[ Pobierz całość w formacie PDF ]
3
nasze dzieci to słyszały!
Wtedy znów zacząłem kląć - nie gniewaj się, Nelly więc kazali Robertowi mnie
wyprowadzić. Nie chciałem iść bez Katy, ale Robert wywlókł mnie do ogrodu, wepchnął
latarnię w rękę i kazał iść, dodając, że pan Hindley Earnshaw będzie powiadomiony o
moim zachowaniu. No i zaryglował drzwi. Ale zasłony wciąż jeszcze były uchylone z
jednej strony, więc zakradłem się znów pod okno. Gdyby Katarzyna chciała wracać, a oni
jej nie puszczali, byłbym strzaskał te ich wielkie szyby na milion kawałków, żeby jej
przyjść z pomocą. Ale siedziała spokojnie na kanapie. Pani Linton zdjęła z niej okrycie -
ten szary fartuch mleczarski, któryśmy zabrali ze spiżarni. Widziałem, jak kiwała głową;
pewnie ją strofowała. Z nią, jako z panienką, obchodzono się inaczej niż ze mną.
Służąca przyniosła miednicę z ciepłą wodą i umyła jej nogi, pan Linton dał jej szklankę
wina, a Izabela wysypała jej na kolana cały talerz ciastek. Edgar gapił się z daleka.
Potem jeszcze osuszyli i rozczesali te jej śliczne włosy, dali parę ogromnych pantofli i
przysunęli z sofą do ognia. Była bardzo wesoła. Częstowała ciastkami małego pieska i
Mruka, którego jednocześnie szczypała w nos. W niebieskich, wyblakłych oczach
Lintonów zapalały się słabe błyski, jakby się w nich odbijał blask jej urody. Przyglądali się
jej z cielęcym zachwytem. Przecież oni nie mogą się z nią równać, nieprawdaż, Nelly?
- Ta awantura będzie miała gorsze skutki, niż przypuszczasz - odparłam
przykrywając go i gasząc światło. - Jesteś niepoprawny, Heathcliff. Pan Hindley posunie
się do ostateczności, zobaczysz.
Moja przepowiednia spełniła się dokładniej, niż tego pragnęłam. Nieszczęsna
przygoda wprawiła młodego pana we wściekłość. Na domiar złego sam pan Linton zjawił
się u nas nazajutrz i takie kazanie wypalił naszemu dziedzicowi za zaniedbywanie
rodziny, że ten wziął to sobie poważnie do serca. Heathcliff nie dostał wałów, tylko
ostrzeżenie, że Jeśli raz jeden spróbuje odezwać się do naszej panienki, wyleci jak z
procy. Młoda pani zaś postanowiła zaopiekować się szwagierką po jej powrocie do domu
i działać przebiegłością raczej niż siłą, bo siła nie zdałaby się tu na nic.
4
ROZDZIAA SIÓDMY
Katy pozostała w Drozdowym Gniezdzie przez pięć tygodni, aż do Bożego
Narodzenia. Przez ten czas noga jej się wygoiła i zachowanie zmieniło na lepsze. Nasza
młoda pani często ją w tym czasie odwiedzała. Rozpoczęła swe wychowanie od tego, że
starała się pięknymi strojami i komplementami, na które Katarzyna była bardzo łasa, wbić
ją w dumę. Toteż zamiast małej rozhukanej dzikuski, której trzeba było z pośpiechem
ustępować z drogi, zajechała na pięknym czarnym kucu dystyngowana osóbka w
puszystym bobrowym kołpaczku z piórami, spod którego wymykały się ciemne kędziory,
w długiej amazonce, którą wchodząc musiała unieść w obu rękach. Brat pomógł jej zejść
z konia. Okrzyk zachwytu wyrwał mu się z ust:
- Ależ, Katy, jakaś ty piękna! Trudno cię poznać! Wyglądasz teraz jak prawdziwa
dama! Izabela Linton nie może się z nią równać, prawda, Franciszko?
- Natura użyczyła Izabeli mniej swych darów odparła żona. - Ale Katy musi teraz
na siebie uważać, bo inaczej znowu nam tutaj zdziczeje. Ellen, pomóż panience się
rozebrać. Czekaj, kochanie, potargasz loki, ja ci zdejmę czapeczkę.
Zdjęłam z niej amazonkę, spod której ukazała się wspaniała jedwabna sukienka
w kratę, białe pantalony i lakierki. Oczy dziewczynki zabłysły radośnie na widok psów,
które zbiegły się, by ją przywitać, ale ledwie śmiała je pogłaskać z obawy, żeby łasząc się
nie pobrudziły jej pięknego stroju. Mnie pocałowała delikatnie, zamiast, jak zwykle, rzucić
mi się na szyję, ponieważ umączyłam się przy wypieku świątecznego ciasta. Wreszcie
rozejrzała się wokół szukając Heathcliffa. Młodzi państwo byli szczególnie ciekawi tego
powitania. Chcieli bowiem osądzić, jak dalece dzieci zobojętniały dla siebie i czy uda się
je rozdzielić.
Niełatwo było znalezć Heathcliffa. Przed przygodą w Drozdowym Gniezdzie był
już dostatecznie zaniedbany i brudny, teraz jednak wyglądał dziesięć razy gorzej. Tylko ja
jedna dbałam o niego o tyle, że nazywałam go brudasem i kazałam mu się myć raz na
tydzień. Chłopcy w jego wieku rzadko zdradzają naturalne upodobanie do wody i mydła.
Toteż nie mówiąc już o zabłoconym, zakurzonym, od trzech miesięcy nie czyszczonym
ubraniu i gęstej zmierzwionej czuprynie, twarz jego i ręce po prostu lepiły się od brudu.
5
Nic więc dziwnego, że ujrzawszy strojną, elegancką panienkę, zamiast godnego siebie
kocmołucha, którego się spodziewał, ukrył się za ławą.
- Nie ma tu Heathcliffa? - zapytała Katarzyna zdejmując rękawiczki z białych
rączek, wydelikaconych długą bezczynnością i przebywaniem w domu.
- Heathcliff, możesz podejść! - zawołał pan Hindley, rad z onieśmielenia chłopaka
i z jego odrażającego wyglądu. - Możesz przywitać się z panienką jak reszta służby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]