[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śmy. Ja... - Pokręciła głową i znów zaczęła płakać. - On mnie nie chce, właściwie mnie
stąd wygnał.
- Wszystko dobrze. - Sara ją przytuliła i głaskała po głowie tak jak wtedy, kiedy
były młodsze, a Rinie oberwało się za coś od rodziców. - Naprawdę nic się nie stało. Ja
pierwsza złamałam nasze obietnice, wikłając cię w tę sytuację. Nie powinnam była cię o
R
L
T
to prosić, zwłaszcza że nie byłam pewna, czy chcę utrzymać związek z Reyem. To nie
fair w stosunku do ciebie i do niego. Od początku powinnam być z nim szczera. Miałaś
rację. %7łałuję, że od razu wszystkiego ci nie powiedziałam.
Siedziały przytulone, aż Rina się uspokoiła.
- On jest wściekły - powiedziała, gdy odzyskała głos.
- Wiem, jeszcze nigdy takiego go nie widziałam.
- Widziałaś go? Kiedy?
- Zanim do ciebie przyjechałam. Byłam mu winna wyjaśnienie, tak jak tobie. Parę
miesięcy temu poznałam kogoś we Francji i zakochaliśmy się w sobie. Paul chciał się ze
mną żenić. Dla mnie wszystko działo się za szybko. Rywalizowaliśmy w turniejach. My-
ślałam tylko o ciągłej rywalizacji mamy i taty, o tym, jak ich to niszczyło. Nie chciałam
takiego życia. Kiedy przyjechałam na wyspę i poznałam Reya, z ulgą stwierdziłam, że
jest całkiem inny. No i przyjęłam jego oświadczyny. Wyobrażałam sobie, że nasze życie
po ślubie będzie wyglądało mniej więcej tak jak dotąd. Spokojnie, bez wielkiej namięt-
ności, bez rywalizacji. Potem okazało się, że jestem w ciąży z Paulem. Nie mogłam dłu-
żej się okłamywać. Zdałam sobie sprawę, jaka ze mnie idiotka. Kocham Paula. Zraniłam
go, kiedy go zostawiłam, ale na szczęście mi wybaczył. Wciąż mnie kocha i chce mnie
poślubić.
- Nie do wiary, że o nim nie wspomniałaś. - Rina położyła dłoń na brzuchu siostry.
- Ani o dziecku.
- Nie chciałam wierzyć, że to prawda.
- Tak, ja też przyjęłam oświadczyny Jacoba, bo dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
Nie chciałam ryzykować... - wyrzuciła ręce do góry - takich namiętności.
- Biedactwo. Nie przejmuj się. Spakujemy manele i znikamy. Po południu jest sa-
molot do Perpignan. Poznasz Paula i wszystko się ułoży, zobaczysz.
Rina chciała wierzyć siostrze, ale nawet wiedząc, że Sara w końcu znalazła szczę-
ście, czuła, że ona nigdy nie wyleczy się z bólu, który wypełnił jej serce.
Posprzątały, spakowały się, pościeliły łóżko i opróżniły lodówkę, rozmawiając
jednocześnie o ciąży Sary, która dotąd nie dawała się jej we znaki. Kiedy przyjechała
R
L
T
taksówka, Rina wiedziała, że ma na co czekać. Będzie kochała i rozpieszczała siostrzeń-
ca albo siostrzenicę, którzy odwrócą jej uwagę od poczucia straty i pustki.
Właśnie wyszły z walizkami przed dom, gdy na drodze uniósł się tuman kurzu.
Towarzyszył mu znajomy dzwięk silnika.
- Chce się upewnić, że wyjeżdżamy - powiedziała Sara. Stanęła przed Riną, gdy
Rey wysiadł z samochodu. - Nie musiałeś się fatygować. Opuszczamy Isla Sagrado na
zawsze.
Rey przesunął kosztowne okulary przeciwsłoneczne na czoło i podszedł do nich.
- Ty możesz wyjechać, ale Sarina absolutnie nie.
- Nie mam powodu tu zostawać. %7ładne pieniądze by mnie nie zatrzymały - odrze-
kła Rina i otworzyła drzwi taksówki. - Chodz, Saro. Nie możemy się spóznić na samolot.
Usiadły na tylnym siedzeniu, ale zanim taksówkarz zamknął bagażnik, usłyszały,
jak Rey mówi coś do niego ostrym tonem.
- Kazał mu wyjąć mój bagaż? - spytała Rina.
Nie czekając na odpowiedz siostry, wyskoczyła z samochodu.
- Co pan sobie wyobraża? Proszę włożyć z powrotem moją walizkę.
- Ten pan kazał mi ją wyjąć - odparł taksówkarz, przenosząc wzrok na przemian z
Reya na Rinę.
- Proszę ją włożyć z powrotem.
Podeszła do walizki, ale Rey ją wyprzedził. Jednocześnie chwycili za rączkę.
- Proszę, wysłuchaj mnie - rzekł z napięciem Rey.
Usłyszała od niego tyle przykrych słów, a mimo to jej ciało wciąż reagowało na je-
go dotyk. Zabrała rękę, na chwilę zamknęła oczy. Bała się odezwać.
- Rino? - Sara wysiadła z taksówki.
- Wszystko w porządku. Pozwólmy mu powiedzieć, co ma do powiedzenia, a po-
tem odjeżdżamy.
- Dziękuję - odparł Rey. - Możemy wejść do środka i przez chwilę pobyć sami?
- Nie. - Rina potrząsnęła głową. - Powiesz to w obecności mojej siostry.
R
L
T
- No dobrze - zgodził się, ale obrzucił taksówkarza takim spojrzeniem, że biedak
szybko usiadł za kierownicą, gdzie nie mógł niczego słyszeć. - Potraktowałem cię kary-
godnie.
- Owszem.
- Przyjechałem prosić cię o wybaczenie.
- Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Bawiłeś się mną i moimi uczuciami. Zrani-
łeś mnie. - Głos Riny zadrżał.
Popatrzyła na jego zbolałą twarz.
- Wiem, byłem wściekły, powodowała mną duma. Nie powinienem był tak się za-
chować. Sara mi się podoba, ale nie budzi we mnie takich uczuć jak ty. Mam wrażenie,
że mnie uzupełniasz. Przyniosłaś mi ukojenie, kiedy go potrzebowałem. Rozpaliłaś we
mnie namiętność jak żadna inna kobieta. A jednak nie myślałem o twoich uczuciach.
Miałem powód do podejrzliwości i złości, co oczywiście mnie nie rozgrzesza. Pół roku
temu moja rodzina przeżyła poważne przykrości z powodu pewnej oszustki, kobiety, któ-
rą zatrudniłem. O mały włos nie zapłaciliśmy za to fortuny. Przysięgłem sobie, że to się
nie powtórzy. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie jesteś Sarą, od razu pomyślałem, że coś
knujecie.
- Próbowałam ci powiedzieć - rzekła cicho Rina.
- Tak, ale uważałem, że wiem lepiej. Ja sam wykorzystałem Sarę, bo miałem w
tym interes, ale kiedy poczułem się wykorzystywany, zachowałem się niemądrze. Pytałaś
mnie kiedyś, czy kieruję się w życiu rodzinnym mottem. Ze wstydem przyznaję, że nie. I
to od dawna. Chcę się zmienić, a ty mi na to pozwolisz.
Otarł oczy, potem znów na nią spojrzał. Przesłonięte łzami orzechowe oczy Reya
wyglądały na zielone. Na jego twarzy malowała się nadzieja.
- Pozwolę? - spytała. - To przecież zależy od ciebie.
Kiwnął głową.
- Tak, ale od czasu do czasu trzeba mi przypominać, jaki byłem nieczuły i zadufa-
ny. Ktoś musi mi przypominać o tym, co w życiu najważniejsze, żebym nie wpadł znów
w pułapkę, w której żyłem przez ostatnie lata. Mówiłaś, że mnie kochasz. To prawda?
Rina spojrzała na Sarę, która skinęła głową.
R
L
T
- Tak.
- Więc czy przyjmiesz moją skruchę i miłość?
Przyklęknął na drodze i wyjął z kieszeni pierścionek. Nowy pierścionek, inny niż
ten, który podarował Sarze. Rina od pierwszego wejrzenia zakochała się w nim tak bar-
dzo jak w mężczyznie, który go jej ofiarował.
- Do tego ranka, kiedy otrąciłem to, co dla mnie najcenniejsze, nie rozumiałem,
czym jest miłość. Czy pozwolisz mi spędzić z tobą resztę życia, żebym mógł ci to wyna-
grodzić? Kocham cię, Sarino. Wyjdziesz za mnie?
Po raz drugi tego dnia słyszała z jego ust swoje imię. Tym razem brzmiało niewy-
obrażalnie słodko. Serce Riny, chwilę temu obolałe, zaczęło znów bić mocno. Obudziła
się w niej nadzieja. Myślała, że to tylko sen.
Kiedy przyklękła naprzeciw Reya, poczuła wbijające się w kolana kamyki. Więc to
nie sen. Azy, tym razem łzy radości, popłynęły po jej policzkach.
- Tak, wyjdę za ciebie. Kocham cię. Nigdy o tym nie zapominaj.
- Nie zapomnę - obiecał i otarł jej łzy. - Kocham cię i zawsze będę cię kochał. Będę
ci o tym codziennie przypominał.
Wsunął pierścionek na palec Riny, a potem pomógł jej wstać, otrzepał z brudu jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl