[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co? - Megan przetarła oczy zmęczonym gestem. - Ach, nie. Michael
przedstawił nas sobie
wcześniej. Musiałam z kimś porozmawiać i był pierwszą osobą, która mi
przyszła do głowy.
- Aja to co niby jestem - gotowana kapusta?
- Chodziło mi o kogoś związanego z hotelem. Przepraszam, że
przerwałam wasze tete-a-tete.
Shari miała zamiar obruić się, ale dała spokój, widząc, że Megan jest
naprawdÄ™ zdenerwowana.
- Co dwie głowy to nie jedna, wiesz o tym? Może nie zostanę nigdy
prokuratorem generalnym, ale
coś wiem o rozwiązywaniu zagadek i rozplątywaniu wątków. A
ponieważ mój mózg pracuje na
ogół zupełnie inaczej niż twój, to może uda mi się pomóc ci.
Megan w zamyśleniu przygryzła wargę. Zdawała sobie sprawę, że
kiedyś będzie musiała
opowiedzieć kuzynce całą historię, ale chyba na razie wystarczy
wyjaśnić wydarzenia dzisiejszego
wieczoru.
- No dobrze, Shari... a może raczej Constance?
Wyobrai sobie, że twoi bohaterowie jedzą miłą kolację w restauracji nad
brzegiem morza ...
Opowiedziała Shari o jedzeniu, o lekkiej rozmowie, o wspólnych
wspomnieniach. Reakcja Shari na
wzmiankę o studolarówkach była taka sama jak Megan - zdumienie. Ale
wnioski, jakie wyciągnęła
z obecności trzech uzbrojonych mężczyzn na parkingu, były zbliżone do
rozumowania Gina.
- Musiał ich znać, skoro zdecydował się z nimi pójść.
- Mieli broń! Czy rzeczywiście zmuszanie ludzi bronią do robienia
czegoÅ›, na co nie majÄ… ochoty,
jest zwyczajnym sposobem postępowania? Nie mówiąc już o tym, że jest
sprzeczne z prawem?
- Odezwał się w tobie prawnik, moja droga. Nie bez znaczenia jest fakt,
że mieszkasz w eleganckiej
części Manhattanu, gdzie pistolet jest przedmiotem co najmniej w złym
guście. A wracając do
Michaela, to gdyby rzeczywiście chodziło o coś paskudnego i
kryminalnego, czy ci bandyci - to
twoje określenie - pozwoliliby ci wrócić tutaj? Dwaj zakładnicy są lepsi
niż jeden, a jeśli nie chcieli
cię mieć w charakterze zakładniczki, to na pewno tym bardziej nie
chcieliby ciÄ™ w charakterze
naocznego świadka. Najwyrainiej nie obchodziłaś ich, więc uważam, że
po prostu pragnęli uniknąć
dodatkowej pary uszu i oczu przy omawianiu jakiejś sprawy. Czy mówię
rozsÄ…dnie?
Megan potarła skronie. W gruncie rzeczy rozumowanie Shari było
poprawne. Jeśli ci ludzie mieli
zamiar zrobić Michaelowi krzywdę, to na pewno nie pozwoliliby jej tak
po prostu odjechać. No
cóż, może rzeczywiście chodziło o interesy.
- Czujesz siÄ™ rozczarowana?
- Nie czuję się rozczarowana - zaprzecżyła Megan ponuro.
- Czy spotkasz siÄ™ z nim rano?
- Chyba będę musiała. Mam jego kluczyki od samochodu.
- A czy zjesz z nim jutro wieczorem kolację, jeśli cię zaprosi?
Megan gwałtownie podniosła głowę.
- To wykluczone!
- Nawet jeśli jego wyjaśnienia będą prozaiczne i wiarogodne?
- Nawet jeśli nie będę mogła oddychać z przejęcia.
- Gdybym przez jakiegoś faceta nie mogła oddychać, nie skreślałabym
go tak szybko. Nawiasem
mówiąc - Shari zerknęła na kieliszek wina, który Gino zostawił na
stoliku - Gino powiedział mi, że
jutro w wielkiej sali balowej odbędzie się uroczyste przyjęcie, i spytał ...
no, chciał wiedzieć, czy
tam będę. Ma grać zespół rockandrollowy, a wiesz, że ja to lubię mniej
więcej tak samo, jak
suszone śliwki, ale jeśli masz zamiar być taka ponura ...
- Nie jestem ponura. Jestem zdenerwowana, mimo twoich
uspokajających wniosków. A jeśli chodzi
o Gina, to nie jestem twoją przyzw.oitką. Możesz robić, co chcesz i z
kim chcesz. .
- Mhm. Rozpoznaję ten ton głosu. Tak przemawIasz do przysięgłych,
gdy żądasz kary śmierci.
- Nie masz pojęcia, jak przemawiam, gdy żądam kary śmierci - odparła
Megan podnie~ionym.
głosem. - I nie próbuję cię do niczego namawiać. Jestem zmęczona.
Przez ostatniÄ… godzinÄ™
przeżyłam piekło, więc przykro mi, jeśli jestem nieprzyjemna.
Shari obserwowała, jak twarz jej kuzynki znów przybiera wyraz
zatroskania.
- Nic mu nie będzie, Meg. Zobaczysz go rano, a on. ci wszystko
wytłumaczy, jak obiecał.
Oczywiście mam nadzieję, że p6iniej ty wyjaśnisz wszystko mnie. Coś
mi się wydaje, że to świetny
prolog do romantycznej powidci grozy.
- Niech to zostanie w twoich snach, Constance - zagroziła jej Megan.
- No, niestety, tylko tam spotykam moich najbardziej uwodzicielskich
bohaterów. A przynajmniej
tak było dotychczas. Moim zdaniem, obecna sytuacja może rozwinąć się
na kilka interesujÄ…cych
sposobów. Naprawdę bardzo interesujących.
ROZDZIAA 6
Przez całą noc Megan przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć.
Gdy świtało, zapadła w
niespokojną drzemkę, ale obudziła się dwie godziny pózniej zmęczona, z
bolącą głową i całkowicie
roztrzęsiona. Budzik wskazywał kwadrans po ósmej.
Nie chciała już dłużej pozostawać w łóżku. Wstała i naciągnęła cienki
szlafroczek. Otworzyła
drzwi, wpuszczając do pokoju mocne już słońce.
Taras rozciągał się na szerokość domku i zamknięty był półkolem
karłowatych palm. Dalej
znajdowała się szeroka plaża, częściowo ocieniona wysokimi palmami.
Odsłonięte miejsca na
piasku zachęcały do opalania. Kilka osób pływało i nurkowało w
kryształowo czystej zatoce.
Rozciągające się aż po horyzont wody dceanu były lodowate.
Megan oparła się o futrynę i nie wiadomo który raz zastanawiała się, co
tu właściwie robi i I
dlaczego dała się namówić Homsby' emu na tę eskapadę. Dlaczego to
akurat ona ma ujawniać
nazwisko Michaela Departamentowi Sprawiedliwości? I gdzie on jest?
Co się stało ostatniej nocy?
Dokąd go zabrano? W co jest zamieszany i jak głęboko w tym tkwi? .
Ruch na plaży przyciągnął uwagę Megan. Mały chłopiec płakał, bo
przewrócił się i uderzył w
palec. Co więcej, wypadły mu gazety. Mężczyzna w szortach i
podkoszulku pomógł chłopcu wstać,
otrzepał piasek z brązowych nóg i delikatnie masował bolący palec, aż
szloch chłopca ustąpił
szerokiemu uśmiechowi. Mężczyzna i chłopiec razem pozbierali
rozsypane gazety. Jeszcze krótka
wymiana zdań i srebrna moneta zniknęła w kieszonce szortów chłopca, a
mężczyzna wetknął sobie
gazetę pod pachę i ruszył przez drzewa palmowe w kierunku patio
Megan.
To był Michael. %7ływy i zdrowy, wyglądający, jakby sfrunął z kart pisma
dla kulturystów.
Włosy miał wciąż wilgotne od porMIlego prysznica, sczesane z czoła do
tyłu. Podkoszulek był tak
czerwony, jak jego ferrari, i podkreślał głęboką opaleniznę ramion.
Megan złapała się na tym, że
przyglÄ…da siÄ™ Michaelowi z zapartym tchem.
- Dzień dobry - zawołał. Zdjął ciemne okulary i rzucił okiem na niebo. -
Wygląda na to, że
bÄ™dziemy mieli jesz¬cze jeden piekielny dzieÅ„ w raju.
- DzieÅ„ dobry - odpowiedziaÅ‚a spokojnie Megan. ¬SÄ…dzÄ™, że przyszedÅ‚eÅ›
po kluczyki od
samochodu?
Zawahał się na chwilę, po czym się uśmiechnął.
- Właściwie nie. Ale o ile dobrze pamiętam, umówiliśmy się na wspólne
śniadanie. Masz tu gazetę,
a kaWa! będzie za moment.
Nie wyciągnęła ręki, żeby odebrać od niego gazetę, i nie odpowiedziała
uśmiechem na jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]