[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oboje popełnialiśmy błędy, aleja większe, bo w relacjach z męż
czyznami miałam mniej doświadczenia niż przeciętna piętnastolatka. Tak
bardzo chciałam ci powiedzieć, co do ciebie czuję, ale po prostu nie
wiedziałam jak.
- I właśnie dlatego wydałaś mi się taka intrygująca. Od samego począt
ku czułem, że drzemie w tobie prawdziwa kobieta. A gdy wreszcie odrzuci
łaś swoje workowate przebranie, najchętniej zabiłbym mężczyznę, który cię
do tego zachęcił, bo sam pragnąłem nim być. Znów pocałował Liz.
142
Odwzajemniła pocałunek.
- Nie mogłam ci powiedzieć, ile dla mnie znaczysz, bo bałam się
odrzucenia. Potem już nigdy bym w siebie nie uwierzyła wyznała.
Och! Byłem prawie pewny, że nie jestem ci obojętny. Gdy cię
całowałem podczas pożegnalnego przyjęcia, czułem, jak budzi się w to
bie prawdziwa namiętność. Ale w szpitalu byłaś taka zimna, jadowita.
I nawet biorÄ…c pod uwagÄ™ szok po dramatycznych wydarzeniach wie
czoru, nie mogłem zrozumieć, dlaczego nagle mnie odtrąciłaś.
- Nie przypominaj mi tego! - Liz ukryła twarz w dłoniach. Wte
dy znów wyciągnęłam fałszywe wnioski.
- Ale więcej już tego nie zrobisz, prawda?
- Obiecuję - szepnęła Liz.
- I nie zmieniaj się, dobrze? Zawsze będę kochał tę niepewną sie
bie dziewczynkę, która udaje odważną dorosłą kobietę. - Ujął jej twarz
w ręce. - Jesteś wszystkim, czego pragnę i potrzebuję. Chcę spędzić z to
bą resztę życia. Zasypiać trzymając cię w ramionach, budzić się przy
twoim boku. Chcę jeść z tobą śniadania, wracać do ciebie wieczorem,
sprzeczać się i godzić. O mój Boże, jak ja tego pragnę... Jesteś światłem
mojego życia. Gdy rok temu mnie opuściłaś, zapadła ciemność. Ogrze
wasz mnie i rozjaśniasz świat. Nie odbieraj mi tego, dobrze?
- Chętnie dam ci jeszcze więcej - powiedziała drżącym głosem.
Znów zaczęli się całować, ich namiętność narastała.
Będę cię czcił szepnął Tom. Czyż nie tak należy traktować
boginiÄ™?
- Więc zrób to...
- Nie tutaj. Pojedziemy do domu i będziemy się kochać, i kochać,
i kochać... - Spojrzał jej w oczy. - Mieszkam niedaleko.
Liz posłała mu uśmiech będący obietnicą spełnienia wszystkich prag
nień ukochanego.
- Bałam się, że nigdy tego nie powiesz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]