[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiesz, Hanne zauważył, nieoczekiwanie przystając, kiedy znalezli się już na ulicy.
Jeśli w tym przedstawieniu jest odrobina prawdy, to możemy zapomnieć i o Kochanku, i o
tym Hasłem od prawa jazdy.
Ależ, Billy T. skarciła go Hanne. Wprawdzie mamy naprawdę świetną teorię, ale
nigdy nie wolno nam się zamykać na inne możliwości. Badamy dalej wszystkie ślady. To
elementarna zasada.
Dobrze, dobrze, Sherlocku zaśmiał się Billy T.
Nie mógł się powstrzymać i pocałował ją w same usta.
Fu! Hanne demonstracyjnie się wytarła, ale uśmiechała się od ucha do ucha.
***
W bardzo smutnym mieszkaniu w jeszcze smutniejszej dzielnicy siedział wystraszony
dealer samochodowy i pił piwo. Przed nim na stole jak bezmyślne ołowiane żołnierzyki stały
butelki. Układał z nich wzory, które zmieniał co pięć minut. Akurat teraz dwanaście tworzyło
krąg. Zdolność do przemieszczania ich tak, żeby żadnej nie przewrócić, mówiła mu, że wciąż
jeszcze nie jest na tyle pijany, by mógł spróbować się przespać.
Pośrodku kręgu leżała książeczka czekowa. Książeczka Agnes Vestavik. Brakowało w
niej zaledwie czterech blankietów. Jednego nie było już wtedy, kiedy ją ukradł. W
niewiarygodnie prosty sposób zwyczajnie wyjął ją z jej torebki, kiedy Agnes poszła do
toalety. Nawet się nie zawahał. Ręce zadziałały same. Wiedział, że książeczka jest w torebce,
bo Agnes chwilę wcześniej zapłaciła za kolację. Bez wahania przełożył ją do obszernej
kieszeni własnego płaszcza. Kiedy pożałował i chciał ją wsunąć z powrotem, uśmiechnięta
Agnes wyszła z toalety i oznajmiła, że mogą już iść.
Trzy pozostałe blankiety wykorzystał do wypłacenia trzech identycznych sum w trzech
bankach i trzech miejscach w okolicy Oslo. Najpierw w Lillestrøm. PoszÅ‚o gÅ‚adko, chociaż
idiotyczne sztuczne wąsy prawie się odkleiły, bo pocił się jak świnia. Skorzystał z prawa
jazdy, które ktoś zostawił w samochodzie wypożyczonym na jazdę próbną. Wiek i kształt
twarzy mniej więcej się zgadzały, a kobieta w okienku ledwie na niego zerknęła. Bez słowa
odliczyła dziesięć banknotów tysiąckoronowych i wcisnęła numerek wzywający kolejnego
klienta. Nie miał odwagi wziąć tych pieniędzy, ale spojrzała na niego zirytowana i
gwałtownie pchnęła je w jego stronę. Próbując powstrzymać drżenie, podziękował i jak
najwolniej wyszedł z banku. Samochód zostawił dwa kwartały dalej, na parkingu koło dworca
kolejowego, gdzie zniknął wśród innych aut.
Owszem, był dealerem samochodowym. Od czasu do czasu sprzedawał nawet jakieś
używane auta. Troszkę oszukał tu, trochę naciągnął tam, czasami czuł się nawet jak
przestępca, ale nigdy dotychczas nie popełnił czynu tak jawnie karalnego. Okazało się to
cholernie proste. I przerażające. Z dziesięcioma szeleszczącymi banknotami w portfelu
pojechał do Sandvika i zrealizował kolejny czek. Musiał to zrobić szybko, zanim Agnes
zorientuje się, że zgubiła książeczkę, i zablokuje konto.
W banku numer dwa też poszło stosunkowo gładko, wytarł skórę nad wargą i
staranniej przylepił wąsy. Wybrał parking w dużym centrum handlowym, ale przeszedł
piechotą do banku na głównej ulicy Sandvika. Zajęło mu to pięć minut. Tam kasjerka
obrzuciła go surowym spojrzeniem, ale być może dlatego, że zwlekał z okazaniem dowodu
tożsamości. Z przejęcia chciał jej podać własne prawo jazdy, ale zorientował się w porę i
czym prędzej je schował. Wytrącony z równowagi, niepewny, czy tego nie zauważyła,
guzdrał się z tym drugim, co mogło się wydać podejrzane. Ale wypłacono mu żądaną sumę.
Zdecydował, że więcej tego nie zrobi.
Dwadzieścia tysięcy koron. Ile pieniędzy miała właściwie Agnes? Czy sprawdzili
pokrycie, zanim wypłacili mu gotówkę? Próbował to sobie przypomnieć, ale nie mógł.
Skierował się ku centrum Asker. W jednej chwili podejmował decyzję, że to już koniec, w
następnej zapragnął mieć więcej. Jeszcze tylko jeden blankiet. Samochód jechał przed siebie,
nie reagując na chaos uczuć kierowcy.
Kiedy wszedł do trzeciego banku, przypomniał sobie, że we wszystkich oddziałach jest
monitoring. Miał tego świadomość już wcześniej, właśnie dlatego tak dobrze się złożyło, że
właściciel prawa jazdy też nosił wąsy. Poza tym zaopatrzył się w starą bejsbolówkę, którą
wyjął z pudła na strychu. Mimo to nagle się przestraszył. Może dlatego że okazał się jedynym
klientem.
Bardzo proszę, czym mogę służyć? odezwał się uśmiechnięty młody człowiek,
przywołując go do siebie.
Było za pózno, żeby zawrócić. Podał czek kasjerowi.
Komputery siadły, więc niestety muszę zadzwonić powiedział kasjer i uśmiechnął
siÄ™ jeszcze szerzej, oglÄ…dajÄ…c czek.
Mogę wrócić pózniej wydusił z siebie handlarz samochodami i wyciągnął rękę po
blankiet.
Nie, nie zaprotestował usłużnie kasjer. To potrwa zaledwie chwilę.
Rzeczywiście, minutę pózniej opuścił bank z kolejnymi dziesięcioma banknotami i
kłuciem za mostkiem.
Teraz siedział i pił. Trzynasta butelka była pusta. Ustawił z nich nowy wzór, V albo
klucz gęsi lecących na południe. Albo ogromny czubek strzałki. Ostatnia butelka wskazywała
prosto w niego.
Bang powiedział cicho. I jesteś martwy.
Otworzył czternastą. Kiedy wreszcie którąś przewróci?
Agnes się zorientowała. Spytała, czy przypadkiem nie widział gdzieś jej książeczki
czekowej. Rzuciła to ot, tak, w powietrze, bez żadnych wyraznych podtekstów, ale to
świadczyło, że go podejrzewa. Oczywiście zaprzeczył, lecz ona na pewno się zorientowała.
Mówiła, że poprosiła w banku o sprawdzenie, czy jakieś czeki zrealizowano. Odpowiedz
miała dostać następnego dnia.
Niech to piekło pochłonie! Był przekonany, że nikt o ich związku nie wiedział. Nigdy
do niej nie pisał, całkiem po prostu dlatego że wypisywał jedynie umowy sprzedaży.
Ile czasu minie, zanim policja siÄ™ o tym dowie?
Poderwał się gwałtownie, dwie butelki się przewróciły. Jedna stoczyła się na podłogę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]