[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więc w charakterystyczny dla siebie sposób przygryzła dolną wargę. Biła od niej
bezradność. Takiej Paige Jesse jeszcze nie znał. Zamiast chwycić ją na ręce i
zanieść do domu, uniósł dłoń i pogładził kciukiem delikatną skórę jej policzka.
Wydała mu się nagle kruchą porcelanową figurką, piękną, misterną, lecz
bynajmniej nie chłodną i niedostępną. Obudziła w nim tkliwość, a jednocześnie
roztaczała czar, któremu nie sposób było się oprzeć. Dwa sprzeczne uczucia
targały Dallasem: fascynacja fizyczna i rozczulenie budzące opiekuńczość,
śpiącą kamiennym snem, gdy chodziło o jego liczne przyjaciółki.
- Witaj - odezwał się cicho.
Uśmiechnęła się niepewnie. Zrozumiał, że Paige go nie oczekiwała, kiedy
zaś się pojawił, nie miała pojęcia, jak zareagować.
Chrząknął i zerknął na swoje ubranie - dżinsy i sportową koszulę.
- Doszedłem wczoraj do wniosku, że wrócę do domu się przebrać.
Elegancki uniform szofera jakoś nie pasował do nadmorskiego krajobrazu.
Roześmiała się cicho i spuściła wzrok. Dallas miał na sobie wytarte, ale
czyste dżinsy, świetnie leżące na biodrach. Rozpiął dwa górne guziki kraciastej
koszuli. Krótkie rękawy odsłaniały muskularne, lekko owłosione ramiona.
- Ubrałeś się odpowiednio do sytuacji - szepnęła, ledwo łapiąc oddech.
67
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- I teraz czuję się wspaniale - stwierdził z przekonaniem, zanurzając palce
w jej włosy. - Na tle morza wyglądałaś jak piękny posąg.
Zajrzała mu w oczy, wyrażając wzrokiem to, czego nie potrafiła do końca
ująć w słowa.
- Nie jestem posągiem.
- Wiem - odparł drżącym głosem i się pochylił.
Z początku ledwie muskał usta Paige i z zamkniętymi oczami
rozkoszował się jej bliskością. Ta kobieta stała się dla niego kimś bardzo
cennym, zbyt cennym. Wiedział, że powinien się zatrzymać. Cóż by jej
ofiarował? Zraniłby ją tylko, jak wiele innych kobiet w przeszłości. Ale żadna z
nich nie była tak skomplikowana jak ona, nie miała tak ciekawej osobowości,
nie pociągała go tak silnie. Doszedł do wniosku, że Paige jest wyjątkowa.
Wiedział, że powinien odejść, ale nie mógł. Tak bardzo jej pożądał... 'Gdy
poczuł, że rozchylają się jej usta, pocałował ją jeszcze namiętniej, ale wciąż nie
pokazał, na co go stać. Spostrzegł, że powolne stopniowanie rozkoszy też ma
zalety. Ciepłe wargi Paige smakowały tak niepowtarzalnie, tak słodko...
W ten cudownie niespieszny sposób nie całował się jeszcze z żadną
kobietą, tym większa spoczęła na nim odpowiedzialność za Paige. Poczuł, że
dygocą pod nim nogi.
Cofnął się o krok. Paige, rozmarzona, nawet nie uniosła powiek, jak osoba
w transie. Koniuszkiem języka dotknął jej ust. Odpowiedziała tym samym. Jesse
jęknął, przytulił ją mocno i zanurzył twarz w pachnących włosach.
- Paige... Paige... - szeptał, świadom, że musi ją mieć natychmiast.
Gorączkowo błądził dłońmi po jej ramionach, plecach, biodrach i udach. -
Pragnę cię, Paige. Pomóż mi! Tak cię pragnę!
Czas stanął w miejscu. Liczyła się tylko chwila nieziemskiej rozkoszy
płynącej z bliskości dwojga ciał. Paige pragnęła ze wszystkich sił zespolić się z
kochankiem. Mogła wreszcie przyznać przed sobą, jak bolesna wyrwa powstała
w jej życiu, kiedy poprzedniego wieczoru Dallas całował ją namiętnie, a zaraz
68
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
potem zniknął. Do tej pory nie poznała smaku seksualnego niezaspokojenia i
wcale nie była zachwycona tym stanem.
Powrót Dallasa zapowiadał cudowne przeżycia, tak jak owej pamiętnej
parnej nocy w Nowym Jorku. Tak niewiele o nim wiedziała. Czy znów
doprowadzi ją do stanu silnego podniecenia i nagle zniknie bez słowa?
Nie puszczając jego barków, cofnęła się o krok.
- Nie zaczynaj, jeśli nie zamierzasz...
Dostrzegł strach w jej oczach i ból skręcił mu trzewia.
- Nie bój się, Paige, kochanie - odrzekł półgłosem, odgarniając kosmyki z
jej twarzy. - Nie odejdę. O to ci chodzi? - Kiedy kiwnęła głową, przygarnął ją
mocno. Drżeniem rąk i nóg płacił za trzymanie zmysłów na wodzy. -
Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak łajdak. Jeśli to cię pocieszy,
cierpiałem, jadąc do Nowego Jorku. Powinienem zawrócić, zanim skręciłem na
autostradę, ale czasem bywam po prostu głupi. Naprawdę. -Ujął jej twarz w
dłonie. Zniżył głos do ledwie słyszalnego szeptu.-Jesteś wspaniała. Jedyna.
Pocałował ją delikatnie i przesunął drżące ręce w dół. Czuł pęczniejące
pod jego dotykiem piersi, lecz nie zatrzymał na nich palców. Wreszcie dotarł do
celu - węzła bluzki. Rozwiązał go i rozchylił poły, odsłaniając piersi w całej
okazałości. Wstrzymał oddech i pieścił najpierw bladoróżowe obwódki sutków,
a potem same sutki. Podziwiał, jak twardnieją i prężą się pod jego kciukami,
Paige wydała z siebie cichy jęk. Pożądanie miała wypisane na twarzy.
- Pragniesz mnie? - szepnął, czekając potwierdzenia.
- O tak!
Chwycił ją za rękę.
- Nie stać mnie teraz na dalsze pieszczoty - oświadczył ochryple. - Chodz.
Nie musiała pytać, dokąd Dallas ją prowadzi. Z sercem trzepocącym jak
ptak na uwięzi posłusznie pobiegła za nim, prawie bez tchu docierając do
sypialni.
69
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Tam Jesse objął ją mocno i namiętnie całował. Potem błyskawicznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]