[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zbudowany, jak wyobraziła to sobie, kiedy widziała
go pod prysznicem poprzedniej nocy. Zamiast jed-
nak położyć się na niej w standardowej pozycji,
chwycił za jej łydki, przyciągnął ją do siebie i oplótł
jej nogi wokół swojego pasa. Pochylił się do przodu,
wszedł w nią na centymetr... i zatrzymał się.
Jo jęknęła i zacisnęła palce na kocu. Spojrzała na
niego, chcąc błagać, żeby zakończył tę torturę, ale
silne emocje widoczne w jego oczach powstrzymały
ją przed tym.
– Dean? – zapytała niepewnie. Czyżby zmienił
zdanie? Czyżby obydwoje zaszli dalej niż chcieli?
Ukryte znaczenie tej myśli przeraziło ją nagle – z ca-
łą pewnością nie była gotowa na coś więcej niż
krótki, ostry romans.
– Pragnę cię, Jo Sommers. Pragnę całej ciebie
– powiedział niskim, chrapliwym szeptem, w któ-
rym słychać było zaborczą nutę. – Jesteś na to
gotowa? Czy jesteś gotowa na mnie?
Zadrżała, odczytując prawdziwe znaczenie jego
słów. Wiedziała, że nie miał na myśli gotowości jej
ciała. Teraz, w tym momencie, była jednak rozpacz-
liwie gotowa na to, co za chwilę miało ją wypełnić.
– Tak – szepnęła i wsunęła dłoń pomiędzy uda, aby
dotknąć jego pulsującego członka. – Jestem gotowa.
Zadowolony z jej odpowiedzi, wszedł w nią do
końca, całkowicie ją wypełniając. Ich jęki zlały się
z kolejnym uderzeniem gromu i z kolejną falą
ulewnego deszczu. Dean od razu wycofał się, roz-
szerzył mocniej jej nogi i chwycił jej biodra, żeby
wejść w nią jeszcze mocniej.
Potem wsunął ręce pod jej plecy i przesunął je
w górę, chwytając palcami za jej barki, żeby za-
mknąć ich w jeszcze mocniejszym uścisku. Znaj-
dowali się teraz twarzą w twarz, jej piersi przyciś-
nięte były do jego muskularnego tułowia, nogi
obejmowały go w pasie.
– Jesteś cudowna – powiedział, zaciskając zęby.
– Nie będę w stanie długo wytrzymać.
Przesunęła dłoń na jego plecy i w dół, na jego
pośladki.
– Więc nawet nie próbuj – powiedziała.
Z dzikim pomrukiem przycisnął usta do jej warg,
kradnąc jej oddech i jednocześnie poruszając bio-
drami. Jego ciało drżało przy każdym pchnięciu,
a ona pospieszała go jeszcze rękami, ustami i ciałem,
poruszając się w tym samym rytmie i podsycając
płonący między nimi płomień.
Kochali się dziko, namiętnie, nieopanowanie, tak
jak szalejąca na zewnątrz burza. To był właśnie ten
rodzaj gorączkowego zbliżenia, którego ona chciała,
którego on potrzebował.
Zdziwiona, znów poczuła, jak budzi się w niej
rozkosz, rosnąc i rosnąc aż do momentu, w którym
jęknęła, czując jak orgazm wbija się w głąb jej ciała.
Dean odrzucił głowę do tyłu i krzyknął jej imię,
szczytując równocześnie z nią.
I w tym cudownym momencie, kiedy dzielili tak
intensywną rozkosz, Jo poczuła ze strachem i ab-
solutną pewnością zarazem, że oddała temu męż-
czyźnie nie tylko ciało, ale i serce.
Rozdział dziewiąty
Miał zamiar obudzić Jo za kilka minut, ale jeszcze
nie teraz. Jej ciepłe ciało leżało zwinięte w kłębek
obok niego, flanelowy koc przykrywał ich oboje do
połowy pasa, deszcz zmienił się w lekką mżawkę,
a on rozkoszował się poczuciem wyzwolenia i zado-
wolenia. To był ten stan umysłu i rozluźnienia ciała,
który następował po fantastycznym spełnieniu.
Seks z nią był niewiarygodny – gorący, pochłania-
jący, pikantny – i niezwykle harmonijny, tak jakby
byli kochankami od lat. A jednak, oprócz niesamo-
witego orgazmu, który był ukoronowaniem całej ich
erotycznej gry, przemknęło między nimi coś więcej.
Emocje, które on czuł, a z którymi ona walczy-
ła. Poczucie czułego, a jednocześnie zmysłowego
związku, którego nie było w jego życiu od bardzo
dawna. Dopiero teraz zorientował się, jak bardzo
mu go brakowało.
Zamknął oczy i wtulił twarz w jej włosy, roz-
sypane na torbie podróżnej, której użyli jako podusz-
ki. Wciągnął w nozdrza podniecający zapach za-
spokojonego pożądania i deszczu, który zmoczył ich
wcześniej. Objął ją mocniej w pasie i zdał sobie
sprawę, że ten idealny moment spokoju i bycia
razem ukazuje mu, co poświęcił, aby utrzymać firmę
ojca – kobietę, z którą mógłby dzielić życie, przy-
szłość z żoną i rodziną.
Zawsze tego chciał, pewien, że jego życie w ni-
czym nie będzie przypominało życia jego rodziców.
Ale od dnia, w którym opuściła go narzeczona,
wiedział, że nie może ryzykować skrzywdzenia
żony i dzieci tak, jak jego ojciec skrzywdził jego
i jego matkę – stawiając potrzeby ich obojga na
drugim miejscu, dając zawsze pierwszeństwo naj-
drobniejszym problemom firmy. Nie wierzył sobie,
że będzie w stanie zachować się inaczej niż jego
ojciec, kiedy stanie przed wyborem – interesy czy
obietnica, którą złożył czekającej na niego w domu
rodzinie.
Unikanie długoterminowych związków z kobie-
tami było łatwe w ciągu tych wszystkich lat. Po
pierwsze nie miał na to czasu, a po drugie żadna
kobieta, nawet Lora, nie interesowała go tak bardzo
jak Jo. Cała jej złożoność, intrygujące wnętrze,
zmysłowość sprawiały, że chciał spróbować czegoś,
przed czym zbyt długo już uciekał. Ona sprawiała,
że chciał przedłożyć swoje osobiste potrzeby nad
potrzebami firmy, którą przejął z rodzinnego obo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl