[ Pobierz całość w formacie PDF ]
połowie nie jesteś tak ładny, jak ta twoja dziwka.
Ale ona jest w ciąży& Nie wolno krzywdzić ciężarnych!
Kruk bez słowa skleił taśmą ręce Krzysztofa i przypiął go do kaloryfera na przeciwległej
części poddasza. Potem podszedł do Elki i bez słowa kopnął ją w brzuch.
Dziewczyna zwinęła się w kłębek, płacząc z bólu.
Już nie jest powiedział zimno, wzruszając ramionami.
Ty gnoju! ryknął Pasłęcki. To ja ci dałem pracę, pensję wyższą niż mój poprzedni
dostawca, a ty tak się odwdzięczasz?
Biedny pan Edmund zakpił Kruk, donosząc jeszcze trochę gliny i poprawiając krawędz
lewego skrzydła. Staruszek stawiał czynny opór, kiedy chciałem go związać. Za karę obciąłem
mu palec i podrzuciłem do tego pudła z kokardkami. Chciałem, żebyś się trochę bardziej
przestraszył. Abyś myślał o nadchodzącym ojcu dzień i noc. %7łebyś bał się zasnąć w obawie, że
lada chwila on stanie nad twoim łóżkiem, zrzuci cię na podłogę i będzie tak długo tłukł, aż
załatwi ci drugą nerkę. Jak za starych, dobrych czasów.
Krzysztof oddychał spazmatycznie. Widok leżącej na podłodze Elżbiety sprawiał mu
fizyczny ból.
Ratunku! zawołał, mając nadzieję, że mimo zamkniętych okien ktoś na rynku usłyszy
jego wołanie. Szanse były marne, bo przy tak silnych opadach i grzmotach ludzie pochowali się
w galeriach, restauracjach czy hotelach.
Kruk chlasnął Krzysztofa w twarz z taką siłą, że mężczyzna uderzył głową o ścianę.
Przyniósł przylepiec i zakleił mu usta aż po nos.
Pasłęcki się zakrztusił. Z opuchniętego nosa wypływała mu krew z taką siłą, że nie mógł
normalnie oddychać. Spanikowany odchylał głowę do tyłu, starając się przełykać strugi krwi.
Tymczasem Kruk wyjął z leżącej pod ścianą torby strzykawkę, założył na nią igłę i
bezceremonialnie wbił ją w ramię szamoczącej się Elki. Dziewczyna zwiotczała i opadła na
podłogę.
Krzysztof w napadzie szału szarpał się przy rurze, lecz ta trzymała wyjątkowo mocno. Z
niemą wściekłością patrzył, jak bandyta odpina nieprzytomną Elżbietę, odrywa taśmę z jej ust i
układa ciało na podłodze.
Nalał wody do niewielkiego wiaderka, którego Elka używała do płukania narzędzi, wyjął
szmatkę do kurzu i, spłukując, dokładnie obmył dziewczynę.
Przecierał zwilżoną ścierką podbrzusze i piersi, gapiąc się na Pasłęckiego wyzywająco.
Jest taka piękna i niewinna szepnął, przejeżdżając ścierką po krótkich włosach na
wzgórku. O, przepraszam. Nie jest już niewinna, prawda?
Z mściwym uśmiechem wcisnął na moment szmatkę między jej nogi.
Dziewczyna jęknęła z bólu i znów znieruchomiała.
Na koniec oprawca wyjął ze swojej torby długą, białą suknię, podobną do tych noszonych
przez zakonnice. Delikatnie ubrał w nią Elżbietę, ułożył na podłodze pomiędzy skrzydłami i
złożył jej ręce jak do modlitwy.
Podoba ci się? zapytał, spoglądając na wciąż miotającego się Krzysztofa.
Pasłęcki spojrzał na Kruka błagalnym wzrokiem.
Zostaw ją, proszę, starał się powiedzieć, lecz słowa ugrzęzły w grubej warstwie taśmy.
No to prześlij całuska swojemu aniołkowi szepnął Kruk, wyciągając z tylnej kieszeni
pistolet. Bo zaraz poleci do swojego niebieskiego zastępu.
Krzysztof, dławiąc się krwią, szarpał się z całej siły.
Najpierw ona, a potem ty&
Bandyta stanął nad nieprzytomną Elżbietą i wycelował prosto w jej serce.
Krzysztof po raz ostatni zaparł się o ścianę i pociągnął. Na jego głowę posypał się tynk. Rura
puściła, z głośnym chrzęstem odrywając się od skosu.
Za plecami usłyszał brzęk szkła i ostry huk wystrzału.
LXI
Zacisnął oczy, mając nadzieję, że kolejna kula jest przeznaczona dla niego.
Nie chciał żyć bez Elki.
Nie chciał nawet odwrócić głowy, żeby zobaczyć jej ciało.
Dławiąc się krwią i łzami, spuścił głowę, modląc się w duchu o dziewczynę i zbawienny
strzał.
Nikt się nie poruszył. Nikt nie strzelił.
Deszcz wściekle zabębnił o szyby, a mokre od krwi i potu plecy Pasłęckiego smagnął świeży
powiew wiatru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]