[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na kolacji trzeba zostać do samego końca, że nie wolno wyjść przed kawą? Nie mogę
uwierzyć, że macie o to do mnie pretensje.
Rupert pokręcił głową.
Nie mam do ciebie pretensji, Susan. Martwię się o ciebie. Oboje się martwimy.
Niepotrzebnie. Nigdy nie byłam równie szczęśliwa.
Tak? Naprawdę jesteś szczęśliwa z kimś, kto nazywa twoich przyjaciół
spojrzał na moment na bok, jakby szukając czegoś w pamięci Grubym Zadem
i Nudnym Ryjem?
Zrobiło mi się nagle gorąco, policzki paliły mnie żywym ogniem.
Głupim i Głupszą? mówił dalej. Ryżą Pałą i Grubym Miśkiem?
Ja& Przycisnęłam dłonie do twarzy. Ja nie wiem, co&
Słyszeliśmy całą rozmowę, Sue. To małe mieszkanie, a ściany są cienkie jak
papier. Helenę ogromnie to zabolało.
Przepraszam. Naprawdę bardzo mi przykro. I rzeczywiście było mi okropnie
przykro. Przepraszałam Ruperta jeszcze kilka razy i mówiłam, że James zachowywał
się inaczej niż zwykle, bo stracił kogoś bliskiego i nie umiał sobie z tym poradzić.
Jestem pewna, że nie byłby taki niemiły, gdyby lepiej was poznał.
Rupert przeciągnął dłonią po twarzy.
A co z tobą? Kiedy byłaś w toalecie, James spytał, czy w czasie studiów
wszyscy byliśmy tacy puszczalscy jak ty. Dlaczego to powiedział?
%7łeby was podpuścić, bo się nudził? Nie wiem. Uwaga Jamesa mnie zabolała,
ale fałszywa troska Ruperta i jego pouczający ton zaczęły mnie irytować. Naprawdę
nie musiał być tak protekcjonalny. Pewnie chciał ci dogryzć, bo spaliśmy wtedy
ze sobą.
Ale nie przeszkadza mu, że spotykamy się na kawie?
Odwróciłam wzrok.
Prawdę mówiąc, nie ma go w tym tygodniu w Londynie. Zabrał swoją matkę do
Cardiff, do rodziny.
Rozumiem. A gdyby nie wyjechał, spotkałabyś się dziś ze mną?
Oczywiście.
Kłamałam i oboje o tym wiedzieliśmy. Wiedziałam, jak zareagowałby James,
gdyby zobaczył mnie w towarzystwie Ruperta.
Sue. Rupert sięgnął po moją rękę. Odsunęłam ją szybko. Proszę, zadzwoń do
Hels. Martwi się o ciebie.
A nie powinna. Wstałam i włożyłam płaszcz. Jak mogli być tacy krytyczni
i świętoszkowaci tylko dlatego, że mój chłopak się trochę upił i napyskował? Czuję
się całkiem dobrze. Właściwie więcej niż dobrze. Już od bardzo, bardzo dawna nie
byłam taka szczęśliwa jak teraz.
Wiesz, gdzie nas znalezć! zawołał za mną Rupert, gdy wyszłam z Southbank
Centre. Jeśli tylko będziesz nas potrzebować&
12
Charlotte, to mama mówię, trzymając szczupłą dłoń mojej córki.
Jest piękny słoneczny dzień, błękitnego nieba nie kala żadna chmurka, przez
okno wpada zapach kwiatów, lecz gdy obudziłam się dzisiejszego ranka, najpierw
zauważyłam puste miejsce w łóżku obok mnie, a dopiero potem promienie słońca
wpadające do pokoju.
Charlotte powtarzam, przeciągając kciukiem po wierzchu jej dłoni. Skóra
mojej córki jest nieprawdopodobnie delikatna. Muszę porozmawiać z tobą o tacie.
Kardiomonitor w rogu pokoju piszczy miarowo.
Charlotte, ta tajemnica, o której pisałaś w pamiętniku& Zerkam na prawo,
upewniając się, że nikt nie stoi w drzwiach. Korytarz jest pusty, ale i tak ściszam
głos. Chodzi o twojego tatę, prawda? Skrzywdził cię, a ja& ja cię nie ochroniłam.
Nie zapobiegłam temu. Nie zdawałam sobie sprawy i&
Zasycha mi w gardle. Sięgam po szklankę z wodą i pociągam łyk.
Co się stało?
Obracam się gwałtownie. W drzwiach stoi Keisha, trzyma w dłoniach bukiet
żonkili owiniętych folią.
Przepraszam, pani Jackson mówi z uśmiechem. Nie chciałam pani
przestraszyć. Pomyślałam, że wpadnę i& Pochmurnieje nagle, spoglądając na
Charlotte. Nieważne.
Wchodzi do sali i siada naprzeciwko mnie.
Nie chciałam podsłuchiwać odzywa się ponownie, wbijając we mnie
spojrzenie swych ciemnych oczu. Ale co mówiła pani o tacie Charlotte?
Odwracam wzrok.
Nic.
Naprawdę? upewnia się, jakby nieco rozbawiona. Bo mogłabym przysiąc,
że chodziło o tego pornosa.
Słucham?
O pornosa powtarza z uśmiechem. Tego, który Charlotte zobaczyła na
komputerze swojego taty.
Jakiego pornosa?
Keisha wzrusza ramionami.
Charlotte powiedziała, że jej laptop się zepsuł, kiedy pisała wiadomość do
znajomej, więc skorzystała z komputera swojego taty. Wtedy nagle włączył się jakiś
pornos&
W komputerze Briana.
Tak. Dziewczyna próbuje ukryć za dłonią uśmiech.
Keisha?
Tak?
Staram się zapanować nad falą mdłości.
Keisha, czy Charlotte nazywała cię K-Dog?
Odgarnia za ucho niesforny kosmyk.
Wszyscy mnie tak nazywają.
Charlotte wysłała ci SMS mówię powoli, usiłując zachować z nią kontakt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]