[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wieczorem też nie wrócił. O jedenastej położyłam
się do łóżka i nasłuchiwałam jakiś czas, a potem sama nie wiem, kiedy mnie sen zmorzył. Obudziłam się w środku nocy, bo
wydawało mi się, że ktoś wchodzi do mieszkania, ale nikogo nie było. Była cisza. Zegarek, nic nakręcony, stanął. Nic
wiedziałam, która może być godzina, przypuszczałam jednak, że jest już pózno, bo na ulicy zaczynało się rozwidniać. Mogła
- 56 -
być druga, trzecia nad ranem.
Znowu usnęłam. Obudziła mnie rozmowa za oknem. Poznałam głos Felka, jak komuś tłumaczył;
- Kochany kolego, rozumiem pana doskonale, ale i pan niech zechce mnie zrozumieć i wejść w moje położenie. Pan na
pewno też żonaty i dzieci ma. Pańska żona z pewnością nieraz była w ciąży, a pan łamał sobie głowę nad tym, skąd tu
wytrzasnąć jeszcze tysiąc złotych. Otóż ze mną sytuacja jest podobna, tak samo jak panu kiedyś, mnie w tej chwili zależy na
każdym groszu. Mam żonę w ciąży, jest bliska rozwiązania i na dniach spodziewa się dziecka. Teraz pojmuje pan, dlaczego ja
nic jestem w stanic, choćbym nawet bardzo tego pragnął, zapłacić panu za ten kurs.
- Panie, ja już nie chcę od pana pieniędzy za kurs, bo wiem, że i tak ich nie dostanę, ale zapłać mi pan przynajmniej za
benzynę, z której muszę się rozliczyć. Samochód nic jest moją własnością, tylko ambasady angielskiej.
Jezus, Maria! Jak usłyszałam, że jestem w ciąży, to aż mnie zatkało. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Zerwałam się z łóżka,
zarzuciłam szlafrok na gołe ciało i wyleciałam na ulicę. Złapałam Felka za marynarkę i pytam go:
- Powiedz mi, Felek, natychmiast, tu przy świadku, kto jest w ciąży, ja? Ja jestem w ciąży? Co ty wygadujesz? Zapłać lepiej
człowiekowi za taksówkę i chodz do domu. Niech jedzie, dokąd ma jechać, może czekają na niego w domu głodne dzieciaki, a
ty zatrzymujesz go tutaj niepotrzebnie.
Odepchnął mnie jak łobuz.
- Wynoś mi się stąd natychmiast. Jak śmiesz ubliżać mojemu szkolnemu koledze. Nie widziałem go od przed
wojny. Po tylu latach spotykam człowieka, robię mu tę przyjemność, żeby mnie odwiózł do domu, a ty wpadasz jak bomba,
nic wiesz nawet, o co chodzi, i wrzeszczysz na całą ulicę: Zapłać mu! Masz szczęście, że jest noc i nikt ciebie nie słyszał.
Szofer popatrzył na Felka, na mnie, zawrócił samochodem i pojechał.
Weszłam do mieszkania, a Felek za mną, potrącając po drodze bańki, kubeł z wodą i taboret.
- Kładz się - mówię do niego. - Jesteś pijany.
- Kto pijany, ja? - on mi na to. - Zdaje ci się. Muszę przynieść węgla.
- Oszalałeś? Przecież jest lipiec, człowieku!
Wziął wiadro od węgla i wyszedł z mieszkania. Długo nie wracał. Jeszcze raz usnęłam, rozmyślając o swojej cią ży", a kiedy
obudziłam się, tym razem już na dobre, słońce leżało w pokoju na podłodze.
Szybko wstałam, ubrałam się, umyłam, ale wyjść z mieszkania niestety nie mogłam. Drzwi od zewnątrz były zamknięte.
Spojrzałam na ścianę, kłódka z kluczykami wisiała na swoim miejscu.
Po co mnie ten cholernik zamknął? W jakim celu? Coś w tym musi być" - medytowałam. Stanęłam przy oknie, którego
nigdy nic można było otworzyć, bo było zabite na amen gwozdziami, i czekam, aż ulicą będzie przechodził ktoś ze
znajomych, wtedy poproszę, niech mnie otworzy. Długo nie musiałam czekać. Na moje szczęście ulicą przechodziła stara
Grzybowska, niosąc mężowi do roboty śniadanie. Zapukałam w szybę. Stara rozejrzała się. Zapukałam drugi raz, zobaczyła
mnie. Kiwnęłam na nią palcem, podeszła bliżej.
- Kochana moja - zawołałam. - Niech pani zobaczy, z łaski swojej, na co jestem zamknięta .
Grzybowska długo mocowała się po drugiej stronie drzwi, wreszcie otworzyła i pokazała mi, na co byłam zamknięta. W ręku
trzymała kawał kolczastego drutu.
- Kto panią tak zadrutował?- spytała ze zdziwieniem.
- A skąd ja mogę wiedzieć, droga pani, siedziałam w domu zajęta robotą, pewno jakieś smarkacze zamknęli mnie dla żartów.
Stara pokiwała wyrozumiale głową, wzięła bańkę i poszła w swoją stronę, a ja, stojąc przed mieszkaniem zobaczyłam
prosiaka na podwórku. Spojrzałam na komórkę -drzwi były uchylone. Zajrzałam przez szparę do środka i o mało szlag nie
trafił mnie na miejscu. Na wiązce słomy, jaką miałam na podściółkę dla świniaka, leżał Felek. Poznałam go po ubraniu i
butach, ale co z tego, skoro miał inną głowę. Do połowy był Felek, a od połowy jakaś ondulowana dziwka. Nie wierzyłam
sama sobie. Przymknęłam oczy, a gdy je znowu otworzyłam, było to samo, tyle tylko, że dziwka otworzyła oczy i patrzyła na
mnie ze zdziwieniem.
- Gdzie Felek ma głowę . - pytam jej, a ona odkrywa marynarkę i pokazuje. Felek wsadził łeb w jej cyce i chrapie sobie w
najlepsze.
- Ach, ty! - powiadam do niej.
Dziwka zerwała się z barłogu jak oparzona, stanęła pod ścianą, trzęsąc się na całym ciele. Nie wie, co robić. Poprawia
sukienkę, łapie się za głowę i co chwila zerka w stronę wyjścia. Może by i uciekła bestia, aleja stałam w drzwiach, zastępując
jej drogę. W złości kopnęłam śpiącego Felka. Obudził się, przetarł oczy. Na mój widok zerwał się na równe nogi i udając
zdziwienie, zapytał:
- Mamo, co ja tu robię? Nie wiesz?
Patrzę na niego i śmiech mnie ogarnia z jego głupoty.
- Jak to co . Jeszcze pytasz, stary łajdaku! Takie dziecko, ojcem mógłbyś być dla niej, a ty coś z nią robił .
- Mamuńciu, już wiem. Przypominam sobie wszystko doskonale. Gdy wracałem już do ciebie, niespodziewanie ją spotkałem
na ulicy. Zaciekawiony, spytałem, co robi o tej porze na mieście. Odparła, że nie ma dokąd iść, bo w domu pokłóciła się z
rodzicami. Różnica poglądów. Jeśli jej wierzyć, to podobno ma nawet dość bogatych rodziców. Nic odpowiada jej tryb
życia, jaki prowadziła do tej pory. Rozumiem ją doskonale. Sam kiedyś byłem w podobnej sytuacji. Porzuciłem rodziną i
majątek. Była głodna, więc zaprowadziłem ją do restauracji, nakarmiłem, a że ma słabą głową, dostała delirki. Nic moja w tym
wina. Przywiozłem ją tutaj, bo co miałem z nią robić? Pijane dziecko puścić w miasto? Nic. Do tego nic jestem jeszcze zdolny.
Do mieszkania też nic mogłem jej wprowadzić, bo dom i ty, Florciu, dla mnie to świętość. A co do tego, o co mnie
posądzasz, to chcą cię upewnić, że się grubo mylisz i bezpodstawnie krzywdzisz tą oto młodą dziewczyną. Powiedz, mała
-zwrócił się do niej. - Powiedz tej pani, tu przy mnie, czy było coś między nami. No, czemu nie mówisz . Powiedz.
- 57 -
A ona, zamiast odpowiadać na pytania, patrzy tylko na mnie i prosi:
- Błagam panią jak matkę rodzoną, niech pani mnie stąd wypuści. Ja nic jestem winna, ten pan... - nic dokończyła tego, co
chciała powiedzieć, i rzuciła się do całowania mnie po rękach. %7łal zrobiło mi się tej kurewki, więc huknęłam ją tylko z
wierzchu kułakiem w kark i wyrzuciłam z komórki, a za nią jej powykoślawiane pantofelki.
Przez tydzień nie rozmawiałam z Felkiem, ale jak długo można żyć pod jednym dachem, więcej: spać w jednym łóżku, i nie
rozmawiać ze sobą?
Po tym wypadku z dziewczyną Felek uspokoił się na jakiś czas. Siedział w domu, nigdzie nie wychodził i zaczął nawet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]