[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niewątpliwie jest mężczyzną, na którym można
było polegać. Wspaniałym kandydatem na męża.
Ukazujące się zza horyzontu słońce opromieniło
ich przyjaznym blaskiem. Ten pogodny błękitny
poranek przynosił im obojgu nadzieję na szczęśliwe
życie.
Jesteś słońcem mojego życia wyszeptał Sam.
Niebieska sukienka 207
Chciała w to wierzyć, mimo że nadal dręczyły ją
wątpliwości. Tak bardzo zawiodła się kiedyś na
ojcu, a przecież był to najbardziej kochany przez
nią mężczyzna, najbardziej jej bliski. Wspomnienie
zdrady ojca wciąż było żywe i bolesne.
Wreszcie przyjechali do domu. Sam z zadowole-
niem spojrzał na naprawione okno. Weszli do
kuchni.
Trzeba będzie zrobić porządek z tym całym
bałaganem westchnął, wskazując na kawałki szkła
rozrzucone na podłodze. Teraz jednak jestem
chyba zbyt zmęczony... Posprzątam pózniej.
Pomogę ci. To wszystko stało się przeze mnie.
Najpierw stłukłam twoje lustro, a potem... Kate
zobaczyła, jak się całujemy... przerwała, wspomi-
nając ich wielką namiętność.
Ujął jej twarz w swoje ręce i powiedział z uśmie-
chem:
Jeśli to twoja wina, to cieszę się, że zawiniłaś.
Nie myśl o tym, co było. Najważniejsze, że przy-
szłość należy do nas.
Sam, będę się cieszyła każdą naszą wspólną
chwilą wyszeptała. Moja miłość nigdy nie
przeminie... Azy wzruszenia spływały jej po
twarzy.
Zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu
płacze ze wzruszenia i ze szczęścia.
Sądzę, że dożyjemy do naszej pięćdziesiątej
208 Mary McBride
rocznicy ślubu powiedział z uśmiechem. Wiesz,
co ci wtedy powiem? Pocałował ją delikatnie.
Sam, nie potrafię wyobrazić sobie aż tak
dalekiej przyszłości szepnęła.
Powiem ci, że już zawsze będziemy razem. Aż
do śmierci i po śmierci też. Do końca świata.
Obiecuję ci to, moja najdroższa.
Sam zdawał sobie jednak sprawę, że Laura
przyjęła jego obietnicę z niedowierzaniem. Po-
stanowił więc jak najszybciej udowodnić jej, jak
bardzo ją kocha.
Rozdział piętnasty
Wyczerpani przejściami postanowili położyć się
i trochę pospać. Gdy obudzili się, było już pózne
popołudnie.
Sam krytycznie przyjrzał się kanapie, na której
leżeli i stwierdził z uśmiechem:
Chyba musimy kupić większe łóżko.
Nie sądzę. Przecież to jest wystarczające.
Kiedy byłam na letnim obozie, spałam na podob-
nym powiedziała Laura.
Lauro, ty jezdziłaś na letnie obozy? zapytał
ze zdziwieniem.
Tak, dwukrotnie. Dlaczego jesteś zdziwiony?
Ponieważ boisz się nawet owadów! roze-
śmiał się głośno.
Bardzo śmieszne. Tam nie było ani robaków,
ani kojotów, tak jak tu. Uwierz mi.
Milczał, przypatrując się jej uważnie i nagle
210 Mary McBride
przyszło mu do głowy, że Laura wcale nie musi się
dobrze czuć w jego domu.
Słuchaj, a może wolałabyś pojechać do jakie-
goś motelu? Nie musimy przebywać tutaj, jeżeli
tego nie chcesz powiedział.
Chyba żartujesz? Przecież mieszkasz tu od
urodzenia i wcale nie zamierzam cię stąd zabierać.
Poza tym uwielbiam twój dom! Te wszystkie
piękne drobiazgi i te twoje pamiątki...
Rozejrzała się wokoło. Nagle wzrok jej padł na
zdjęcie Jenny Sayle i poczuła w sercu ukłucie
zazdrości. Pomyślała, że Sam długo był z tą kobietą
i wiele go z nią łączyło... aż do jej śmierci.
Wiem, jak bardzo musiałeś cierpieć po stracie
narzeczonej. Była bardzo ładna powiedziała, pat-
rząc na fotografię.
Och... zupełnie zapomniałem o tym zdjęciu
Jenny odparł, sięgając po fotografię. Zamierza-
łem je schować, gdy tylko wrócimy do domu.
A właściwie to powinienem je podrzeć. Wybacz,
kochanie, byłem zbyt zmęczony...
W pierwszym odruchu Laura chciała udać obo-
jętność i powiedzieć, że wcale nie przeszkadza jej
ta fotografia. Jednak nie odezwała się, tylko pat-
rzyła na Sama, który zaczął wyciągać zdjęcie ze
srebrnej ramki. Nagle zlękła się, że spełni swój
zamiar i na jej oczach podrze to zdjęcie.
Nie rób tego! wykrzyknęła, wiedziona im-
pulsem kobiecej solidarności.
Czego? Popatrzył na nią ze zdziwieniem.
Niebieska sukienka 211
Proszę, żebyś nie darł tego zdjęcia. Schowaj je.
Pamiętaj, jak wiele Jenny dla ciebie znaczyła. Przez
tyle lat była częścią twojego życia.
Masz rację powiedział. Zareagowałem
głupio. Schował szybko fotografię do szuflady.
Widzisz, nie mieliśmy dotąd okazji porozmawiać
o tym, co powiedziała mi Kate... Uświadomiła mi,
że byłem nikim dla jej siostry. Nikim powtórzył.
Mówiła, że Jenny kochała tylko swoją muzykę
i wykorzystywała moją naiwność i lojalność. Dopie-
ro teraz to zrozumiałem. Jakież to bolesne! Po-
stępowałem jak zaślepiony miłością głupiec. Bar-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]