[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ta.
Pojechali do pięknego mieszkania w centrum Paryża, a dwie godziny pózniej Ella
ponownie stanęła przed obliczem Aristandrosa, przebrana, uczesana i umalowana.
- Bardzo dobrze - oświadczył z wyraznym zadowoleniem. - Masz nosić ten kom-
plet.
Rzucił na łóżko duże pudełko na biżuterię, a Ella ostrożnie je podniosła i uchyliła
wieczka. W środku ujrzała imponujący naszyjnik i kolczyki z brylantami oraz szafirami.
- Wielkie nieba... - wykrztusiła. - Są niesamowite...
- I owszem - zgodził się. - To rodzinna pamiątka.
Słysząc to, Ella zamarła.
- W takim razie nie powinnam ich nosić - powiedziała.
- Od dziesiątków lat tkwiły w sejfie. Ktoś wreszcie powinien je przewietrzyć -
oświadczył znudzonym tonem.
Ella poczuła się jak kosztownie wystrojona laleczka, ale bez sprzeciwu założyła bi-
żuterię.
- Przed wyjściem chcę zajrzeć do Callie - poinformowała Aristandrosa, ledwie zer-
knąwszy do lustra.
- Masz pięć minut.
Ella z przerażeniem odkryła, że dziecko nie śpi i nieustannie płacze, a na dodatek
nie chce nic jeść. Wyjęła córkę z łóżeczka i obejrzała ją uważnie. Już na pierwszy rzut
oka było jasne, że Callie ma gorączkę, a do tego opuchnięte węzły chłonne na szyi.
- Co się stało? - spytał Aristandros, kiedy kilka minut pózniej stanął na progu.
- Moim zdaniem Callie ma zapalenie migdałków, zapewne o podłożu wirusowym -
oświadczyła. - W związku z tym leczenie antybiotykami nie załatwi sprawy.
Aristandros odwrócił się do asystenta, który przyszedł wraz z nim, i polecił mu na-
tychmiast wezwać lekarza. Ella przygryzła wargę, gdyż wcale nie miała ochoty zosta-
wiać dziecka w takim stanie. Ponieważ jednak Aristandros patrzył na nią wyzywająco,
tylko zwiesiła głowę i pośpiesznie napisała na kartce papieru swój numer telefonu, żeby
R
L
T
piastunka mogła na bieżąco informować ją o rozwoju sytuacji. Na koniec uścisnęła roz-
paloną rączkę dziecka i wyszła ze łzami w oczach.
- Chyba to nie jest poważna choroba? - zapytał cicho Aristandros.
- Skąd, oczywiście, że nie. Nic jej nie będzie - pocieszyła bardziej siebie niż jego.
- W takim razie pamiętaj, że jesteś lekarzem, i nie rób niepotrzebnego dramatu -
burknął. - Teraz idziemy na przyjęcie.
- Wolałabym zostać w domu - westchnęła.
- Nie przejmuj się, obejrzy ją inny lekarz. Mała jest pod doskonałą opieką, a jeśli
jej stan się pogorszy, błyskawicznie nas o tym powiadomią.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Przyjęcie zorganizował Thierry Ferrand, międzynarodowy bankowiec i jeden z
najbliższych przyjaciół Aristandrosa. Thierry mieszkał z żoną Gabrielle przy ekskluzyw-
nej Avenue Montaigne w sąsiedztwie Pól Elizejskich. Z okazji imprezy w mieszkaniu
ustawiono ekstrawaganckie ścianki, imitujące marokańskie namioty, tu i tam zawieszono
lampy, a fontannę w holu posypano aromatycznymi płatkami róży. Aristandros tuż po
przekroczeniu progu zaprowadził Ellę do gospodarzy i przedstawił.
- Podobno jest pani lekarką? - spytał Thierry.
- Owszem, ale już nie praktykuję - wyjaśniła zwięzle Ella.
Gabrielle wpatrywała się w nią z zainteresowaniem.
- Ciekawe - odezwała się. - A to dlaczego?
- Ella postanowiła zaopiekować się swoją siostrzenicą Callie, która jest moją praw-
ną podopieczną - wtrącił Aristandros.
- Niełatwo jest zrezygnować z pracy zawodowej, coś o tym wiem - zauważyła Ga-
brielle.
- Jestem radcą prawnym i gdy skończył się mój urlop macierzyński, z radością po-
wróciłam do normalnych zajęć.
- Ma pani dziecko? - natychmiast zainteresowała się Ella.
Gabrielle nie potrzebowała dodatkowej zachęty, żeby oderwać Ellę od Aristandro-
sa i zaprowadzić ją na piętro, do pokoju swojej dziesięciomiesięcznej córki.
- Czy mogę mówić pani po imieniu? - spytała Gabrielle i, nie czekając na odpo-
wiedz, oznajmiła: - Ella, jesteś normalna i naturalna, w przeciwieństwie do dotychcza-
sowych towarzyszek Ariego. Gościmy dzisiaj kilka jego byłych sympatii i jak zwykle
tabun singielek desperacko poszukujących mężczyzny. Właściwie to nie powinnam od-
ciągać cię od niego. Nie należy zostawiać go samego ani na moment, kobiety naprawdę
za nim szaleją.
Ella wzruszyła ramionami, nadal wściekła na Aristandrosa za jego lodowatą obo-
jętność w obliczu choroby dziecka. Nie obchodziło jej, czy jakaś kobieta na przyjęciu
wpadnie mu w oko.
R
L
T
- Ari doskonale potrafi zadbać o siebie - oświadczyła lekkim tonem.
Nagle zadzwoniła jej komórka, a dziecko Gabrielle drgnęło niespokojnie, lecz na
szczęście się nie przebudziło. Ella wyszła na względnie cichy korytarz i tam odbyła roz-
mowę z Kasmą. Callie nadal zle się czuła i była spragniona, ale ze względu na ból gardła
nie chciała niczego wypić. Na domiar złego wysoka temperatura nie spadła ani odrobinę.
Po chwili Ella schowała aparat do torebki i dopiero wtedy dotarło od niej, że Aristandros
obserwuje ją z odległości kilku metrów. Zacisnęła usta, gdy bez słowa skinął na nią ręką.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]