[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chcesz, żebym zrezygnował z regat?
- Nigdy bym cię o to nie poprosiła. To jest część twojego życia. Nie możesz się
zmienić, bo taki już po prostu jesteś. Ja jednak też nie mogę zmienić tego, co czuję i jak
reaguję. Dlatego właśnie nic z tego nie będzie.
- Uspokój się. Zrób głęboki wdech i spróbuj się trochę rozluznić.
- Nie traktuj mnie w ten sposób. Jestem dorosła i podjęłam już decyzję. Oczekuje-
my od życia czegoś innego i dlatego nie możemy stworzyć trwałego związku. Ty szukasz
tego - wskazała wymownie głową na jego bandaż. - Ja natomiast... - przerwała i sięgnęła
po torbę, która stała na podłodze.
Chris chwycił ją za ramię.
- Czego ty naprawdę chcesz, Ally?
Nie odpowiedziała, tylko spojrzała na rękę, którą ją trzymał. Poczuł się jak drań.
Ally wyjęła z torby dużą kopertę i podała mu ją. Od razu wiedział, że jej zawartość
mu się nie spodoba.
Ally zrobiła kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić. Było trudniej, niż się
spodziewała. Chris ze swojej strony nie ułatwiał jej sprawy.
Musiał patrzeć na nią w tej sposób? I dlaczego na sam jego widok wszystkie jej
zmysły budziły się do życia? Całe szczęście, że szybko do siebie dochodził. Dzięki temu
miała nieco mniejsze wyrzuty sumienia, że zerwała z nim zaledwie dwadzieścia osiem
godzin po jego wypadku.
Nie była w stanie zgodzić się na to, że ma pełnić w jego życiu drugoplanową rolę.
Kochała go za to, jakim był, choć jego natura  złotego chłopca" momentami wyprowa-
dzała ją z równowagi. Nie bardzo jednak potrafiła mu to wytłumaczyć.
Kiedy wręczała mu tę kopertę, czuła się podle.
- Co się dzieje, Ally? - Spojrzał na nią pytająco.
R
L
T
- Rozmawiałam z moim prawnikiem. Mam nadzieję, że mamy już za sobą etap zło-
ści i grożenia sobie nawzajem i że możemy porozmawiać jak dorośli. To bardzo uczciwa
propozycja. Nie chcę od ciebie niczego.
- Jesteś tego pewna, Ally?
- Nie potrzebuję twoich pieniędzy, żeby ubrać i wykarmić moje dziecko.
- Nasze dziecko - poprawił ją.
Ton jego głosu zupełnie jej się nie spodobał.
- Jak już powiedziałam, niczego od ciebie nie oczekuję. Jest jednak klauzula doty-
cząca dodatkowych kosztów, na przykład opłaty za studia. Jeśli cokolwiek wzbudzi two-
je wątpliwości, mój prawnik jest do dyspozycji. Jesteśmy otwarci na negocjacje.
- Niech cię diabli, Ally. - Rzucił kopertę na stół.
Kiedy na nią spojrzał, zadrżała. W jego oczach dostrzegła ból. A może to była tyl-
ko złość?
- Naprawdę się starałam, Chris. Nic nie poradzę na to, że nam się nie udało.
Boże, dlaczego to tak boli? Dlaczego tak trudno powstrzymać łzy? Musi natych-
miast stąd wyjść.
Wyjęła z torby kopię badania USG, podkoszulek, który u niej zostawił, klucze do
jego mieszkania. Małe pudełeczko z naszyjnikiem. Wszystko, co mogłoby go jej przy-
pominać.
- %7łegnaj, Chris. Naprawdę się cieszę, że mogliśmy poznać się bliżej. To bardzo
ważne także ze względu na nasze dziecko.
Chris milczał. Zapewne tak było lepiej.
Odwróciła się i ruszyła w kierunku drzwi. Kiedy je za sobą zamknęła, wybuchnęła
płaczem. Wsiadła do samochodu, łkając.
Czuła się, jakby ktoś wyrwał jej z piersi serce. Przekonywała samą siebie, że po-
stępuje słusznie. Znów była dawną, rozważną Ally, która nigdy w życiu nie popłynęłaby
na rejs z nieznajomym mężczyzną.
Tyle tylko, że wcale tej dawnej Ally nie lubiła.
Obudził ją dzwięk dzwonka do drzwi. Wczoraj po powrocie do domu poszła prosto
do łóżka i spała aż do tej pory. W pokoju było ciemno. Spojrzała na zegarek. Wskazywał
R
L
T
wpół do dziesiątej. Trochę pózno jak na wizytę. Usłyszała dzwięk przekręcanego w zam-
ku klucza.
Zwietnie. Tego tylko jej trzeba. Usiadła na łóżku i natychmiast usłyszała głos ma-
my.
- Ally, gdzie jesteś?
- Tutaj, mamo.
- yle się czujesz? Dlaczego leżysz w łóżku?
Tak, czuła się zle. Zapewne już nigdy nie poczuje się lepiej.
- Jestem zmęczona. Powinnaś wiedzieć, jak to jest. W końcu urodziłaś troje dzieci.
- To prawda. - Matka się roześmiała.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałam zobaczyć, co u ciebie słychać. - Matka Ally zapaliła lampkę i usiadła
obok córki na łóżku.
- Wszystko w porządku. Byłam u lekarza, który powiedział, że dziecko rozwija się
prawidłowo.
- Cieszę się, ale przyszłam tu, aby sprawdzić, jak czuje się moje dziecko, nie twoje.
Chciałabyś ze mną porozmawiać?
Ally spojrzała na mamę. Jej oczy wyrażały prawdziwą troskę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl