[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Właśnie ten aspekt pracy zaczynał go coraz bardziej męczyć i kazał coraz częściej się zastanawiać,
czy przypadkiem życie nie ma mu czegoś więcej do zaoferowania poza wypełnianiem zachcianek
Franka Taggerta.
W końcu odwrócił się i spojrzał w stronę chaty, gdzie Randy pakowała jedzenie i różne naczynia do
plecaka.
A więc Frank poprosił tę kobietę o rękę! Znając go, powiedział to tak, jakby prezentował nowe plany
inwestycyjne na zebraniu zarządu. Bez emocji, bez zaangażowania, bez obietnicy dozgonnej miłości.
Zapewne coś w stylu:  Mam dla ciebie pewną propozycję. Wyjdziesz za mnie?".
Julian chwycił jedną ze swoich podróżnych toreb i tam, gdzie stał, zaczął się przebierać w dżinsy i
sweter, cały czas jednak rozmyślając o szefie. Nikt nie znał Franka Taggerta tak dobrze, jak on.
Wielu ludzi, podobnie jak Randy, uważało go za człowieka pozbawionego serca, Wales jednak
doskonale wiedział, że to nieprawda. Frank po prostu do przesady się kontrolował, był za to
niesłychanie lojalny. Kiedy Julian leżał ranny po wypadku samochodowym, to Frank ściągnął do
niego lekarzy z Londynu i Nowego Jorku. Kiedy mąż pani Silen próbował odebrać jej 80
dzieci, to Frank włączył się po cichu do sprawy i wpłynął
na decyzję sądu. Szef wyjątkowo często pomagał innym ludziom, tylko że nie życzył sobie, by
ktokolwiek o tym wiedział. Chciał zachować przed światem wizerunek bezlitosnego negocjatora.
W stosunku do swoich pracowników i krewnych był
zawsze sprawiedliwy. Może zimny, ale wyjątkowo szla-chetny. Za to gdy chodziło o kobiety,
wydawał się całkowicie pozbawiony ludzkich uczuć.
Jednak dwa lata temu coś odmieniło Franka, choć Julian nie miał pojęcia, co się stało. A teraz jego
wypadek jeszcze bardziej pogłębił ową przemianę. Frank grał w pił-
kę ręczną równie zagorzale i zajadle, jak prowadził swoje interesy. W czasie meczu wpadł z całym
impetem na ścianę, uderzając w nią prawym ramieniem. To było paskud-ne złamanie - spędził dwie
godziny na sali operacyjnej.
Następnego dnia Julian odwiedził go w szpitalu wraz z innymi członkami rodziny Taggertów. To byli
niezwykle Sympatycznie ludzie, radośni i ciepli, całkowite przeciwieństwo Franka, zawsze
zachowującego chłodny dystans do świata. Wtedy, w szpitalnej izolatce, podkpiwali z niego
bezlitośnie, żartując, że jednak okazał się człowiekiem z krwi i kości.
O ile Julianowi było wiadomo, Frank ani razu nie (krzywił się z bólu, coś jednak musiało nim
wstrząsnąć, kilka dni pózniej odwołał bowiem wszystkie ważne spotkania i oznajmił, że jedzie do
chaty w Górach Skalistych J nikomu nie wolno mu przeszkadzać. Julian nie ośmielił
się zapytać, dlaczego podjął taką decyzję, ale zrobił to jeden z braci szefa i wówczas usłyszał, że
Frank ma wiele Spraw do przemyślenia.
9
Randy nigdy jeszcze nie bawiła się tak świetnie, jak teraz, gdy łowiła ryby z Julianem. Wszystko, co
robił czy mówił, wydawało się jej niezwykle zabawne. Flirtował
z nią przez cały czas i obejmował ją, pokazując, jak nabić przynętę na haczyk. Przy nim chichotała i
popiskiwała, jakby znowu była nastolatką.
Przez cały czas jednak spoglądała spod oka na Franka, który stał w pewnym oddaleniu od nich, cały
czas zachowując milczenie i tylko raz po raz wyciągał z wody kolejne ryby. Z ręką na temblaku,
musiał wkładać w to wiele wysiłku i zapewne od czasu do czasu odczuwał ból, ale przez cały czas
zachowywał kamienny wyraz twarzy.
- Zainteresowana? - zapytał Julian, gdy po raz tysięczny zerknęła w stronę Franka.
- Ależ skąd. Ja nie należę do kobiet/które zgadzają się na związek dla pieniędzy.
- Ach tak. A czego właściwie oczekujesz od mężczyzny? - zapytał, robiąc żartobliwie lubieżną minę.
- Wielkiej, głębokiej miłości. I niebywałej lojalności. -
Uśmiechnęła się szeroko. - A oprócz tego dużego domu otoczonego drzewami owocowymi.
- Nie daj się zwieść pozorom. Frank to najlojalniejszy człowiek, jakiego znam. Kiedy już wezmie
kogoś pod swoje skrzydła, będzie go ochraniać do końca życia.
82
Randy ponownie spojrzała na Taggerta. Był wysoki, barczysty, miał intrygujące, ciemne oczy, tyle
że... Jakże niezwykle się zachowywał: jednego dnia prosił ją o rękę, a następnego całkowicie
ignorował.
- Grosik za twoje myśli - odezwał się jej towarzysz.
- Właśnie doszłam do wniosku, że on nawet nie zauważa mojej obecności.
Julian roześmiał się na całe gardło.
- Frank wprost nienawidzi wędkowania. Jest tutaj tylko dlatego, by dopilnować, żebym cię nie tknął.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Ale przecież wciąż łapie ryby. Musi to lubić, skóro doskonale mu to wychodzi.
- Frank jest dobry we wszystkim, co robi. Jedynie z kobietami nie idzie mu najlepiej.
Randy przez chwilę wpatrywała się w ostro rwący strumień, a potem chwyciła termos z kawą i
podeszła do
'Franka.
- Dobrze się bawisz? - zapytała, gdy popijał gorący napój.
- Wspaniale. A ty?
- Znakomicie. Julian jest wprost cudowny. Zabawny, zadowolony z życia, wesoły. Aatwo zakochać
się w kimś takim.
Nie spuszczała oka z twarzy Franka. Pomimo jego chłodu, coś ją w nim pociągało. Z drugiej strony,
jakiej kobiety nie pociągałby mężczyzna, który poprosił o jej rękę?
Powiedz coś, pomyślała. A jeszcze lepiej - pocałuj mnie.
Taggert jednak bez słowa oddał jej kubek i spojrzał na wodę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl