[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myśleć o pracy. Pozostanie przy analizie danych. Nie jest
stworzona do pracy w terenie.
Czas wrócić między żywych. Chris miał rację. Joe nie
chciałby, by długo go opłakiwała. Gdyby to ona umarła,
wolałaby, żeby żył dalej i był szczęśliwy.
Woda była tak niebieska, że wydawała się sztucznie
farbowana, a piasek wyglądał na świeżo myty. Było
wcześnie. Słońce wzeszło dopiero parę godzin temu.
Elena popłynęła do rafy koralowej, żeby popatrzeć na
morskie stworzenia. W końcu postanowiła wracać. Słońce
wzeszło już wysoko i świeciło jej prosto w twarz.
NIGDY NIE ZAPOMN
147
Wyszła z wody i ruszyła do palmy, pod którą zostawiła
swoje rzeczy. Spostrzegła, że ktoś leży koło niej.
Jakiś mężczyzna? Wylegiwał się na ręczniku i jadł jej
owoce.
Uśmiechnęła się i zawołała:
- Hej, przyjechałeś za wcześnie. Miałeś być dopiero
jutro.
Nie odpowiedział, tylko przyglądał się jej, gdy podcho
dziła.
- W tym słońcu nic nie widzę bez okularów - powie
działa, zbliżając się do niego. - Muszę je założyć... - Za
milkła, wpatrując się w obserwującego ją mężczyznę.
- Nie - wyszeptała, powoli kręcąc głową. - Wiem, że
to nieprawda. Ja... - Ugięły się od nią kolana i osunęła
siÄ™ na ziemiÄ™.
Szybko podbiegł i ukląkł przy niej.
- Jestem żywy, przysięgam. Twój widok sprawia, że
nie żałuję tego, co musiałem przejść przez te tygodnie.
Joe objął ją mocno i kołysał delikatnie, kiedy, płacząc,
przywarła do niego.
ROZDZIAA DWUNASTY
Tuliła się do niego, bojąc się go puścić, bojąc się otwo
rzyć oczy, by nie okazało się, że śni. Jeśli tak było, nigdy
nie chciała się obudzić.
- JesteÅ› najbardziej cielesnym duchem, jakiego znam
- szepnęła.
- Informacje o mojej śmierci były lekko przesadzone
- powiedział z rozbawieniem. - Wciąż tu jestem.
Spojrzała mu w oczy. Powiedziały jej o wielkim cierpie
niu i bólu.
- Nie mogę uwierzyć. Dlaczego powiedzieli mi, że
umarłeś?
- Bo tak im kazano, a ja jeszcze długo nie byłem w sta
nie się z nikim kłócić. Natychmiast zabrali mnie helikop
terem do szpitala wojskowego w Waszyngtonie. Niewiele
pamiętam. Zrobili mi operację. Powiedzieli mi, że miałem
więcej szczęścia niż rozumu. Kula przebiła płuco, ale poza
tym więcej bałaganu nie narobiła. Kiedy dochodziłem do
siebie, myślałem tylko o tym, żeby się z tobą skontakto
wać. Przez całe tygodnie śniło mi się, że widziałem cię
tamtej nocy wśród żołnierzy. Dopiero w zeszłym tygodniu
rozmawiałem z agentem Wilderem z FBI, a on mi powie
dział, że naprawdę tam byłaś i wyjaśnił, dlaczego. Powie
dział mi też, gdzie mogę cię znalezć. - Rozejrzał się wokół
NIGDY NIE ZAPOMN
149
i pokręcił głową. - Jak już jedziesz na wakacje, to wiesz,
dokÄ…d.
- Wejdzmy do domku - powiedziała. - O ile utrzy
mam siÄ™ na nogach.
- Mam nadzieję. Jeszcze nie mogę cię nosić - przyznał
z żalem.
Gdy wstali, wreszcie mogła mu się przyjrzeć. Stracił na
wadze, a jego opalenizna trochę zbladła, ale jej wydawał
się cudowny. Szorty, które miał na sobie, odsłaniały długie,
muskularne nogi.
- Wybacz. Całego cię zamoczyłam. - Dotknęła jego
koszuli. - Ciągle masz bandaże?
Ruszyli w stronÄ™ domku.
- Nie. Zdjęli mi je tydzień temu. Ciągle jeszcze jestem
na zwolnieniu. Muszę odzyskać siły. - Spojrzał na nią
spod rzęs. - Miałem nadzieję, że spędzimy tu trochę czasu.
Weszli do domku.
- UsiÄ…dz, zaraz zrobiÄ™ ci coÅ› zimnego do picia - powie
działa.
Elenę rozpierała szaleńcza, z niczym nieporównywalna
radość. Wciąż patrzyła na Joego. Wiedziała już, że to nie sen.
- Szkoda, że nie możemy tu zostać. Chris ma jutro po
mnie przyjechać. Jak cię zobaczyłam na plaży, myślałam,
że to on.
Wyjął złożoną kartkę z kieszeni koszuli i podał jej. Za
skoczona, rozkładała ją powoli. Doug Wilder napisał:
Przyznałem ci dodatkowe trzydzieści dni urlopu wypo
czynkowego, którego niewątpliwie bardzo potrzebujesz-
Zasłużyłaś na to. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
150 NIGDY NIE ZAPOMN
- Jak znalazłeś Wildera? - spytała. - Bardzo trudno do
niego dotrzeć, gdy sobie tego nie życzy.
- Właściwie to on mnie znalazł. Chyba twój przyjaciel
Chris powiedział mu, co się stało i uznał, że musi dowie
dzieć się więcej na mój temat. Pułkownik Davis wszystko
mu wyjaśnił. Jak rozumiem, spędzili wiele godzin na po
równywaniu notatek i dochodzeniu, jak zdołali ukryć je
den przed drugim tożsamość swoich agentów. - Uśmiech
nął się. - Swoją drogą, była to niezła zabawa w chowane
go. Twój dowódca powiedział, że muszę być rzeczywiście
dobry w tym, co robię, skoro nie doszłaś, kim naprawdę
jestem. Uważa cię za niezłą agentkę.
- Nie miałam pojęcia.
- Ja też nie, skarbie. Naprawdę mnie przekonałaś, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]