pan zachwycony.
Powoli wyswobodziła się z uścisku ręki Charlesa i położyła mu dłoń na
plecach, aby delikatnie popchnąć go w stronę bufetu, a potem zniknęła w tłumie,
szukając wzrokiem swojego szefa.
Torował sobie drogę wśród znajomych, ściskając dłonie, całując policzki,
uśmiechając się i kiwając głową. Próbowała dostrzec, czy jest z nim jakaś nowa
blondynka, ale nikogo nie zauważyła. Szybko doszła do wniosku, że to nic nie zna-
czy, ale przynajmniej odzyskała pewność siebie.
- Nie są tacy grozni, na jakich wyglądają - powiedział ktoś za nią.
Odwróciła wzrok od Mitcha i zobaczyła szczupłą, mniej więcej
pięćdziesięcioletnią kobietę w bladoniebieskim kostiumie, z perłami w uszach i na
szyi.
- Słucham?
Kobieta machnęła wąską dłonią.
- Wieczory takie jak ten polegają głównie na przyglądaniu się konkurencji.
Wszyscy ci ludzie znają się od pokoleń. Doskonale wiedzą, ile każdy z nich może
tutaj wydać. Zwieża krew to dodatkowe zero do zakupu. Nie bierz do siebie tych
spojrzeń spode łba.
Veronice opadły ramiona.
- To takie widoczne?
Kobieta roześmiała się.
- Tylko dla wprawnego oka. Masz już faworyta?
- Klienta czy eksponat?
Wzrok kobiety prześliznął się uważnie po sylwetce Veroniki. Przez chwilę
czuła, jak bladoniebieskie oczy kobiety zaglądają w głąb jej duszy.
- Podobasz mi się.
R
L
Veronica roześmiała się.
- Proszę to rozgłosić. A teraz pani. Czy ma pani jakiś ulubiony eksponat?
- Chodz ze mną.
Veronica pozwoliła poprowadzić się przez tłum w róg pokoju.
- Tutaj - powiedziała kobieta.
Stanęły przy tacy z medalami i biżuterią, ułożonymi na delikatnie
postrzępionej poduszce z granatowego aksamitu. Veronica poprosiła pracowników
galerii, żeby postrzępili poduszkę jeszcze bardziej, tak by wyglądała na szykownie
postarzoną, a nie wyciągniętą z kufra pełnego kulek na mole, w którym spoczywała
przez ostatnich pięć lat.
Kobieta wskazała palcem cienką obrączkę z białego złota wysadzaną wieloma
małymi brylancikami, w której osadzono jeden większy. Kamień był nieduży,
obrączka straciła doskonały okrągły kształt, ale Veronica nie mogła oderwać od
niego oczu. Wyglądał... tak smętnie i samotnie, jakby wypełnił swoje zadanie
dawno temu i nie potrafił określić, co się z nim teraz stanie.
- Ma jakieś znaczenie historyczne?
- To był pierścionek babki mojego męża.
- Naprawdę? To urocze. Ale dlaczego go pani sprzedaje?
W momencie, w którym wypowiedziała te słowa, pojęła, że pytanie jest
nietaktowne. Przecież ta kobieta może tu stać w tym swoim kostiumie od znanego
projektanta, a w domu jeść tylko jabłka. A może pierścionek jest pamiątką po
utraconej miłości? Albo ta dama jest nałogową hazardzistką i potrzebuje pieniędzy
na spłatę długów. Veronica widziała już przecież facetów sprzedających karty
bejsbolowe, zabytkowe samochody i domy z mniej istotnych powodów.
- Sprzedaż pamiątek rodzinnych na każdej aukcji jest naszym znakiem
rozpoznawczym. Dowodzi tego, że popieramy tę markę nazwiskiem.
Veronica nagle poczuła, jakby umknęła jej ważna część tej rozmowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl