[ Pobierz całość w formacie PDF ]

istnieniu, inna byłaby twoja dola. Zaopiekowalibyśmy
siÄ™ tobÄ… i oszczÄ™dzili ciężkich przejść. Ale teraz, gdy zo­
staniesz już żoną Marcusa, będziemy starać się robić co
w naszej mocy, aby zrekompensować ci trudne lata
i przyczynić siÄ™, na ile to możliwe, do waszego wspól­
nego szczęścia.
Nic nie mogło bardziej uradować Louise i uspokoić
niż słowa Marissy. Podziałały na nią jak kojący balsam.
Marcus uśmiechnął się ukradkiem do macochy; mógł
siÄ™ spodziewać, że zrobi mu takÄ… przyjemnÄ… niespo­
dziankę. Sophia również uśmiechała się wdzięcznie do
Louise, mówiąc:
- Mam nadzieję, że to nie przeszkodzi ci dokończyć
mojej ślubnej wyprawy.
- Oczywiście, że nie - odparła z żywością Louise -
tym bardziej że twoja wyprawa jest już na ukończeniu.
Dzięki temu zostanie mi trochę czasu na zajęcie się moją
własną garderobą. Sama sobie uszyję suknię ślubną. To
będzie mój łabędzi śpiew, rozumiesz. W przyszłości
pracownią będzie kierować jej główna krawcowa, która
obecnie jest moją prawą ręką. Ona będzie wszystkim
zarządzać, a ja będę sprawowała nad zakładem tylko
ogólny nadzór, no i w razie potrzeby dostarczaÅ‚a kapi­
tału do jego dalszego rozwoju.
- Zwietny pomysł, moja droga - stwierdziła Maris-
sa, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ z aprobatÄ…. - Marcusie, muszÄ™ ci po­
gratulować wyboru kandydatki na żonÄ™. Twoja wybran­
ka jest osobÄ… obdarzonÄ… wielkim rozsÄ…dkiem. MajÄ…tek
Yardleyów pod rzÄ…dami takiej niezrównanej i sensow­
nej pary jak wy oboje z pewnoÅ›ciÄ… powiÄ™kszy siÄ™ znacz­
nie i ugruntuje materialnÄ… pozycjÄ™ naszej rodziny.
Hrabia, który do tej pory obserwowaÅ‚ biernie, jak je­
go żona i córka przyjmujÄ… Louise na Å‚ono rodziny, wy­
stąpił do przodu i oświadczył:
- ZamierzaÅ‚em powitać ciÄ™ w naszej rodzinie bar­
dziej formalnie, moja droga, ale, jak zwykle, kobiety
mnie uprzedziły. Zapewmam cię, że nie mniej od nich
siÄ™ cieszÄ™, że wreszcie zajęłaÅ› należne ci miejsce w na­
szym Å›wiecie. Bardzo dÅ‚ugo na to czekaÅ‚aÅ› i ja przyÅ‚Ä…­
czam siÄ™ do ogólnej radoÅ›ci z tego powodu, że je odzy­
skałaś.
Hrabia spędził dwa ostatnie przedpołudnia ze swoimi
i Louise prawnikami, badajÄ…c dokumenty oraz wysÅ‚u­
chujÄ…c relacji Jacksona z jego spotkania i rozmowy
z Burneckiem. Ale dopiero kiedy ujrzaÅ‚ Louise, uwie­
rzyÅ‚ naprawdÄ™, że dziewczyna jest tym, za kogo siÄ™ po­
daje. Jej widok rozproszyÅ‚ ostatecznie wszystkie wÄ…tpli­
wości; wiedział, że Louise mówi prawdę.
- JesteÅ› wykapanÄ… kopiÄ… jednej z moich kuzynek z ro­
dziny Cleeve'ów - oświadczył. - Nazywała się Sara.
Przypominasz mi ją do złudzenia. Gdybym zobaczył cię
przedtem, kiedy przychodziÅ‚aÅ› do Sophii mierzyć jej suk­
nie, pomyślałbym, że to jej duch. Sara zmarła w bardzo
młodym wieku, przy urodzeniu dziecka, sama właściwie
będąc jeszcze dzieckiem. Taką właśnie dziewczęcą
i niewinną zachowałem w mej pamięci.
Hrabia nie dodaÅ‚, że podkochiwaÅ‚ siÄ™ w swej kuzyn­
ce w okresie, kiedy był niewiele starszy od swoich
dwóch synów, ale ojciec Sary, który był zamiłowanym
hodowcą bydła i bezustannie krzyżował i ulepszał rasy
domowych zwierząt, był przeciwny związkom między
kuzynami. Zabronił im spotykać się ze sobą do czasu,
kiedy Sara wyszÅ‚a za mąż za majÄ™tnego szlachcica z sÄ…­
siedztwa.
Louise spoglÄ…daÅ‚a na niego szeroko otwartymi ocza­
mi, a potem, wzruszona do gÅ‚Ä™bi, rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ ser­
decznie. Marissa objęła jÄ… ramieniem i próbowaÅ‚a uspo­
koić, przemawiając do niej łagodnym głosem:
.- Dziecinko, nie denerwuj siÄ™ i nie rozklejaj niepo­
trzebnie. Zapewniam cię, że wszyscy jesteśmy bardzo
szczęśliwi, że zostajesz żonÄ… Marcusa i że wróciÅ‚aÅ› na­
reszcie, po tylu latach, na Å‚ono swojej rodziny.
- Ja nie płaczę dlatego, że jest mi smutno lub że
jestem rozstrojona nerwowo - odparła Louise, łkając.
- Ja pÅ‚aczÄ™ ze szczęścia. Od nikogo, możesz mi wie­
rzyć, nie usłyszałam tyłu miłych słów w tak krótkim
czasie. Nikt nigdy nie powitał mnie tak ciepło jak
wy. W gruncie rzeczy, oprócz mojej drogiej przyja­
ciółki, Ateny Filmer, nikt w życiu w ogóle mnie nie wi­
tał. Pewnie myślisz, że jestem płaksa, ale, wierz mi,
w przeszłości rzadko pozwalałam sobie na płacz -
musiałam być twarda, żeby przetrwać. Mam nadzieję,
że w przyszłości w ogóle nie będę miała okazji do
płaczu.
Odwróciła się do Marcusa i powiedziała: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl