[ Pobierz całość w formacie PDF ]
strach w nim samym. Niestety ani zimna woda, ani próby uwolnienia się od pożądania własnymi
rękami nie odniosły skutku.
Zrezygnowany, namydlił się od stóp do głów łącznie z głową, a wyszedłszy spod prysznica,
sięgnął po jeden z puszystych szlafroków, które hotel zapewniał gościom w dwu rozmiarach. Wybrał
oczywiście ten większy.
Owinięty nim poczłapał boso do sypialni.
Stanąwszy w progu, zbaraniał.
Zoe bąknął.
Liczyłam na bardziej jednoznaczną reakcję z twojej strony odparła z łobuzerskim uśmiechem.
Leżała na łóżku podparta poduszkami, w uwodzicielskiej pozie. Kompletnie naga.
Liamowi zaschło w ustach. Przez moment nie był pewien, czy nogi nie odmówią mu
posłuszeństwa.
Myślałem, że chcesz zamówić kolację powiedział, zdając sobie sprawę z bezsensu tych słów.
Ale najbardziej chcę ciebie. To mówiąc, zapraszającym gestem wskazała mu miejsce obok
siebie. Chodz i uwiedz mnie swoim irlandzkim czarem.
W tej chwili czuję się raczej jak wiking maruder odparł, zbliżając się do łóżka.
Zoe roześmiała się, słysząc to nawiązanie do ich wcześniejszej gry słownej.
W takim razie powinieneś mnie związać. Na wypadek, gdybym próbowała pozbawić cię życia
zatrutym sztyletem rzekła, wyciągając spod poduszki dwa eleganckie krawaty, bez wątpienia
wyjęte z jego walizki.
Doskonały pomysł! wyszeptał przez ściśnięte gardło. Jego oddech stał się szybki i płytki.
Wyjąwszy jej z rąk krawaty, oparł się jednym kolanem o skraj łóżka i rozejrzał. Podgłówek był
gładki, ale ozdobiony po bokach dwoma rzezbionymi słupkami. Znakomicie, pomyślał.
Z podnieceniem prawdziwego neandertalczyka opasał nadgarstki Zoe jednym końcem
prowizorycznych więzów i przywiązał je drugim końcem do owych słupków. Przez cały czas czuł na
sobie spojrzenie obserwującej go spod spuszczonych powiek Zoe. Nic nie wskazywało na to, by jego
zachowanie budziło jej niepokój. Może tylko to, że przygryzła dolną wargę.
Po wykonaniu skomplikowanej operacji przysiadł na brzegu łóżka i patrzył w milczeniu na
rozkrzyżowaną Zoe, nie mogąc uwierzyć własnemu szczęściu.
Zimno ci? zapytała po chwili.
Nie, dlaczego pytasz? zdziwił się. Nie tylko nie czuł chłodu, ale wydawało mu się, że płonie.
To dlaczego nie zdejmiesz szlafroka?
A, rzeczywiście. Uniósł się lekko, zsunął z ramion szlafrok i rzucił go na podłogę.
Pełne uznania spojrzenie, jakim Zoe obrzuciła jego nagie ciało, wprawiło go w drżenie. Niemniej
siedział nadal nieruchomo, usiłując zapanować nad rozszalałym libido. W pokoju unosił się
odurzający zapach kwiatów ze stojącego na toaletce kryształowego wazonu, zza okna dobiegał
odległy szum ulicy.
Ostrożnie położył dłoń na jej biodrze.
Jest ci wygodnie? zapytał.
Czy to ważne?
Brzmiąca w jej głosie kpina przeważyła szalę. Wskoczywszy na łóżko, rozsunął jej nogi i zaczął
pieścić językiem jądro jej kobiecości. Z ust Zoe wyrwał się ni to krzyk, ni to głośny jęk.
Chyba powinienem był cię zakneblować mruknął, podnosząc na moment głowę.
Nie, proszę, nie. Już będę cicho wyszeptała.
Bez słowa podjął wyrafinowane pieszczoty. Zoe wiła się i prężyła, wydając z siebie zduszone
dzwięki. Wreszcie, doprowadziwszy ją i siebie do granic wytrzymałości, podciągnął się i zawisł nad
nią, oparty na łokciach.
Zoe czubkiem języka zwilżyła wargi.
Kiedy następnym razem wybierzesz się na podbój, wydam ci najlepsze referencje powiedziała
ochryple.
Nie wiem, czy nie będę zmuszony przejść wkrótce na emeryturę. O ile wiem, wikingowie nie
żyli długo odparł, obsypując jej twarz pocałunkami, w których podniecenie mieszało się
z czułością. Wkrótce jednak to pierwsze wzięło górę. Nie mogąc dłużej znieść napięcia, wszedł
w nią. Nowe doznania wymazały z pamięci Liama wspomnienie ich pierwszej miłosnej nocy. Pragnął
jedynie, aby obecna rozkosz trwała jak najdłużej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]