[ Pobierz całość w formacie PDF ]
64
kordialnie (z łac.) serdecznie, czule
52
rzyskiego żywota i drugi kapitał, który choć umarły daje jednak kupony65 mające wcale niezły
kurs w praktyce. Kapitałem tym są trumny pradziadów. Ileż to ludzi żyje wyłącznie z tego
kapitału, a ma się jednak dobrze. Jadają dobre obiady, piją dobre wina i palą dwuzłotowe cy-
gara. Na świecie wszystko jest handlem i wymianą. Ci, którym brak kapitału trumien, kupują
obiady, wino i cygara posiadającym go, a w zamian kupują też i zaszczyt ich towarzystwa i
możność prowadzenia się z nimi pod rękę i prawo mówienia im: Jasiu, Misiu, Antosiu etc.
Potem drwią wprawdzie z siebie wzajemnie, ale handel na tym nie traci, a życie zyskuje.
Pani Bujnicka miała jeszcze jeden powód przyjmowania łaskawiej Iwaszkiewicza.
Powodem tym była Fania.
Fania zmieniła się bardzo w ostatnich czasach. Dawniej zawsze swobodna, a jednak pełna
chłodu i panująca nad sobą, dziś stawała się zamyśloną, nieuważną, mniej ostrożną w wyra-
żeniach i na koniec okazywała Iwaszkiewiczowi więcej nawet przychylności, niż pozwalały
na to prawa form towarzyskich.
Przyszło do tego, że pani Bujnicka musiała zwrócić uwagę córki na zbytnią wyrazistość
ich stosunków.
Faniu rzekła jakkolwiek nie mam nic przeciw Iwaszkiewiczowi, ale pomyśl, moja
duszko, czy nie zbyt wyraznie okazujesz mu... nie chcę wymówić tego słowa! Pamiętaj tylko,
że zwłaszcza pannom naszego towarzystwa nie przystoi okazywać wyraznie przy wszyst-
kich... nie chcę wymówić tego słowa.
Pani Bujnicka była matką wielce troskliwą i wielce dbałą o wychowanie córki. Zdarzyło
się raz, że kiedy Fania miała lat piętnaście, a wujaszek sprzeciwiał się jej, że musi iść za mąż,
pani Bujnicka prosiła go, żeby nie używał przy jej córce wyrażeń niemoralnych.
Tymczasem Iwaszkiewicz bywał u Bujnickich prawie codziennie. Widywali się przy tym z
Fanią i na rozmaitych zebraniach towarzyskich. Widywali się na herbatach z kanapkami u
hrabstwa W., tam właśnie, gdzie codziennie grywano w krokieta; widywali się na herbatach z
tartinkami66 u senatorowej M., gdzie znów Zubicki, znakomity literat przyszłości, czytywał
swoje artykuły: O stosunku szlachty łęczyckiej do rozwoju cywilizacji w ogólności . Na ko-
niec spotykali się dość często, a może najczęściej, na wieczorach państwa C...skich, które
cudowny dwunastoletni wirtuoz67, hrabia Józio, uprzyjemniał grą na skrzypcach, a starszy
jego brat, nieporównany hrabia Władzio, sztukami magicznymi i doświadczeniami z ma-
gnetyzmem zwierzęcym68, wykonanymi na suce gospodyni domu.
Uspokajało to do wysokiego stopnia panią Bujnicką, że Iwaszkiewicza przyjmowano we
wszystkich tych domach z całą grzecznością, a raz nawet sam książę Tadeusz chodził z nim
pod rękę blisko kwadrans, potem zaś zbliżywszy się do pani Bujnickiej rzekł:
Nie chciał mi się przyznać Iwaszkiewicz, że stara się o rękę Fani, ale tak ogólnie mówią,
i jeżeli tak jest, to winszuję kuzynce.
Pani Bujnicka spojrzała ze strachem na mówiącego, w obawie czy nie drwi, ale książę Ta-
deusz był poważny, zresztą siwe jego włosy nie pozwalały przypuszczać żeby drwił.
Tak!... to jest... on bywa... to jeszcze niepewne odpowiedziała pani Bujnicka.
65
kupon (z franc.) kwit służący do podjęcia procentu od papierów wartościowych, które
w ustroju kapitalistycznym przynosiły ich właścicielom dochód bez wkładu pracy. Tu w zna-
czeniu przenośnym tzw. dobre imię również się opłaca, bo ma niezły kurs , to znaczy
jest cenione w sferach finansowych i towarzyskich.
66
tartinka (z franc.) cienki kawałek chleba lub bułki z masłem, kanapka.
67
wirtuoz (z włos.) mistrz; artysta.
68
magnetyzm zwierzęcy popularna w XIX wieku teoria, według której w organizmie
ludzkim istnieją specjalne siły narzucające wolę człowieka innym ludziom lub nawet zwie-
rzętom.
53
Dajcie mu bez wahania córkę, kuzynko. On pójdzie wysoko.
Przed tobą, kuzynie odpowiedziała ucieszona dama nie będę ukrywała, że i on ma
swoje ale, tj. że on sam sobie podobno wszystko winien, ale cóż robić nam w dzisiejszych
czasach, tym bardziej że Fania okazuje mu wiele sympatii.
Tu troskliwa matka wskazała księciu Tadeuszowi na Fanię, do której właśnie zbliżał się
Iwaszkiewicz.
Patrz, kuzynie! rzekła pani Bujnicka.
Rzeczywiście, twarz Fani, gdy młody człowiek stanął przed nią, zajaśniała uśmiechem.
Podniósłszy się nieco, zebrała jedną ręką fałdy sukni i wskazawszy mu miejsce obok siebie
zaczęła ożywioną rozmowę.
Porzućmy i my księcia Tadeusza z panią Bujnicką, a posłuchajmy rozmowy młodej pary.
Jakże pan znajduje wieczór dzisiejszy? zaczęła Fania.
Inżynier spojrzał po oświetlonym salonie i spytał:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]